Niemcy wykazali, że wirus SARS-CoV-2 zniekształca samogłoski. Trwają badania polskich pacjentów. - Te deficyty zostają czasami po ustąpieniu infekcji. Docierają do mnie głosy, że nauczyciele bardzo ciężko wracają po covidzie do zdrowia, jeśli chodzi o mowę. Chciałbym, żeby się ze mną skontaktowali – mówi Arkadiusz Rojczyk z Laboratorium Przetwarzania Mowy Uniwersytetu Śląskiego.
Małgorzata Goślińska: Nagrywa pan Polaków chorych na COVID-19. Gdzie?
Arkadiusz Rojczyk, profesor Uniwersytetu Śląskiego, Laboratorium Przetwarzania Mowy w Instytucie Językoznawstwa: - W czerwonej strefie w szpitalach. Miałem to robić osobiście, ale się wystraszyłem, bo jestem dopiero po pierwszej dawce szczepionki. Nagrania zbierają pneumolog i laryngolog, którzy na co dzień pracują na oddziałach covidowych. Wchodzą na salę z rejestratorem dźwięku i dają pacjentowi tekst do przeczytania.
Profesor Andrzej Swinarew z Instytutu Inżynierii Biomedycznej Uniwersytetu Śląskiego, który jest wraz ze mną głową tego projektu, pokrył rejestratory powłoką nieprzepuszczającą koronawirusa, którą sam wymyślił i opatentował. Pokrył także mnie, ale musiałby mi osprejować drogi oddechowe, żebym był bezpieczny.
Co pacjenci mówią do mikrofonu?
Przygotowałem krótki tekst na połowę kartki A4 oraz zdania i słowa.
Na przykład?
"Ta kawa jest pyszna". "Tak właśnie ma pan kosić". "Polak musi kupić taki samochód". Semantycznie te treści nie mają wielkiego znaczenia. Chodzi o kondensację wszystkich cech fonetycznych języka polskiego, które będziemy analizować i w których - tak zakładamy - możemy znaleźć różnice w artykulacji.
Czytaj dalej po zalogowaniu
Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam