Jeszcze kilka lat temu było wiele płaszczenia się, takiego och i ach przed Europą. Teraz - odwrotnie. To, co europejskie, musi być gorsze, niedorównujące temu, co polskie - mówi Adam Zamoyski, historyk, Jackowi Tacikowi w cyklu "Rozmowy polsko-niepolskie".
Adam Zamoyski urodził się w Nowym Jorku, ale wychowywał w Londynie. Syn Stefana Adama Zamoyskiego i Elżbiety Czartoryskiej. Pierwszy raz do Polski - kraju swoich rodziców - przyjechał w latach sześćdziesiątych.
Jest autorem wielu cenionych i nagradzanych książek historycznych: o XVIII i XIX-wiecznej Polsce i Europie. Zna pięć języków. Sam o sobie mówi, że jest Polakiem i utożsamia się z Polską. Patrzy na nią jednak z zupełnie innej perspektywy niż my. Ma dystans: kulturowy i geograficzny, który umożliwia obiektywną ocenę tego, co się u nas dzieje, i tego, jacy my - Polacy - sami jesteśmy.
***
Adam Zamoyski: Jest taki objaw… nie mogę znaleźć polskiego słowa. Po angielsku to self-hating, nienawidzący samego siebie, osoba, która wstydzi się samej siebie. I są także narody, grupy społeczne self-hating.
Zapewne słyszał pan o self-hating Jews, nienawidzących samych siebie Żydach, którzy mieszkają w Anglii, ale angażują się emocjonalnie w to, co robi ich rząd w Izraelu. Krytykują go, tłumaczą się za niego, nawet jeśli nikt od nich tego nie wymaga.
To samo z krajami postkolonialnymi. W Anglii mamy do czynienia z osobami, które nadal biją się w pierś za to, co Anglicy robili w Afryce czy Indiach.
Podobnie jest w Polsce. I to szczególnie wśród inteligencji. Widać to za granicą, gdy ludzie na poziomie, wykształceni przyjeżdżają na międzynarodowe konferencje czy spotkania. Tłumaczą się, spowiadają z naszych narodowych przywar, zaniedbań i grzechów przeszłości.
Polski kompleks różni się jednak od tego, który możemy obserwować w innych częściach świata. Jest pokracznym związkiem kompleksu wyższości i kompleksu niższości, które pozostają w sprzeczności.
Czytaj dalej po zalogowaniu
Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam