- Wyrok sądowy, skazujący byłą premier Ukrainy Julię Tymoszenko na siedem lat więzienia, nie jest ostateczny - oświadczył ukraiński prezydent Wiktor Janukowycz. A ukraińskie MSZ ma nadzieję, że nie wpłynie to na stosunki z UE. Bruksela protestuje, jeszcze ostrzej wypowiada się Rosja. Decyzja kijowskiego sądu, skazującego byłą premier na siedem lat więzienia, wywołała gwałtowną reakcję zarówno w kraju, jak i na arenie międzynarodowej.
Wyrok został odczytany we wtorek przed południem przez sąd w Kijowie. Tymoszenko została skazana na 7 lat więzienia i wypłatę odszkodowania równowartości około 600 milionów złotych.
- Nie jest to decyzja ostateczna. Przed nami jeszcze sąd apelacyjny. Od tego, jaką podejmie on decyzję i w ramach jakiego ustawodawstwa będzie tę decyzję wydawać, będzie wiele zależało - powiedział kilka godzin później Janukowycz w rozmowie z dziennikarzami.
Moskwa oburzona
MSZ Rosji ostro skrytykowało wyrok, oświadczając, że ma on "ewidentnie antyrosyjski podtekst".
"W istocie rzeczy Tymoszenko sądzono za obowiązujące, przez nikogo prawnie nie anulowane umowy między Gazpromem i Naftohazem" - podkreślił rosyjski resort spraw zagranicznych.
Zdaniem rosyjskiego MSZ, sąd w Kijowie "zignorował przekonujące świadectwa, iż wspomniane kontrakty gazowe zostały sporządzone w ścisłej zgodzie z ustawodawstwem Rosji i Ukrainy, a także normami prawa międzynarodowego".
Ze strony Rosji umowy, za które osądzono byłą szefową rządu Ukrainy, negocjował premier Władimir Putin.
Kijów się broni
Skazanie liderki opozycji ostro skrytykowała także Unia Europejska, jej poszczególni członkowie, przewodniczący Parlamentu Europejskiego i Rada Europy. Bruksela zagroziła, że będzie to miało konsekwencje dla stosunków UE-Ukraina i zakończenia negocjacji umowy stowarzyszeniowej.
Ukraińska dyplomacja robiła i nadal robi wszystko, by udowodnić naszym europejskim partnerom, że na Ukrainie istnieje konkurencja, pluralistyczna demokracja i jeden wyrok sądowy nie stanowi zaprzeczenia tego faktu. Oleh Wołoszyn, MSZ Ukrainy
MSZ Ukrainy liczy jednak, że nie zważając na wyrok dla Tymoszenko, rozmowy o stowarzyszeniu Ukrainy z UE będą kontynuowane. - Ukraińska dyplomacja robiła i nadal robi wszystko, by udowodnić naszym europejskim partnerom, że na Ukrainie istnieje konkurencja, pluralistyczna demokracja i jeden wyrok sądowy nie stanowi zaprzeczenia tego faktu - powiedział przedstawiciel MSZ Ukrainy, Oleh Wołoszyn.
Furtka bezpieczeństwa
Prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz uważa, że zaniepokojenie UE związane ze skazaniem byłej premier Julii Tymoszenko na siedem lat więzienia jest zrozumiałe, jednak w jego opinii wyrok ten jest wynikiem przestarzałego ukraińskiego prawa.
Prezydent zasugerował, że prawdopodobnie Tymoszenko może liczyć na lżejszy wyrok, albo nawet ułaskawienie, po wprowadzeniu planowanych zmian w prawie.
Janukowycz wniósł dwa tygodnie temu do parlamentu projekt ustawy o dekryminalizacji przestępstw gospodarczych. Uczynił to godzinę po tym, jak prokuratura zażądała siedmiu lat więzienia dla Tymoszenko. W pierwszym czytaniu parlament odrzucił kluczowe dla uwolnienia byłej premier zapisy. Otoczenie prezydenta ma nadzieję przeforsować je w drugim czytaniu.
Być może dzięki swojej ustawie, która umożliwi najpierw skazanie a potem ułaskawienie Tymoszenko, prezydent chce "zjeść ciastko i mieć ciastko". Na potrzeby polityki krajowej nie skapituluje przed byłą premier, a jednocześnie na potrzeby poprawnych relacji z UE doprowadzi do ułaskawienia Tymoszenko.
Źródło: PAP