Premium

Proch, ołów i wolność, czyli amerykańskie DNA 

Zdjęcie: Gabriele Galimberti "The Ameriguns"

Bóg stworzył ludzi, a Samuel Colt uczynił ich równymi - głosi stare amerykańskie powiedzenie. To jednocześnie filozofia, która ukształtowała współczesną amerykańską mentalność. Druga poprawka do konstytucji, która pozwala obywatelom USA posiadać broń to bowiem coś, co - wbrew pozorom - łączy ich ponad podziałami. Bo Amerykanie - najlepiej uzbrojony naród świata - mają proch i ołów w swoim DNA.

Dobrze zorganizowana milicja jest niezbędna dla bezpieczeństwa wolnego stanu, prawo ludzi do posiadania i noszenia broni nie ulegnie naruszeniu.

Najmocniejszym powodem, by utrzymać prawo do posiadania i noszenia broni przez ludzi jest to, że stanowi ono dla nich ostateczny środek do obrony przed tyranią rządu.

W Ameryce działa więcej sklepów z bronią niż aptek, kawiarni Starbucks oraz restauracji McDonald’s razem wziętych.

Pod względem skali uzbrojenia amerykańskie społeczeństwo nie ma sobie równych. Ze wszystkich sztuk broni na świecie, będących w posiadaniu osób cywilnych, niemal połowa znajduje się w Stanach Zjednoczonych.

To jedyne państwo na Ziemi, w którym broni jest więcej niż ludzi. Statystyka jest imponująca: 120 sztuk na 100 mieszkańców. To ponad dwa razy tyle, co w Jemenie, w którym od kilku lat toczy się krwawa wojna domowa, 10 razy więcej niż w Niemczech i blisko 50 razy więcej niż Polsce.

Prawo do posiadania broni gwarantuje każdemu obywatelowi USA druga poprawka do konstytucji. 27 słów spisanych 230 lat temu przez ojców założycieli do dziś stanowi dla wielu Amerykanów fundament demokracji.

- Broń to dla nich coś więcej niż narzędzie samoobrony. To symbol wolności - przekonuje włoski fotograf Gabriele Galimberti, autor książki "The Ameriguns".

Portrety

Trzy lata temu Galimberti poleciał do Stanów Zjednoczonych, by przygotować projekt dla National Geographic. Dostał zlecenie na serię zdjęć skamieniałości dinozaurów. Gdzieś pomiędzy pracą a kolejnym dniem zdjęciowym wziął parę dni wolnego. Położone niedaleko Kansas City wydało mu się idealnym celem krótkiej wyprawy krajoznawczej.

Czytaj dalej po zalogowaniu

premium

Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam