Miałem nadzieję, że ten dokument nie będzie tak poruszająco-paraliżujący, jakim się okazał - powiedział w TVN24 ksiądz Jacek Prusak, jezuita, rzecznik Akademii Ignatianum w Krakowie. Odniósł się do reportażu "Don Stanislao. Druga twarz kardynała Dziwisza", wyemitowanego w poniedziałek w TVN24.
Dziennikarz "Czarno na białym" TVN24 Marcin Gutowski pokazał w swoim reportażu nieznane oblicze kardynała Stanisława Dziwisza. Jawi się w nim on jako potężny hierarcha, szara eminencja, która potrafi zadbać o - specyficznie rozumiany - interes Kościoła. Także wtedy, gdy chodzi o sprawy dotyczące ofiar pedofilii.
"Czeka nas bolesna konfrontacja z pewnym mitem"
Ksiądz Jacek Prusak powiedział, że "miał nadzieję, że ten dokument nie będzie tak poruszająco-paraliżujący, jak się okazał. - O pewnych oskarżeniach w stosunku do kardynała Dziwisza już słyszeliśmy, natomiast tutaj się ukazało, myślę, że to trzeba mówić wprost, że został zadenuncjowany nie tylko przez swoje ofiary, które skarżyły się na niego już wcześniej, o tych oskarżeniach wiedzieliśmy, ale także został zadenuncjowany przez sprawców, których chronił – dodał.
- Z jednej strony mówimy o sytuacji w Polsce, natomiast z drugiej strony oczywiście wygląda na to, że kardynał Dziwisz świadomie, bo tak to wygląda, brał udział jeszcze w wielu innych bardzo problematycznych kwestiach dotyczących Kościoła powszechnego – mówił jezuita.
- Tę noc przeżyłem bez koszmaru, ale na pewno dzisiejszy poranek nie jest podobnym do wczorajszego po tym, co widziałem w tym dokumencie – przyznał.
Dodał, że "czeka nas bolesna konfrontacja z pewnym mitem dotyczącym kardynała Dziwisza i polskiego Kościoła za pontyfikatu Jana Pawła II i później".
- Myślę, że to będzie bolesna konfrontacja, która już się zaczęła na naszych oczach – ocenił.
"Tutaj ta korupcja została pokazana"
Na uwagę, że w dokumencie pojawia się między innymi wątek finansowy związany z Legionami Chrystusa i z tym, jakie pieniądze miały być przekazywane kardynałowi Dziwiszowi, co sprawia, że można mieć wrażenie działania w zorganizowanej grupie przestępczej, ks. Prusak powiedział, że "tak to wygląda i w pewnym zakresie tak to się działo".
- To, co gdzie indziej nazywa się przyjmowaniem czy dawaniem łapówek, w Kościele nazywa się dawaniem ofiary albo wspomaganiem kogoś bądź czegoś, oczywiście w celach zupełnie niezwiązanych z dobrze rozumianym interesem Kościoła – dodał.
Jego zdaniem, "tutaj ta korupcja została pokazana". - To, co widzieliśmy w tym dokumencie, to jest udokumentowane przestępstwo – ocenił.
"Pada na naszych oczach też tak zwany polski katolicyzm kulturowy"
Pytany, gdzie jest w takich przypadkach prokuratura, powiedział, że "to, jak działa rząd we współpracy z polskim Kościołem, jeśli chodzi o sprawy pedofilii w Kościele, to wszyscy wiemy, że to jest działanie fasadowe, które ma czasami pokazać, że państwo czuwa nad wszystkimi obywatelami, ale tak, żeby nie narazić na szwank Kościoła".
- Myślę, że polski Kościół tu się niczym nie różni od Kościołów w innych częściach świata. To znaczy skandalu pedofilskiego w Kościele się nie ruszy, jeśli nie zadziałają czynniki z zewnątrz, czynniki spoza Kościoła. W Polsce jest to utrudnione, bo owe rzekome czynniki spoza Kościoła są silnie związane z samym Kościołem i się z tym nie kryją, więc mamy to, co mamy – mówił ks. Prusak.
Jego zdaniem, "musi być silna presja społeczna, żeby Kościół nie robił sobie sam krzywdy, krzywdząc innych, bo wtedy tę krzywdę pomnaża w świecie, ale i w samym Kościele".
- Na razie mamy taką sytuację, że pada też na naszych oczach tak zwany polski katolicyzm kulturowy – powiedział.
Ksiądz Prusak: stworzyliśmy sobie w polskim Kościele nową definicję bycia prześladowanym
Pytany był również o to, czy nie powinno mieć miejsca w polskim Kościele to, co wydarzyło się w innych krajach, gdzie cały episkopat został podany do dymisji.
- To byłoby optymalne rozwiązanie, tylko polscy biskupi tego nie zrobią. Pora na to była już wcześniej – ocenił. - Przecież te rzeczy, o których my teraz wiemy, oni znają nie od wczoraj. I niby twierdzili, że są niesłusznie zrównywani z innymi i są w ten sposób krzywdzeni – powiedział jezuita.
- Myślę, że na naszych oczach pęka też ta bańka związana z siłą, prestiżem polskiego episkopatu, że coraz więcej osób z samej "kościelnej wierchuszki" staje w świetle kamer, albo przed tymi światłami ucieka, a w każdym razie staje z konkretnymi zarzutami – mówił ks. Prusak.
Ocenił, że "dokument świetnie pokazał, że stworzyliśmy sobie (w polskim Kościele -red.) nową definicję bycia prześladowanym". - Jestem prześladowany, bo zadają mi pytania, na które nie chcę odpowiedzieć – dodał.
"Nie wiem, co to ma wspólnego z Panem Bogiem"
- Teraz pojawiła się nowość w dokumencie episkopatu, bo szef polskiego episkopatu twierdzi, że potrzebna jest niezależna watykańska komisja – powiedział ks. Prusak. Nawiązał do oświadczenia dotyczącego reportażu "Don Stanislao. Druga twarz kardynała Dziwisza" wydanego przez Stanisława Gądeckiego, przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski.
- To znaczy: doszło już do świadomości ludzi w hierarchii polskiego Kościoła, że to nie są tylko nagonki ani nigdy nie były, przede wszystkim nagonki dziennikarskie, próbowanie uprzykrzenia życia komukolwiek, tylko że próbujemy bronić ofiar, dociekać ich sprawiedliwości, dobra i bez przerwy natrafiamy na straszny opór w Kościele wśród polskich hierarchów i części duchowieństwa – mówił.
- Koniec z tym, bo to nas po prostu kompromituje. Ja nie wiem, co to ma wspólnego z Panem Bogiem. My ciągle się zachowujemy, jakbyśmy byli poza i ponad prawem tylko dlatego, że któryś z nas jest duchownym, a któryś z tych duchownych jeszcze był albo sekretarzem papieża, albo biskupem, albo kardynałem. Co to ma wspólnego z Ewangelią, to szczerze powiem, ja nie wiem – powiedział ks. Prusak.
- Dziękuję Bogu tylko, że nie na takich ludziach ten Kościół się utrzyma i jest budowany – przyznał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24