Premium

"Populizm i koniunkturalizm były ważniejsze niż budowa zbiorników retencyjnych"

Zdjęcie: PAP/Dariusz Gdesz

- Budżety Wód Polskich w oddziałach powiatowych to są śmieszne wartości. Jako wójt gminy dysponowałem trzykrotnie większymi kwotami na kopanie rowów melioracyjnych, niż oni mają na utrzymanie cieków wodnych i infrastruktury przeciwpowodziowej. O infrastrukturę trzeba dbać. Jeżeli nie jest w należyty sposób modernizowana, to się kończy, jak ze stuletnią tamą w Stroniu Śląskim - kataklizmem - mówi tvn24.pl Paweł Gancarz (PSL), marszałek województwa dolnośląskiego.

39-letni Paweł Gancarz (Polskie Stronnictwo Ludowe), dziś marszałek województwa dolnośląskiego, jeszcze w grudniu był wójtem Stoszowic, gminy na Ziemi Kłodzkiej. Pełnił ten urząd przez ponad dziewięć lat. - Z mieszkańcami trzeba rozmawiać na argumenty. Z doświadczenia samorządowca wiem, że najtrudniejsze sporne tematy - typu: budowa dróg, spalarni odpadów czy zbiorników retencyjnych - da się rozwiązać przez długotrwałe konsultacje, jeśli trzeba - prowadzone do bólu - mówi w rozmowie z tvn24.pl.

Piotr Szostak: Od kilku dni politycy PiS i PO przerzucają się winą za to, że w Kotlinie Kłodzkiej nie wybudowano wystarczającej liczby zbiorników retencyjnych. Protesty mieszkańców w 2019 r., w trakcie kampanii wyborczej do europarlamentu, przekreśliły plany dziewięciu zbiorników, które miał sfinansować Bank Światowy. Przygotowany na zlecenie Wód Polskich projekt zakładał wtedy przesiedlenie około 1,2 tys. osób. Dlaczego się to nie udało?

Paweł Gancarz: Wojna o te zbiorniki w regionie toczyła się od lat. Niestety, populizm dwóch największych środowisk politycznych i koniunkturalizm były ważniejsze. Pamiętam, jak obserwowałem tę dyskusję z boku, jako wójt gminy Stoszowice, która sąsiaduje z gminą Kłodzko, i wiedziałem, że to duży błąd. Nie mogłem na to patrzeć. 

Czytaj dalej po zalogowaniu

premium

Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam