"CIA wiedziała o terrorystach z WTC"

Aktualizacja:

Za miesiąc minie 10 lat od terrorystycznego ataku na nowojorskie wieże World Trade Center. Przy tej okazji pojawia się wiele wspomnień, komentarzy, a także hipotez co do zamachów. Jedna z nich może rozpalić gorącą dyskusję o tamtych dniach. Richard Clarke, doradca prezydentów ds. zwalczania terroryzmu i członek Rady Bezpieczeństwa Narodowego, twierdzi, że CIA doskonale wiedziała o dwóch zamachowcach, którzy 11 września rozbili samoloty i o ich przygotowaniach do zamachu. Ówczesny szef agencji odpiera zarzuty.

Clarke był czołowym ekspertem od spraw zwalczania terroryzmu w administracji Billa Clintona, a w ekipie George'a W. Busha zasiadał w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego. W marcu 2003 r., skonfliktowany z administracją Busha, przeszedł w stan spoczynku. Przez te lata dorobił się przydomka "antyterrostyczny car".

Na wysokim szczeblu

Myślę, że taką decyzję musiał podjąć dyrektor Richard Clarke

Jak pisze "Daily Beast", wspomnienia Clarke'a "na nowo napiszą historię 9/11". Clarke twierdzi, że CIA rekrutowała agentów wśród Saudyjczyków, którzy mieli dostarczać agencji informacji o Al-Kaidzie. Byli nimi terroryści, którzy dokonali samobójczych ataków samolotowych na dwie wieże.

Richard Clarke wspaniale służył naszemu krajowi przez lata. Ale jego komentarze na temat 9/11 to tylko przypuszczenia. Myli się George Tenet

Gdy okazało się, że Saudyjczycy nie byli chętni do współpracy z wywiadem, CIA mimo to dalej miała przetrzymywać o nich informacje, nie przekazując ich Białemu Domowi. - Na wysokim szczeblu CIA zapadły decyzje, by nie dzielić się nimi [informacjami - red.] - mówi Clarke. - Myślę, że taką decyzję musiał podjąć dyrektor - dodaje.

Jego zdaniem CIA doskonale wiedziała, że dwaj Saudyjczycy przybyli do USA w styczniu 2000 roku dosłownie dwa dni po spotkaniu Al-Kaidy w Malezji, o którym agencja doskonale wiedziała i je monitorowała. CIA miała uznać, że Nawaf al-Hazmi i Khalid al-Midhar będą łatwiejsi do pozyskania na terenie USA i pozwoliła im zamieszkać w Kalifornii. Tam obaj przeszli kurs pilotażu, a dzięki zdolnościom na nim nabytym, skierowali samoloty wprost na drapacze chmur.

24-godzinne polowanie

George Tenet, ówczesny szef CIA, odrzuca oskarżenia i twierdzi, że o niczym nie wiedział. - Richard Clarke wspaniale służył naszemu krajowi przez lata. Ale jego komentarze na temat 9/11 to tylko przypuszczenia. Myli się - mówi były szef CIA. - Nie ma podstaw, byśmy mieli rekrutować tych dwóch [zamachowców - red.] - dodaje.

Tłumaczy, że gdyby wiedział o ich obecności w USA, "zarządziłby polowanie". - Mielibyśmy ich w ciągu 24 godzin - zapewnia.

Ataki z 11 września 2001 roku były największym zamachem terrorystycznym w historii. W zamachach na World Trade Center zginęło 2752 osób. Kolejne 184 straciło życie w Pentagonie i 40 na pokładzie samolotu, którego pasażerowie podjęli walkę z porywaczami, co doprowadziło do katastrofy maszyny na polu w stanie Pensylwania.

Źródło: thedailybeast.com