Pracownicy platformy: BP chodziło na skróty


Rankiem, w dniu kiedy doszło do tragicznej w skutkach eksplozji na platformie "Deepwater Horizon", przedstawiciel BP nakazał robotnikom obejście zabezpieczeń, aby przyspieszyć wydobycie - takie oskarżenia wobec pracodawcy kierują ocaleli z tragedii robotnicy platformy. Według nich nie był to jedyny przypadek "chodzenia na skróty", wymuszony przez koncern.

W wywiadzie dla CNN robotnicy opisali, co działo się na dobę przed eksplozją, do której doszło 20 kwietnia. W wyniku wybuchu platforma wiertnicza, strawiona przez wielogodzinny pożar, poszła na dno wraz z 11 pracownikami. Do dzisiaj nie udało się opanować wycieku ropy, która wydobywa się z uszkodzonego odwiertu na dnie Zatoki Meksykańskiej.

"BP rutynowo chodziło na skróty"

Z wypowiedzi robotników wyłaniają się realia życia na platformie, gdzie za przypomnienie o zasadach bezpieczeństwa można było stracić pracę. Działanie platformy wiertniczej może kosztować nawet milion dolarów dziennie, dlatego jej właściciele wymagają osiągania maksymalnego zysku.

- W noc przed wypadkiem przedstawiciel BP kazał nam zastąpić ciężki muł, utrzymujący niskie ciśnienie w odwiercie, wodą morską, aby przyspieszyć wydobycie - twierdzą ocalali pracownicy platformy. - Byliśmy pięć tygodni opóźnieni w wydobyciu, co kosztowało BP 750 tysięcy dolarów dziennie - dodaje.

Dalej relacjonują: Dewey Revette, szef zespołu wiertniczych, wyrażał obawy co do bezpieczeństwa takiego rozwiązania, ale nie pozostawiono mu wyboru. Sam Revette zginął w eksplozji.

Praca 24 godziny na dobę

Senator Nick Rahall z senackiej komisji ds. Surowców Naturalnych, ujawnił że w toku badania przyczyn eksplozji na platformie, odnaleziono dane, z których wynika, że w tygodniu ją poprzedzającym 20 pracownikom zdarzyło się pracować 24 godziny bez przerwy. Dotyczyło to między innymi siedmiu z 11 robotników, którzy zginęli w eksplozji.

Główny mechanik na platformie, opisuje w wywiadzie, że pracował na niej niemal dekadę i przez cały ten czas załoga była sukcesywnie zmniejszana. Sprzęt natomiast nieuchronnie się starzał i coraz częściej psuł, a redukowana obsługa nie dawała rady z naprawami. - Prosiliśmy o dodatkowych ludzi, ale zawsze odpowiadano nam: "Przyjrzymy się temu problemowi..." - relacjonuje główny mechanik.

"Priorytetem BP jest zawsze bezpieczeństwo"

Rzecznik prasowy oskarżanego koncernu, odpiera zarzuty twierdząc, że BP zawsze stawia na pierwszym miejscu na bezpieczeństwo. Rzecznik odmówił ustosunkowania się do zarzutów, sugerując zaczekanie na wyniki oficjalnego śledztwa.

Transocean, największa na świecie firma która odpowiada z obsługę platform wiertniczych, w tym tej pechowej, również twierdzi, że bezpieczeństwo zawsze jest najważniejsze i stoi przed wszystkim. Dodaje także, że platforma była profesjonalnie obsługiwane przez odpowiednią ilość załogi.

Źródło: CNN