Drugie podejście Irlandii do traktatu

Aktualizacja:

Irlandia przeprowadzi drugie referendum ws. Traktatu Lizbońskiego do końca października 2009 roku, informuje "Irish Times". Irlandzki rząd przyznaje, że referendum będzie, ale nie podaje konkretnej daty.

Pisząc o październiku 2009 r. "Irish Times", powołuje się na projekt dokumentu, który ma być podpisany na unijnym szczycie w Brukseli.

KE nie sugeruje daty

Projekt zakłada, że Irlandia musi ratyfikować Traktat z Lizbony przed końcem obecnej kadencji Komisji Europejskiej, upływającej właśnie 31 października 2009 roku. Dzięki temu, traktat będzie mógł wejść w życie do końca przyszłego roku.

Dokument jest na tyle wieloznaczny, że nie sugeruje żadnej konkretnej daty przeprowadzenia w Irlandii drugiego referendum, pozostawiając jej rządowi ostateczną decyzję. Jak powiedział przewodniczący KE Jose Manuel Barroso we wtorek, nie będzie problemu, by o "kilka tygodni, czy jeden, dwa miesiące" mandat obecnej KE przedłużyć.

Nowa Komisja - na nowych zasadach

Chodzi o to, by nowa KE została wybrana według zasad Traktatu z Lizbony, które pozwolą na utrzymanie - przynajmniej do 2014 roku - zasady jeden kraj - jeden komisarz, na czym zależy zwłaszcza Irlandii.

W dokumencie, który ma być przedstawiony przez prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego, zawarte są też gwarancje dla Irlandczyków, które mają rozwiać ich obawy dotyczące utrzymania tradycyjnej irlandzkiej neutralności.

Referendum tak, ale kiedy?

Daty głosowania nie podaje irlandzki minister ds. europejskich Dick Roche. - Na razie nie będziemy wyznaczać daty nowego głosowania. Uczynimy to dopiero wtedy, gdy zostaną rozwiane wątpliwości, które Irlandczycy wyrazili podczas pierwszego referendum głosując na "nie" - powiedział minister, podkreślając, że drugie referendum na pewno się odbędzie.

- Bez drugiego referendum Irlandia nie może ratyfikować Traktatu Reformującego UE. Z punktu widzenia prawa konstytucyjnego nie ma innego wyboru, niż kolejne referendum - powiedział Roche niemieckiemu dziennikowi "Die Welt".

Według niego, Irlandia chce mieć pewność, że nie utraci swego komisarza UE. Irlandczycy obawiają się m.in., że "aborcja zostanie zalegalizowana kuchennymi drzwiami", boją się też "ingerencji w autonomię podatkową i zagrożenia dla neutralności kraju".

Ponowne "nie" będzie katastrofą

Jak zauważa "Die Welt" najtrudniejszy do spełnienia będzie warunek dotyczący gwarancji, iż każdy kraj nadal będzie mieć prawo do swego komisarza. Przeciwne temu są Niemcy i Francja. - Jednak nawet jeśli Irlandia dostanie to czego żąda, nikt nie jest w stanie zagwarantować sukcesu drugiego referendum - pisze "Die Welt" w internetowym wydaniu.

- Nawet nie chcę myśleć o tym, co stanie się jeśli mój kraj znów powie "nie". To miałoby katastrofalne skutki - ocenił Roche.

Na rozpoczynającym się w czwartek po południu szczycie UE premier Irlandii Brian Cowen ma poinformować pozostałych przywódców państw UE, w jaki sposób jego rząd zamierza rozwiązać kryzys, związany z odrzuceniem Traktatu Lizbońskiego przez Irlandczyków w czerwcu tego roku.

Źródło: PAP