"Pięciu mężczyzn wyłamało drzwi i celowało we mnie bronią. To było coś, czego nie da się zapomnieć"

Źródło:
TVN24

Wszyscy się boją, bo ktoś może usłyszeć, co mówisz i na ciebie donieść. A potem może wydarzyć się wszystko - relacjonuje Białorusinka, która zdecydowała się wyjechać do Polski. Są represjonowani, przyjeżdżają do Polski i na nowo muszą zacząć życie. Bez niczego i nikogo. Dlatego tak ważna jest dla nich każda pomoc. Materiał magazynu "Polska i Świat".

Z rodziną nie zdążyła się nawet pożegnać. Po dwóch tygodniach w areszcie, zwolniona do domu, nie czekała na proces. Spakowała się w jeden plecak i wyjechała. Groziło jej wiele lat więzienia za przypisywane jej organizowanie protestów. - Bardzo trudno jest zostawić wszystko i wyjechać. Tracisz dom, rodzinę, przyjaciół i jedziesz w nieznane. To bardzo duże obciążenie psychiczne - zwraca uwagę Białorusinka, która przeprowadziła się do Polski.

OGLĄDAJ NA ŻYWO W TVN24 GO

Ale w kraju było jeszcze gorzej. Podejrzanym, oskarżonym i skazanym na wiele lat może zostać każdy. - Dla mnie najgorszym przeżyciem było to, jak przyszli po mnie do domu. Pięciu mężczyzn wyłamało drzwi i celowało we mnie bronią. To było coś strasznego, czego nie da się zapomnieć. Potem zabrali mnie do aresztu - opowiada inna kobieta.

- Teraz wszyscy się boją, bo ktoś może usłyszeć, co mówisz i na ciebie donieść. A potem może wydarzyć się wszystko. To życie w ciągłym stresie - relacjonuje.

Białorusini pomagają w Polsce

Z 30 tysięcy Białorusinów w Polsce jedna trzecia przyjechała tutaj w ciągu ostatnich dwóch lat. Najwięcej w ostatnim roku po wyborach prezydenckich, tłumieniu masowych protestów i olbrzymiej fali represji. - Nawet dochodzi do takich absurdów, że nauczyciele z ich starych szkół białoruskich, jak kurczaki z obciętymi głowami biegają po ich starych adresach i ich szukają, bo dostali rozkaz ze szkoły, że mają ich szukać i ich cisnąć - zwraca uwagę Władimir Szakhow z Fundacji Białorusini w Łódzkim.

Władimir Szakhow mieszka w Polsce od ośmiu lat. Po wydarzeniach na Białorusi z kilkoma innymi osobami założył fundację i pomaga rodakom na starcie. - Wynajmujemy część hostelu w Łodzi i zapewniamy im zakwaterowanie na kilka miesięcy, dopóki nie staną na nogi - mówi Władimir Szakhow.

Na początku rzadko kogo stać na wynajęcie mieszkania, dlatego Białorusini często mieszkają u rodaków. Jedna z kobiet pomogła w ten sposób kilkudziesięciu osobom. Boi się pokazać twarz. - Pomagamy na zasadzie takiej, że jest nas parę Białorusinów, staramy się zaangażować swoich znajomych Polaków, tamci angażują jeszcze kogoś - zdradza.

"Dowodów jest niewystarczająco dużo, żeby dostać azyl"

Białorusinów do Łodzi zapraszają władze miasta. Są w trakcie budowania centrum dla cudzoziemców. - Będą bezpłatne kursy języka polskiego, pomoc w znalezieniu miejsca w przedszkolu, znalezienie mieszkania - zapowiada wiceprezydent Łodzi Adam Pustelnik.

Polski rząd przekonuje, że zwiększył środki na pomoc dla Białorusinów, między innymi tworząc fundusz o wartości 12 milionów euro. - Z niego są wydatkowane środki na wspieranie wolnych mediów, wspieranie osób represjonowanych - informuje szef kancelarii premiera Michał Dworczyk.

Mimo to pomoc dociera nie wszędzie i nie do każdego. - Jak przyjeżdżają do Polski, okazuje się, że tych dowodów jest niewystarczająco dużo, żeby dostać azyl - zwraca uwagę Białorusinka. Większość Białorusinów przebywa w Polsce dzięki karcie Polaka, inni dzięki pracy mają zezwolenie na pobyt czasowy. Status uchodźcy w pierwszym kwartale dostało 119 osób na 265 wniosków.

Autorka/Autor:Sylwia Piestrzyńska

Źródło: TVN24

Źródło zdjęcia głównego: TVN24