Brzeziński: Nikt już nie pamięta o udziale Polski

Wkład Polaków był symbolicznydefenseimagery.mil

Prof. Zbigniew Brzeziński uważa, że na wojnie irackiej ucierpiała pozycja USA w regionie i świecie. Powstrzymuje się od krytyki Polski, bo jej udział w wojnie był uwarunkowany szerszymi interesami politycznymi. Nikt już nie pamięta o polskim udziale - ocenia.

Profesor Brzeziński, doradca ds. bezpieczeństwa narodowego za prezydentury Jimmy'ego Cartera (1977-1981), obecnie związany z waszyngtońskim Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych (CSIS), od początku krytykował decyzję USA o inwazji na Irak w marcu 2003 roku. 10 lat później nie zmienił stanowiska. W rozmowie z PAP powiedział, że USA wyciągnęły tylko powierzchowne wnioski, a społeczeństwo amerykańskie wciąż nie w pełni zrozumiało, że wojnę uzasadniano fałszywymi założeniami o istnieniu w Iraku broni masowego rażenia, której nigdy nie było.

- Panie profesorze, od początku krytykował Pan decyzję USA o inwazji na Irak. Jak po 10 latach ocenia Pan tę decyzję? I czy Polska słusznie zrobiła aktywnie angażując się w tę wojnę wraz z USA? Zbigniew Brzeziński: Wojnę oceniam negatywnie biorąc pod uwagę jej konsekwencje dla pozycji Stanów Zjednoczonych w świecie, jak również w samym regionie Bliskiego Wchodu, nie wspominając już o sytuacji wewnątrz samego Iraku. A jeśli chodzi o udział Polski, to on oczywiście był uwarunkowany szerszymi interesami politycznymi Polski odnośnie do stosunków ze Stanami Zjednoczonymi i wobec tego powstrzymuję się od jakiejkolwiek krytyki pod adresem władz Polski. - Jakie wnioski Stany Zjednoczone wyciągnęły z tej wojny? Z.B.: Raczej powierzchowne. Aczkolwiek jest poczucie niezadowolenia w związku z kosztami tej wojny - mam tu na myśli nie tylko koszty z krwi (4,5 tys. zabitych oraz ponad 30 tys. rannych żołnierzy USA - PAP), ale też wysokie koszty dla budżetu państwa - to z drugiej strony jest poczucie w społeczeństwie, że odsunięcie Saddama Husajna od władzy było pozytywnym krokiem. Poza tym społeczeństwo w szerszym zakresie nie całkiem zdaje sobie sprawę, że uzasadnienia konieczności tej wojny były fałszywe. A to z punktu widzenia historycznego i pozycji Stanów w świecie jest moim zdaniem bardzo wysokim kosztem. Sądzę, że opinia światowa traktuje tę wojną bardzo negatywnie.

- Czy ucierpiał też wizerunek Polski, skoro byliśmy w tę wojnę zaangażowani? Z.B.: Mówiąc całkiem szczerze, nikt już nie pamięta, że ten udział Polski miał miejsce. Natomiast negatywna ocena wojny w USA nie pociąga za sobą konsekwencji dla stosunków amerykańsko-polskich. Na ogół poparcie, jakiego Polska udziela Ameryce, jest widziane bardzo pozytywnie. - Jak Irak i trauma iracka wpływają na obecną politykę zagraniczną prezydenta Baracka Obamy? Republikanie krytykują go, że jest zbyt ostrożny, jeśli chodzi o stanowisko USA wobec Iranu czy Syrii. Z.B.: Tylko w ograniczonym stopniu, w tym sensie, że Obama dobrze rozumie, że to była negatywna decyzja, której powtórzenia należy unikać. Republikanie grają, jak powinni, rolę opozycji, ale większość społeczeństwa popiera w tym względzie Obamę.

- Ale są obawy, że błąd polegający na myśleniu, że Saddam Husajn ma broń masowego rażenia doprowadzi do błędu odwrotnego: niedoszacowania zagrożenia w przypadku Iranu czy Korei Północnej... Z.B.: Jest zasadnicza różnica między błędem, czyli mylną oceną, a prawie że świadomą decyzją opartą na propagandzie, dla której nie było wyraźnych podstaw. Bo nikt, nawet z ludzi wówczas przy władzy, nie miał żadnych specyficznych danych potwierdzających twierdzenia, że Irak już posiada broń masowego rażenia. Również termin "broń masowego rażenia" był do pewnego stopnia świadomą przykrywką, bo jednocześnie kojarzył nieistniejącą broń atomową i nieistniejące rakiety dalekiego zasięgu oraz broń chemiczną, która istotnie istniała. Bo chemiczna istnieje (na świecie) już od roku 1916 r. i nie jest uważana przez ekspertów wojskowych za broń specjalnie skuteczną, aczkolwiek jest bardzo brutalna w użyciu przeciwko cywilom.

Autor: mtom / Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: defenseimagery.mil

Tagi:
Raporty: