Wojna, która jest odpowiedzią Izraela na brutalny atak Hamasu z 7 października, trwa już ponad 100 dni. Liczba ofiar przekroczyła 25 tysięcy. 85 procent mieszkańców Strefy Gazy opuściło swoje domy, a ponad 80 procent cierpi z powodu głodu - alarmują organizacje międzynarodowe. Co dalej? Jakie są scenariusze? Jest ich kilka, ale żaden optymistyczny.
Zapytałam o nie ekspertów amerykańskich uczelni. Wszyscy moi rozmówcy zgodzili się w jednej kwestii: całkowite zniszczenie Hamasu, jakie zapowiadał Izrael, jest nierealne. Co więcej, po zakończeniu tej wojny Strefa Gazy zmieni się bezpowrotnie, a po wojnie do rozwiązania politycznego, które zadowoliłoby obie strony, będzie jeszcze dalej, niż było do tej pory.
- Przykro mi, że jestem pesymistą - mówi prof. Nathan J. Brown, badacz ds. Bliskiego Wschodu i spraw międzynarodowych z George Washington University, doradca organizacji pomocowych, jak USAID czy Programu Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju. - To zresztą najbardziej pesymistyczny okres w mojej karierze, a regionem zajmuję się od lat 90. W najbliższym czasie nie widzę wyjścia z obecnej sytuacji. Właściwie wszyscy polityczni aktorzy nie zgadzają się ze sobą. Stanowisko Izraela jest jasne, nie ma w tym momencie mowy o rozwiązaniu dwupaństwowym, a to jest z kolei warunkiem pozyskania do współpracy innych państw, szczególnie arabskich, w procesie odbudowy, kiedy Izrael wycofa się z Gazy - ocenia.
- Jeśli Izrael znajdzie sposób na wyjście z Gazy, co nie nastąpi szybko, to jakieś porozumienie jest potrzebne, ponieważ każdy, kto będzie płacił na pomoc czy odbudowę Gazy, będzie chciał mieć pewność, że to wszystko ponownie nie zostanie zniszczone - mówi prof. Paul Scham z Instytutu Studiów nad Izraelem na Uniwersytecie Maryland. - A z drugiej strony, kto może zagwarantować, że Izrael nie będzie zagrożony w przyszłości? W tym momencie jest niewiele rzeczy, na które obie strony są w stanie się zgodzić. Według mnie pokój, jeśli będzie możliwy, to może za pięć, dziesięć lat. Najlepsze więc na co możemy liczyć w tym roku, to Gaza, która będzie przypominać pacjenta leżącego na intensywnej terapii.
Podobnie pesymistycznie widzi najbliższy czas prof. Ilana Feldman, antropolożka kulturowa z George Washington University, zajmująca się kwestiami humanitarnymi, uchodźctwa, wysiedleń. - Nie widzę nic, co skłaniałoby mnie do optymizmu. Oprócz odrzucenia idei powstania państwa palestyńskiego rząd Benjamina Netanjahu przez lata osłabiał efektywność instytucji i możliwości zarządzania po stronie palestyńskiej. I dzielił Palestyńczyków. Zresztą Palestyńczycy też są współwinni, ponieważ sami się dzielili, rywalizowali ze sobą. Hamas rządzący Gazą walczył z Fatahem na Zachodnim Brzegu i działał, by go osłabić. W kwestii palestyńskiej w ostatnich latach również nie działo się nic na arenie międzynarodowej. Ani Stany Zjednoczone, ani kraje arabskie nie miały pomysłu na jej rozwiązanie. W związku z tym odłożyły tę kwestię na bok i omijały ją. Po ataku Hamasu i wojnie w Gazie jesteśmy jeszcze dalej od jej rozwiązania - ocenia prof. Ilana Feldman.
Czytaj dalej po zalogowaniu
Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam