Celem wojsk rosyjskich jest okrążenie i rozbicie armii ukraińskiej na wschód od Dniepru. Ukraińcy nie mogą na to pozwolić, muszą się skoncentrować na tym, by utrzymać mosty na tej rzece i dobrze przygotować się do obrony manewrowej. Uderzenie rosyjskie może rozpocząć się w okolicach Charkowa - analizuje emerytowany generał Stanisław Koziej. Rekomenduje też, by NATO postawiło przed Władimirem Putinem "jeszcze jedną czerwoną linię".
Od 24 lutego Ukraina broni się przed inwazją Rosji rozpoczętą na rozkaz prezydenta Władimira Putina. Rosyjskie wojsko atakuje ukraińskich żołnierzy i cywilów. Ukraińcy stawiają opór, wciąż panują nad Kijowem.
Agresor atakuje z trzech kierunków: - z północy, z terytorium Białorusi na Kijów - z północnego wschodu, z terytorium Rosji na Kijów i Charków - z południa, z Krymu nacierając wzdłuż wybrzeża Morza Czarnego, wybrzeża Morza Azowskiego oraz w głąb Ukrainy.
Sytuację napastników i obrońców analizuje dla nas Stanisław Koziej, profesor nauk wojskowych, generał brygady w stanie spoczynku.
Rafał Lesiecki: Panie Generale, uwagę opinii publicznej przyciąga to, co dzieje się wokół Kijowa, i nic w tym dziwnego, stolica zawsze jest najważniejsza. Tymczasem spójrzmy na mapę - na południu Ukraina została odcięta od Morza Azowskiego i straciła część wybrzeża Morza Czarnego. Ruchy Rosjan w rejonie Charkowa mogą wskazywać, że starają się okrążyć armię ukraińską na wschodnim brzegu Dniepru. Czy nie powinniśmy baczniej przyglądać się temu, co dzieje się na południu i wschodzie Ukrainy?
Gen. Stanisław Koziej: Też to zauważyłem. Od początku podejrzewałem, że gdybyśmy patrzyli na tę wojnę wyłącznie z punktu widzenia sztuki wojennej, to aż się prosiło, żeby Rosjanie wyprowadzili uderzenie oskrzydlające na wysokości Charkowa i drugie z południa, aby zamknąć w kotle główne siły ukraińskie zaangażowane w Donbasie.
W ogóle widać różnice w działaniu ugrupowań rosyjskich nacierających z południa, czyli z Krymu, z północy, czyli z Białorusi na Kijów, i z północnego-wschodu, czyli z okolic Charkowa. Obserwując działania, podejrzewam, że celem głównym zgrupowania południowego jest opanowanie jak największego terenu. Prawdopodobnie Rosjanie zamierzają zająć na stałe pomost między Donbasem a Krymem - włączyć go do Rosji lub przejściowo stworzyć jakiś byt polityczny, np. Noworosję, która przez jakiś czas udawałby samodzielność, a potem zostałaby włączona do Rosji. Tych terenów Rosja raczej nie będzie chciała już oddać, tym bardziej że opanowała ważny dla Krymu rejon połączenia Dniepru z Kanałem Północnokrymskim, który dostarcza wodę na półwysep. Dlatego działania frontu południowego są bardzo rozproszone - z Krymu i na zachód, i na północ, i przede wszystkim na wschód, na Donbas. Pytanie tylko, czy mają wystarczające siły, by opanować Odessę przez atak z północnego-wschodu plus desant morski i być może atak z Naddniestrza.
Czytaj dalej po zalogowaniu
Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam