O Grzegorzu Schetynie mówi, że rozmawia tylko po to, by oszukać swojego rozmówcę. O Katarzynie Lubnauer, że oszukała go z niskich pobudek. O Jarosławie Kaczyńskim, że żaden z niego biznesmen, ale oszust. Za te ostatnie słowa sąd nakazał mu już przeprosiny, na razie nieprawomocnie. Ryszard Petru w rozmowie z Arletą Zalewską i Krzysztofem Skórzyńskim wyjaśnia, jak mu się żyje bez polityki.
Arleta Zalewska, Krzysztof Skórzyński: Jest pan memem.
Ryszard Petru: Już nie. (śmiech)
Trochę jeszcze tak.
Raczej nie.
Aleksander Kwaśniewski kiedyś powiedział, że niektóre memy z nim są nawet zabawne.
Memy zniknęły, jak wyszedłem z polityki.
Pan wyszedł z polityki na dobre?
Cały czas wychodzę.
Zniknął na prawie dwa lata. Przez ten czas bywał rzadko w mediach. Leczył rany i odbudowywał własny biznes. Z Ryszardem Petru spotykamy się w jednym ze szklanych biurowców w tak zwanym Mordorze. To nieformalna i nieco złośliwa nazwa biurowej części Warszawy. Na pierwszy rzut oka niewiele się zmienił. Ta sama charakterystyczna fryzura i to samo szybkie tempo mówienia. Dopiero gdy pytamy o przeszłość, okazuje się, że były przewodniczący Nowoczesnej ma ten etap dobrze przepracowany. Mówi nam o błędach, wnioskach i lekcjach, które dała mu polityka.
Jak nazwałby pan ten pierwszy okres po odejściu?
Swego rodzaju detoks. I jednocześnie stan błogości.
A jakiś rachunek sumienia był? Podsumowanie? Refleksja?
Tak.
Czytaj dalej po zalogowaniu
Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam