USA powinny lepiej trafiać ze swym przekazem i wartościami do opinii publicznej w krajach arabskich, co wymaga inwestycji w środki przekazu takich jak za czasów zimnej wojny - mówiła w przeddzień odejścia ze stanowiska sekretarz stanu USA Hillary Clinton.
W przemówieniu o polityce zagranicznej wygłoszonym w czwartek w Radzie Stosunków Zagranicznych (CFR) Clinton podkreśliła, że jednym z celów dyplomacji wciąż pozostaje promowanie amerykańskich wartości jak wolność słowa czy religii, które są zgodne z wartościami Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka.
W tym kontekście Clinton zwróciła uwagę, że USA powinny wyciągnąć lekcję z zimnej wojny, "kiedy byliśmy minuta po minucie zaangażowani, by promować nasze wartości i idee oraz by odpierać radziecką propagandę". Kiedy jednak zimna wojna się skończyła, dodała, "naszym ogromnym błędem było, że praktyczne porzuciliśmy środki przekazu".
Dlatego zdaniem Clinton Kongres powinien wesprzeć niezależną agencję odpowiedzialną za międzynarodowy przekaz treści sponsorowanych przez rząd USA, tzw. radę nadzorczą nadawców radiowych i telewizyjnych (Broadcasting Board of Governors, BBG), która powstała w 1999 roku z Agencji Informacji USA. Jej najbardziej znanym programem był "Głos Ameryki".
Rozrywka rodem z USA
- Będę dalej próbowała przekonywać Kongres i innych, że jeśli nie będziemy mieć nowoczesnej i skutecznej BBG, to lepiej byśmy w ogóle nie mieli BBG - powiedziała.
Wskazała przy tym, że inne kraje jak Chiny i Rosja, "mają swój przekaz rządowy, który dominuje w tylu miejscach na świecie, będąc nadawany w językach tych miejsc".
- A my głównie wysyłamy w świat naszą rozrywkę, która niestety nie przekazuje naszych najlepszych wartości - dodała.
Dotrzeć z przekazem
Clinton przyznała, że USA powinny zwłaszcza poprawić docieranie z przekazem, by wyjaśnić amerykańskie stanowisko w krajach arabskich - na Bliskim Wschodzie czy w Afryce Północnej, gdzie rozpowszechniane są w mediach "absolutnie nieprawdziwe teorie konspiracyjne" o USA. Przyznała, że w tych krajach od dekad, głównie z powodu poparcia USA dla Izraela, USA nie są dobrze oceniane. Ale to za czym stoją USA jest "absolutnie zgodne" z ideami przyświecającymi arabskim rewolucjom, podkreśliła.
Clinton wyznała, że w pierwszych dniach po objęciu stanowiska szefowej dyplomacji cztery lata temu skontaktowała się z arabską telewizją Al-Dżazira, która nagminnie emitowała "negatywne" i "głęboko nieuczciwe" treści na temat USA.
- W odpowiedzi usłyszałam, że przedstawiciele rządu USA nigdy nie występują w tej telewizji. Powiedziałam wtedy: to się zmieni. Nie można być na boisku i oczekiwać zmiany w grze, jeśli się samemu nie zagra - powiedziała Clinton.
Autor: BOR/mtom/k / Źródło: PAP