Bomby w drukarkach w Dubaju i Anglii

Aktualizacja:

Brytyjskie władze oficjalnie potwierdziły, że w przesyłce z Jemenu, znalezionej w samolocie transportowym, był materiał wybuchowy. Podobna bomba - także znajdująca się w drukarce - znajdowała się w samolocie (wg innych źródeł na terenie kompleksu) FedEx w Dubaju. Wcześniej John Brennan, doradca prezydenta Baracka Obamy ds. bezpieczeństwa oświadczył, że w przejęciu przesyłek i udaremnieniu zamachów pomogły informacje przekazane przez Arabię Saudyjską.

- Potwierdzam, że w przesyłce z Jemenu był materiał wybuchowy, ale w tej chwili nie mogę powiedzieć, czy ten ładunek mógł rzeczywiście eksplodować. Śledztwo trwa - oświadczyła szefowa brytyjskiego MSW Theresa May.

Potwierdziła wcześniejsze informacje, że podejrzany pakunek, który - jak się okazało - zawierał substancję wybuchową - odkryto w samolocie transportowym na lotnisku w Nottingham, gdzie maszyna w drodze do USA miała międzylądowanie. Przesyłka miała trafić do Chicago.

Marcin Wrona: Amerykanie nie miali pojęcia o planowanym ataku
Marcin Wrona: Amerykanie nie miali pojęcia o planowanym ataku

To samo w Dubaju

Inna przesyłka - znaleziona w Dubaju - była bardzo podobna do tej odnalezionej na terenie Wielkiej Brytanii. Zawierała PETN, czyli tetraazotan pentaerytrytu, ukryty w drukarce i cartridge'u. PETN był wykorzystany przez Umara Farouka podczas nieudanego zamachu w amerykańskim samolocie w grudniu 2009 roku.

"Przesyłka została przygotowana profesjonalnie. Obwód elektryczny był połączony z kartą SIM z telefonu komórkowego ukrytą wewnątrz drukarki" - głosi oświadczenie dubajskich służb. Według nich ślady i metody przygotowania ładunku wskazują na Al-Kaidę. Podobnego zdania jest amerykańska sekretarz bezpieczeństwa narodowego Janet Napolitano. Jej zdaniem może chodzić o Al-Kaidę, bądź sprzymierzoną z nią Al-Kaidę na Półwyspie Arabskim.

USA dziękują Arabii Saudyjskiej

- Stany Zjednoczone są wdzięczne Królestwu Arabii Saudyjskiej za pomoc w przejęciu dwóch przesyłek z materiałami wybuchowymi, które z Jemenu zostały wysłane do USA i które odkryto w samolotach transportowych - powiedział Brennan. Podziękował także Wielkiej Brytanii, Zjednoczonym Emiratom Arabskim i "innym przyjaciołom oraz partnerom" za pomoc w udaremnieniu zamachów na żydowskie instytucje w USA.

Poinformował, że dwa pakunki z materiałami wybuchowymi zostały przygotowane przez terrorystów w Jemenie. - Chcieli dokonać zamachów - podkreślił doradca Obamy. Na temat ewentualnych skutków wybuchów nie chciał spekulować.

Jemen deklaruje współpracę

- Fakt, że udało się przechwycić niebezpieczne przesyłki i udaremnić zamachy świadczy o tym, że służby bezpieczeństwa dobrze pracują i że cały system bezpieczeństwa działa tak jak trzeba - przekonywał Brennan. I dodał, że prezydent Barack Obama rozmawiał w piątek wieczorem z prezydentem Jemenu Ali Abdullahem Salehem, który obiecał amerykańskiemu przywódcy "pełną współpracę" w tropieniu terrorystów, którzy przygotowali przesyłki.

Wcześniej Obama powiedział, że USA są zdecydowane zniszczyć Al-Kaidę w Jemenie, skąd zostały nadane oba pakunki. - Nasilamy współpracę z rządem jemeńskim w celu zapobieżenia nowym zamachom i zniszczenia odłamu Al-Kaidy na półwyspie Arabskim - zapewnił Obama.

Było "realne zagrożenie" zamachem

Podejrzaną przesyłkę znaleziono w piątek w samolocie transportowym firmy UPS w Wielkiej Brytanii i na terenie kompleksu FedEx w Dubaju w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Jako że nadano ją w Jemenie, firma wstrzymała wysyłanie jakichkolwiek przesyłek z tego kraju.

Prezydent Barack Obama kilkadziesiąt minut po zabezpieczeniu pakunku potwierdził w specjalnym wystąpieniu, że w dwóch paczkach, które miały polecieć do USA na pokładzie maszyn UPS i FedEX znajdowały się materiały wybuchowe. Przyznał, że istniało wiarygodne zagrożenie terrorystyczne dla Stanów Zjednoczonych.

Początek na Wyspach

Całe zamieszanie zaczęło się od samolotu transportowego firmy UPS, który został zatrzymany na lotnisku East Midlands Airport (ok. 260 km od Londynu) po tym, gdy na jego pokładzie znaleziono podejrzany toner z tuszem.

Zatrzymany w Wielkiej Brytanii samolot UPS leciał z Jemenu do Chicago. Jak podała telewizja CNN, w samolocie znaleziono pojemnik na toner, z którego wystawały kable i wysypywał się proszek. W piątek wieczorem brytyjskie media podały, że po wstępnej kontroli na pokładzie maszyny nie znaleziono bomby, ale "potencjalnie groźną" substancję. W sobotę nad ranem brytyjskie władze oficjalnie przyznały, że w przesyłce znajdował się materiał wybuchowy, ale wciąż nie wiadomo, czy był gotowy do detonacji.

Pasażerowie samolotu linii Emirates eskortowani przez myśliwce
Pasażerowie samolotu linii Emirates eskortowani przez myśliwceTVN24

"To przerażające"

Istniało podejrzenie, że materiał wybuchowy znajduje się też na pokładzie samolotu pasażerskiego towarzystwa Emirates, lecącego z Dubaju do Nowego Jorku. Do czasu wylądowania na lotnisku w Nowym Jorku eskortowały go dwa amerykańskie myśliwce.

Kilkadziesiąt minut po wylądowaniu maszyny anonimowy przedstawiciel sił bezpieczeństwa Zjednoczonych Emiratów Arabskich poinformował agencję Reuters, że na pokładzie tej maszyny nie było przesyłek z Jemenu, co zresztą - jak dodał - miało swoje odzwierciedlenie w liście przewozowym. Pasażerowie nie wiedzieli, że na pokładzie maszyny mogły znajdować się ładunki wybuchowe.

- Powiedziano nam, że wprowadzono nadzwyczajne środki bezpieczeństwa, ale nie wiedzieliśmy dlaczego. Dopiero teraz jakiś mężczyzna powiedział mi, że eskortowały nas myśliwce - powiedział po wylądowaniu jeden z pasażerów Ragiv Singh.

Inni z pasażerów David Packles podkreślał: - To przerażające, że po tak udanych wakacjach, coś takiego mogło się wydarzyć. Ale udało nam się bezpiecznie wylądować i to jest najważniejsze.

Lotniska i synagogi pod kontrolą

W związku z zaistniałą sytuacją amerykański Departament Bezpieczeństwa Krajowego (Department of Homeland Security, DHS) zaostrzył środki bezpieczeństwa w transporcie lotniczym. DHS w specjalnym oświadczeniu poinformował, że ludzie mogą zaobserwować specyficzne zmiany, takie jak zaostrzone "prześwietlanie" ładunków czy dodatkowe kontrole na lotniskach.

Jak poinformował Barack Obama, przesyłki miały trafić do "żydowskich miejsc kultu" w Chicago. Miejscowa organizacja żydowska Jewish Federation of Metropolitan Chicago ujawniła, że władze ostrzegły ją, iż synagogi w Chicago powinny być w stanie podwyższonej gotowości. Z kolei żydowska organizacja Liga Przeciwko Zniesławieniu (Anti-Defamation League) została poinformowana o potencjalnym zagrożeniu ze strony przesyłek wysłanych z Wielkiej Brytanii, Jemenu i Arabii Saudyjskiej.

Źródło: PAP