Bojkot zadziałał, szczytu w Jałcie na razie nie będzie


Ukraińskie MSZ poinformowało, że Szczyt Europy Środkowej w Jałcie został odłożony na czas nieokreślony. Na Krym 11 i 12 maja mieli zjechać prezydenci i premierowie z całego regionu. Swój wyjazd zapowiedział Bronisław Komorowski, który chciał przedstawić tam swoją propozycję zmian w ukraińskim prawie, które pomogłyby rozwiązać problem Julii Tymoszenko. To właśnie z powodu jej złego traktowania w więzieniu wielu innych przywódców regionu odwołało swój przyjazd. Z tego powodu przełożono szczyt - co pośrednio przyznaje rzecznik MSZ Ukrainy.

Gospodarzem szczytu miał być prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz. Z udziału w jałtańskiej konferencji zrezygnowali prezydenci Niemiec, Czech, Słowenii, Austrii, Włoch, Estonii, Łotwy, Bułgarii, Czarnogóry, Chorwacji i Albanii.

- W związku z tym, że przywódcy wielu państw europejskich nie mogą wziąć udziału w szczycie (...) Ukraina uważa za celowe przeniesienie go na późniejszy termin - powiedział rzecznik MSZ Ołeksandr Dikusarow.

Komorowski nie zbojkotował

Przyczyną odmowy przyjazdu do Jałty przez europejskich polityków była głównie kwestia traktowania Tymoszenko i problemów z rządami prawa na Ukrainie. - Jest to część problemu na Ukrainie w postaci tego, jak jest traktowana była premier Julia Tymoszenko i jak są przestrzegane standardy prawa, do czego Ukraina się nie dostosowała wbrew przyrzeczeniom. To jest główna przyczyna - powiedział Jerzy Nowak, polski ambasador przy NATO komentując decyzję MSZ Ukrainy.

W związku z tym, że przywódcy wielu państw europejskich nie mogą wziąć udziału w szczycie (...) Ukraina uważa za celowe przeniesienie go na późniejszy termin. rzecznik MSZ Ukrainy Ołeksandr Dikusarow

Propozycja prezydenta

Właśnie w Jałcie Komorowski chciał zaapelować o zmianę prawa ukraińskiego, tak aby niemożliwe było sądzenie za działalność polityczną w oparciu o przepisy karne. Właśnie w ten sposób osądzono i skazano Tymoszenko. Jednak z powodu odwołania szczytu prezydent wystąpi ze swoją propozycją w środę z Polski.

Jak powiedziała PAP szefowa prezydenckiego biura prasowego Joanna Trzaska-Wieczorek, prezydent Wiktor Janukowycz poinformował polskiego prezydenta o przełożeniu szczytu. Bronisław Komorowski - jak powiedziała - rozmawiał też z prezydentem Janukowyczem "o znalezieniu rozwiązania, które umożliwiłoby postęp w sprawie pani Julii Tymoszenko".

"To jest dobra decyzja"

Doradca prezydenta ds. międzynarodowych prof. Roman Kuźniar stwierdził, że strona polska oczekiwała odwołania szczytu. - To jest dobra decyzja, dobra dla wszystkich - dla Kijowa i dla wszystkich tych, którzy się tam wybierali - powiedział we wtorek profesor.

- Życzymy Ukraińcom sukcesów, a ten szczyt nie wyglądał na sukces. W związku z tym była to słuszna decyzja i przyłączamy się do niej. Uważamy, że została podjęta w dobrej wierze także z punktu widzenia stosunków Kijowa z krajami Europy - zaznaczył doradca prezydenta Bronisława Komorowskiego. - Widzę same pozytywne aspekty tej decyzji, której - powiem szczerze - oczekiwaliśmy - dodał Kuźniar.

Według niego "gospodarze szczytu mogli spodziewać się szczerości w ocenie traktowania byłej premier Julii Tymoszenko".

Źródło problemów

Niepokój społeczności międzynarodowej, który doprowadził do bojkotu, budzą zwłaszcza doniesienia o użyciu siły wobec przebywającej w kolonii karnej Tymoszenko, skazanej na siedem lat więzienia za nadużycia przy zawieraniu umów gazowych z Rosją w 2009 roku. Przed dwoma tygodniami była premier ujawniła, że została pobita przez strażników. Ukraińskie media opublikowały zdjęcia Tymoszenko, na której ciele widać sińce.

51-letnia Tymoszenko, najważniejsza przeciwniczka prezydenta Wiktora Janukowycza, jest przekonana, że skazano ją z motywów politycznych.

Źródło: PAP