Gdyby nie wojna, gdyby nie Holocaust, Polska byłaby europejskim mocarstwem. I współpraca polsko-żydowska byłaby tu kluczowa. No bo w końcu Żydzi mają smykałkę do fizyki i matematyki – mówi Szewach Weiss, były ambasador Izraela w Polsce w cyklu "Rozmowy polsko-niepolskie" Jacka Tacika.
Nazywa siebie "dyżurnym Żydem". Jest bez wątpienia przyjacielem Polski. Jeżeli trzeba pochwalić nasz kraj w izraelskich mediach, dzwoni się do niego. Szewach Weiss nigdy nie odmawia.
Urodził się w 1935 roku w Borysławiu. Jemu i jego rodzicom - sześć lat później, po wkroczeniu armii niemieckiej - udało się zbiec z getta. Najpierw ukrywali się u Ukrainki, Julii Lasotowej, później u polskiego małżeństwa Anny i Michała Górali.
Mógł zostać prezydentem Izraela. Był przewodniczącym Knesetu – izraelskiego parlamentu. Od 2001 do 2003 roku pełnił funkcję ambasadora Izraela w Warszawie. Związał się z Polską na stałe.
Jacek Tacik: Rozumie pan Polaków?
Szewach Weiss: Nie wiem, czy po tylu latach potrafię zrozumieć Żydów i wszystkich Izraelczyków.
Jak to?
Urodziłem się w Borysławiu, który co prawda leży dzisiaj na Ukrainie, ale 85 lat temu znajdował się na terytorium Polski. Rodzice mówili po polsku i w jidysz. I nawet kiedy zdecydowali się wyjechać do Izraela, nie zapomnieli polskiej mowy.
Nie wiem, czy mam tylko jedną tożsamość narodową. Na pewno jest we mnie cząstka polskości. Skąd ta pewność? Kiedy odchodziłem z Knesetu, mój przyjaciel - premier Ehud Barak - zapytał mnie, czy chciałbym wyjechać na placówkę dyplomatyczną. Popatrzyłem na niego z zainteresowaniem: "Jeśli chcesz się mnie pozbyć z Izraela, to co proponujesz?". Odpowiedział bez namysłu: "Niemcy". I po chwili dodał: "Jesteś dzieckiem Holocaustu. Ambasada w Niemczech będzie symboliczna. Zresztą stolica przenosi się teraz z Bonn do Berlina".
Miałem inny pomysł: "Jeśli mam wyjechać, to do Warszawy". Nie zrozumiał. Moja decyzja wydała mu się dziwna. Dla mnie w zupełności naturalna, ale tylko dla mnie. Telefony zaczęły dzwonić. Znajomi próbowali mnie zniechęcić. Pytali o pobudki. Prasa dopytywała: "Co się stało z tym Weissem?".
Poczuł się Polakiem?
Nie. Czuję się Żydem. I to nie tylko Żydem, ale wręcz Żydem syjonistą. Przecież nie każdy Żyd jest syjonistą. Państwo Izrael istnieje ponad 70 lat. Jego granice od początku pozostają otwarte dla Żydów rozproszonych po świecie. Mogą wrócić do swojej historycznej ojczyzny, kraju rozwiniętego gospodarczo i militarnie. Na niektórych robi to wrażenie, a na innych zupełnie nie.
Czytaj dalej po zalogowaniu
Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam