Bombaj pokonał terrorystów

Aktualizacja:

Operacja mająca na celu usunięcie terrorystów z hotelu Taj Mahal zakończyła się - podała o godz. 4 nad ranem polskiego czasu indyjska telewizja, powołując się na szefa oddziałów antyterrorystycznych. Agencja Reutera dodaje, że wszyscy trzej zamachowcy zostali zabici, a podczas akcji zginął też jeden komandos. Tymczasem liczba ofiar rozpoczętego w środę ataku terrorystów wzrosła do 195 zabitych i 295 rannych i może jeszcze wzrosnąć - głoszą oficjalne dane.

- Taj Mahal jest pod naszą kontrolą - powiedział w sobotę rano szef bombajskiej policji Hassan Gafoor. Z kolei dowódca antyterrorystów J.K. Dutt podkreślił, że jego ludzie i tak muszą przeszukać każdy pokój i każde piętro hotelu, by upewnić się, że ze strony napastników nikomu już nic nie zagraża. Ujawnił, że w hotelu było jeszcze trzech terrorystów, którzy zginęli. - Zabezpieczyliśmy ich ciała - zapewniał.

Wcześniej agencje donosiły, że z hotelu Taj Mahal ponownie, po kilku godzinach spokoju, słychać było odgłosy strzałów, a indyjscy komandosi wciąż walczyli tam z islamskimi terrorystami.

Hotel Taj Mahal był ostatnim miejscem, gdzie ukrywali się jeszcze zamachowcy, którzy w środę wieczorem dokonali bezprecedensowego ataku na Bombaj.

Według korespondenta francuskiej agencji AFP strzelanina wybuchła na nowo około 4:00 nad ranem miejscowego czasu (23:30 naszego), po kilku godzinach względnego spokoju. Świadkowie mówili o kłębach czarnego dymu wydobywającego się z okien budynku, a AFP i Reuters donosiły o pożarze. Wcześniej indyjskie służby mówiły o trzech świetnie uzbrojonych terrorystach ukrywających się na terenie luksusowego hotelu.

Udawali studentówi

Zamachy na hotele w Bombaju były starannie zaplanowane - napisał indyjski dziennik "Times Of India". Kilku zamachowców, biorących udział w środowych atakach w Bombaju, odwiedziło to miasto przed kilkoma miesiącami i żyło w Indiach, udając studentów - dodaje gazeta.

Zamachowcy mieszkali wcześniej w Indiach jako studenci. Pochodzili głównie z Pakistanu, lecz podawali się za Malezyjczyków - podaje "Times of India".

Porwali wcześniej rybacki kuter

Powołując się na raporty z przesłuchań jednego z napastników, gazeta informuje, że dziewięciu zamachowców wynajęło mieszkanie w położonej w centrum dzielnicy Kolaba, niedaleko miejsca, gdzie przeprowadzono ataki. Grupa wcześniej często odwiedzała luksusowe hotele, w których dokonała ataków. W tym tygodniu co najmniej 10 z zamachowców dostało się do Bombaju po porwaniu na wodach międzynarodowych indyjskiego trawlera. Na ląd dopłynęli pontonami, a statek, którym przybyli, znaleziono na wodach w pobliżu miasta - podkreślił "Times of India".

Brytyjczycy zamachowcami?

Brytyjska gazeta "Daily Mail" poinformowała, że dwóch terrorystów pojmanych przez indyjskich komandosów to obywatele Wielkiej Brytanii pakistańskiego pochodzenia. Stanowczo zaprzeczyły temu władze stanu Maharasztra, którego stolicą jest Bombaj. - Nie mamy takich informacji. Całkowicie temu zaprzeczamy - powiedział dziennikarzom przedstawiciel stanowych władz.

Tragedia na niespotykaną skalę

Według ostatnich doniesień z Indii, w wyniku terrorystycznego ataku Mudżahedinów Dekanu zginęło 195 osób, a blisko 300 zostało rannych. Wśród ofiar jest 15 cudzoziemców, w tym dwoje Amerykanów, Włoch, Brytyjczyk, dwóch Francuzów, trzech Niemców i pięciu obywateli Izraela - którzy zginęli w Centrum Żydowskim.

Ostatnich kilkadziesiąt godzina stało pod znakiem totalnego chaosu i regularnych walk indyjskich służb specjalnych z terrorystami. Według "Times of India" w akcji wzięło udział 16 terrorystów.

Źródło: Reuters, CNN, tvn24.pl, indiatvnews.com, PAP