W Polsce trwa dyskusja, czy gen. Waldemar Skrzypczak, wytykając rządowi błędy w prowadzeniu wojny w Afganistanie, nie posunął się za daleko. Tymczasem w Wielkiej Brytanii rządowi błędy wytyka sam szef Sztabu Generalnego gen. Richard Dannatt.
Według brytyjskich mediów Dannatt to prawdziwa zmora Downing Street - żołnierz, który nie boi się stawać w obronie swoich podwładnych i odważnie krytykować cywilów za nieumiejętność prowadzenia armii.
Generał nie boi się przy tym, że za swoje uwagi zapłaci stanowiskiem i szarżą. Zresztą podobnie jak gen. Skrzypczakowi i jemu niedługo - pod koniec sierpnia - kończy się kadencja na wysokim stanowisku. 28 sierpnia Dannatt przestanie być szefem Sztabu.
Może właśnie wykorzystując tę perspektywę Dannatt w ostatnich tygodniach mocno dał się we znaki rządowi Gordona Browna. Gdy w lipcu brytyjskie straty w Afganistanie zaczęły gwałtownie rosnąć, generał dał kilka wypowiedzi, które zmroziły polityków z Partii Pracy.
Generał politykom się nie kłania
Po pierwsze, wojskowy oznajmił, że Brytyjczyków jest w Afganistanie za mało (obecnie ponad 9 tys.) i to w momencie, gdy Brown stanowczo sprzeciwił się wysłaniu dodatkowych żołnierzy na wojnę, a plany zakładały nawet zmniejszenie ich liczby do 8.3 tys.
- Z moich obserwacji wynika, że to zły ruch. Nie mogę tego poprzeć - oznajmił gen. Dannatt w wywiadzie dla BBC. Co więcej, szef sztabu dodał, że rząd powinien przemyśleć jeszcze raz budżet dla wojska w Afganistanie, a jeśli to się nie uda, samo ministerstwo obrony powinno przesunąć fundusze z innych projektów na cele wojenne.
Żeby zobrazować swoje wątpliwości co do poziomu finansowania armii w Afganistanie, Dannatt zaaranżował dla dziennikarzy symboliczną scenę. Gdy Wielką Brytanią wstrząsnęły informacje, że w Afganistanie armia ma za mało śmigłowców, generał odbył inspekcję frontu... amerykańskim śmigłowcem.
Gdy dziennikarze spytali go, dlaczego lata amerykańskim Black Hawkiem a nie brytyjską maszyną, odpowiedział: - Najwyraźniej... jeśli poruszam się amerykańskim śmigłowcem, to dlatego, że nie mam brytyjskiego.
W efekcie premier Brown musiał bronić się przed atakami mediów i konserwatywnej opozycji, tłumacząc, że większe straty Brytyjczyków nie są spowodowane brakiem odpowiednich środków transportu.
Rząd: Dannatt jest ok
Mimo ostrego języka Dannatta, jego uwagi oficjalnie spotykały się z przyjęciem zupełnie odwrotnym niż uwagi gen. Skrzypczaka w Polsce. Gdy minister obrony Bogdan Klich mówił, że wypowiedzi polskiego wojskowego to zamach na "świętą" kontrolę cywilną nad armią, członkowie brytyjskiego rządu mówili, że... Dannatt w zasadzie ma rację.
Minister ds. biznesu Lord Mandelson oznajmił, że generał nie uprawia polityki w wojsku - w przeciwieństwie do opozycji - ale "mówi całkiem słusznie z frontu, wnosząc doświadczenie i wiedzę z pierwszej ręki".
Rzecznik prasowy premiera zaś dodał, że zdaniem szefa rządu uwagi Dannatta są "czysto wojskowe", a Brown nadal ma "pełne zaufanie" do szefa sztabu.
Generał trafia do Tower
Inna sprawa, że "kara" za szczerość Dannatta nie ominie. Jak zauważa brytyjska prasa, Brown zemścił się na szefie sztabu za krnąbrność, posyłając go do... Tower. Generał po odejściu ze służby będzie mógł na stałe poświęcić się funkcji gubernatora tego starego królewskiego zamku w Londynie i nadzorować jego strażników.
Funkcja to niezwykle stara i prestiżowa, lecz poprzedni szefowie sztabu mieli więcej szczęścia i przeważnie lądowali na stanowisku Szefa Sztabu Obrony, czyli dowódcy całych Brytyjskich Sił Zbrojnych.
Gen. Dannat jednak zamiast kontroli nad RAF, Royal Navy i armią będzie sprawował nadzór nad klejnotami koronnymi i słynnymi krukami w londyńskim zamku.
Źródło: tvn24.pl, timesonline.co.uk, telegraph.co.uk
Źródło zdjęcia głównego: army.mod.uk