We wtorek, 25 czerwca, po fałszywych alarmach bombowych w kraju sprawdzono 22 obiekty - szpitale, prokuratury, sądy, komendy policji, centra handlowe i teren przyległy do siedziby Służby Kontrwywiadu Wojskowego.
Ewakuowano ponad 2,7 tys. osób. W akcję zaangażowanych było ponad 400 policjantów. Według resortu spraw wewnętrznych nie było realnego zagrożenia życia i zdrowia obywateli.
Maile z informacjami o podłożeniu bomby wysłano w nocy z poniedziałku na wtorek z serwerów w kraju i za granicą. Autorów wiadomości poszukiwała specjalna grupa policjantów Centralnego Biura Śledczego wspierana przez ABW, podjęto też współpracę ze służbami zagranicznymi. Premier Donald Tusk i Ministerstwo Spraw Wewnętrznych zapewnili, że sprawa jest priorytetowa dla służb.
Najwięcej osób ewakuowano w woj. śląskim - 1135. Do ewakuacji doszło m.in. w katowickiej prokuraturze, szpitalu w Katowicach przy ul. Raciborskiej, prokuraturze w Gliwicach oraz w centrum handlowym Pogoria w Dąbrowie Górniczej.
W Jeleniej Górze ewakuowanych zostało ok. 170 osób. W Krakowie z prokuratury ewakuowano 220 osób. W Szczecinie budynek komndy wojewódzkiej policji opuścić musiało 450 osób. W Warszawie zaś z Prokuratury Generalnej ewakuowano około 300 osób.
"Anonimowi" sprawcy
Według policji, e-maile z informacjami o fałszywym alarmie pochodziły od tej samej grupy osób. Jak dowiedział się portal tvn24.pl, maile nie były wysyłane z polskich serwerów. Podpisała się pod nimi grupa "Anonimo".
Nad ustaleniem, kto się rzeczywiście kryje pod tym pseudonimem, pracowała ABW razem z policją. MSW poprosiło o pomoc m.in. USA, Francję i Niemcy.
Pierwsi zatrzymani
We wtorek po południu szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz przekazał, że w Chrzanowie zatrzymano mężczyznę podejrzewanego o fałszywe alarmy bombowe. Podejrzewany został zatrzymany we własnym mieszkaniu przez policjantów.
- Był zaskoczony. Sądzę, że nie spodziewał się, że tak szybko policjanci wpadną na jego trop - powiedział rzecznik małopolskiej policji Dariusz Nowak.
Późnym wieczorem zatrzymano drugą osobę - jak donosiły media - w Zawierciu (Śląskie). Policja nie wykluczyła kolejnych zatrzymań.
Zatrzymani na wolności
W czwartek katowicka prokuratura okręgowa wszczęła śledztwo w sprawie alarmów. Trafiły do niej akta zgromadzone przez policję. Prokuratorzy zapoznają się z tym obszernym materiałem. Śledztwo określają jako "dynamiczne".
Po południu wypuszczono jednak zatrzymanych w sprawie. "Do tej pory zgromadzony w sprawie materiał dowodowy nie dał podstaw do przedstawienia zarzutów dwóm zatrzymanym osobom. Trwają intensywne działania prokuratury i policji zmierzające do ustalenia sprawcy bądź też sprawców tych karygodnych czynów" - poinformowała w komunikacie prokuratura.
Trzeci w areszcie
W piątek wieczorem pojawiła się informacja o trzecim zatrzymanym. - Przed południem na terenie lotniska w Pyrzowicach policjanci zatrzymali młodego mężczyznę podejrzewanego o serię fałszywych alarmów bombowych, które miały miejsce we wtorek - poinformował Krzysztof Hajdas z Komendy Głównej Policji. Jak dodał zabezpieczono przy nim sprzęt elektroniczny, który mógł służyć do wysyłania maili z groźbami. Dodał, że z ustaleń śledczych wynika, iż 26-latek kontaktował się z dwoma mężczyznami zatrzymanymi wcześniej w tej sprawie. Komendant główny policji nadinsp. Marek Działoszyński powiedział, że 26-latek był poszukiwany listem gończym za 36 oszustw w internecie. W ostatnim czasie mieszkał w Wielkiej Brytanii. Stamtąd przyleciał w piątek do Pyrzowic. Mężczyzna został doprowadzony do Prokuratury Okręgowej w Katowicach, która prowadzi śledztwo w sprawie alarmów. Śledztwo dotyczy wywołania zdarzenia zagrażającego zdrowiu, życiu lub szkody w wielkich rozmiarach i wywołania przez to reakcji służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo i porządek. Grozi za to do ośmiu lat więzienia.
W sobotę 26-latek został aresztowany przez sąd.