Angielski zespół Skunk Anansie świętuje 25-lecie istnienia. Z tej okazji grupa wydała specjalny album z podsumowaniem dotychczasowych działalności. - To dobry sposób, aby uświadomić sobie, czego się tak naprawdę dokonało - mówi w rozmowie z tvn24.pl Ace, gitarzysta formacji. - W wielu moich wspomnieniach pojawia się dużo nerwów i lęku - przyznaje wokalistka Skin.
Estera Prugar: Świętujecie 25 lat istnienia zespołu. Mieliście czas, aby zatrzymać się i spojrzeć wstecz na wszystko, co się przez te lata wydarzyło?
Skin: Myślę, że tuż przed ostatnią trasą koncertową w 2017 roku był taki moment, kiedy powiedzieliśmy sobie, że za dwa lata zespół będzie miał 25 lat i chyba powinniśmy zacząć coś planować z tej okazji. Zaczęliśmy od nagrywania każdego koncertu, bo pomyśleliśmy, że cokolwiek postanowimy zrobić, to album "live" powinien być tego częścią. Natomiast nie jesteśmy nostalgiczni, raczej skupiamy się na tym, co będzie. Wydaje mi się, że kiedy się w ten sposób funkcjonuje, to ma się tendencję do zapominania o rzeczach, które już się zrobiło i w związku z tym, można przeoczyć chwilę na to, żeby spojrzeć wstecz i docenić przeszłość oraz historię zespołu. Myślę, że to pierwszy raz, kiedy tak naprawdę to robimy.
Jakie uczucia temu towarzyszą?
Ace: Wydaje mi się, że to dobry sposób, aby uświadomić sobie, czego się tak naprawdę dokonało. Oglądaliśmy niedawno wideo zmontowane ze starych teledysków – 25 lat w pięć minut. To było fascynujące. Poza reakcjami "jaki byłem młody!" czy "taki szczupły!", pojawiają się też refleksje dotyczące koncertów, które zagraliśmy i miejsc, w których byliśmy. Nagle mogliśmy cofnąć się w czasie i spojrzeć na to, co osiągnęliśmy, a okazuje się, że było tego całkiem sporo.
Macie ulubione wspomnienia?
Skin: Festiwal Glastonbury w 1999 roku - jeden z moich ulubionych momentów. Osobiście bardzo dobrze wspominam również ostatnią trasę. To była naprawdę duża trasa i to mi się naprawdę podobało – ekrany, wielkość sceny, tego typu rzeczy. Dla mnie to jedno z ulubionych wspomnień.
Ace: Sam nie wiem, bo jest ich tak wiele i każde ma inne znaczenie. Od samego początku i pierwszego występu w klubie – tego uczucia młodości i wolności – niesamowity czas. Aż do teraz, kiedy myślę o tym, czego dokonaliśmy. Pamiętam, kiedy nagraliśmy akustyczny album na żywo - oglądaliśmy to razem ze Skin i pomyślałem, że to świetna rzecz do udokumentowania – z tego jestem dumny.
Pierwszy koncert zagraliście w 1994 roku.
Skin: Tak i na szczęście go nagraliśmy, więc mamy, co prawda bardzo złe, ale mimo wszytko wideo z tego koncertu.
Ace: W nowej wersji klipu do "Charlie Big Potato" można zobaczyć fragmenty z tego występu. Całość nagrywał facet zajmujący się na co dzień kręceniem ślubów, który chciał zrobić rockowy teledysk i byliśmy jego pierwszą kapelą.
Co się w was zmieniło najbardziej?
Skin: Pierwsza myśl, kiedy widzę te nagrania, to: "Boże, jaka byłam chuda". A tak poważnie, wydaje mi się, że przede wszystkim wtedy nie cieszyliśmy się tym tak bardzo, jak powinniśmy. Wszystko było nowe, przerażające i działo się bardzo szybko. Wydaje mi się, że skupialiśmy się na kolejnych rzeczy, których nigdy wcześniej nie robiliśmy i które były dla nas wyzwaniami – koncentrowaliśmy się na nich i martwiliśmy, zamiast doceniać chwile. W wielu moich wspomnieniach pojawia się dużo nerwów i lęku, a nie ekscytacji. Dzisiaj jesteśmy podekscytowani wszystkim i doceniamy każdy moment, kiedy on trwa. Dla mnie to jest największa zmiana – nie stresuję się już, że czegoś nigdy nie robiłam, po prostu idę i to robię.
W 2001 roku zawiesiliście działalność na siedem lat. To był moment, kiedy myśleliście, że to już koniec?
Skin: Nie. Zatrzymaliśmy się, zawiesiliśmy zespół, ale zawsze wiedzieliśmy, że wrócimy. Właściwie, to i tak musieliśmy, bo tak zakładał nasz kontrakt z wytwórnią, więc od początku wiedzieliśmy, że wrócimy do wspólnego grania. Po prostu w tamtym czasie potrzebowaliśmy przerwy.
Powrót był trudny?
Skin: Nie, było łatwo. Od razu zaczęliśmy pisać nowe piosenki – mieliśmy nagrać jedną do kompilacji "The Greatest Hits", a skończyliśmy z dziesięcioma. Swoją drogą, powinniśmy je znaleźć. W każdym razie, szło gładko i pamiętam, że pomyślałam, że skoro ciągle wspólnie komponujemy, to wciąż mamy przyszłość, bo nie chciałabym być w tego typu nostalgicznym zespole, który funkcjonuje grając wyłącznie starocie.
Odczuliście zmiany w świecie muzyki?
Skin: Tak. Ja w międzyczasie nagrałam dwa solowe albumy, więc doświadczałam tych zmian na bieżąco, ale wracając do Skunk Anansie i patrząc na to, jak robiliśmy pewne rzeczy do tej pory i jak pracujemy teraz, nie dało się ich nie zauważyć. Dzisiaj mamy własne wydawnictwo płytowe, które sami prowadzimy. Wcześniej mieliśmy mniej kontroli i władzy, ale też zdecydowanie więcej osób, które pewne sprawy załatwiały za nas. Mimo wszystko wolę obecną sytuację.
Moim zdaniem branża muzyczna niekoniecznie stoi za artystą. Mam na myśli to, że nowe technologie dają niektórym więcej możliwości do wykorzystywania twórców i zabierania ich pieniędzy. Dla przykładu, wydawnictwa płytowe dostają setki tysięcy milionów funtów od firm streamingowych, które korzystają z ich podopiecznych, ale sami artyści niewiele z tego nie dostają – tak dużo na nas zarabiają i właściwie nic nam nie oddają – dla mnie to nielegalne i złe działania korupcyjne. Myślę, że powinniśmy zapoczątkować jakiś ruch, żeby coś z tym zrobić.
Ace: Co prawda wydawnictwa płacą, ale niepomiernie do tego, co na artystach faktycznie zarabiają.
Skin: Tak, to jedna z najsmutniejszych zmian, jakie zauważyłam.
Jaka jest najważniejsza lekcja, której nauczyliście się przez te lata?
Skin: Żeby o siebie dbać. Zawsze wolałam zapobiegać niż leczyć – to moje życiowe motto i teraz mogę odcinać kupony od tych wszystkich lat, kiedy na siebie uważałam i nie szalałam. Dzisiaj jestem w formie i czuję się zdrowa.
Ace: Mam tak samo. Zdarza się, że ktoś powie, że wyglądam na młodszego niż jestem i zawsze w odpowiedzi sprowadzam to do zdrowego trybu życia. Można się bawić, robić co się chce i cieszyć się tym, bo pozytywne nastawienie również jest zdrowe, ale nie przesadzać. Mnie wystarcza muzyka. Nie potrzebuję niczego innego, żeby poczuć się lepiej – oczywiście raz na jakiś czas mogę się napić drinka czy zostać gdzieś dłużej, ale nie potrzebuję alternatywnego stylu życia "na haju", bo to daje mi właśnie muzyka. Czasami ktoś pyta o moje inne zainteresowania, a prawda jest taka, że większość moich zainteresowań jest związana z tym, co robię. To jest coś, co naprawdę sprawia mi radość, dzięki czemu czuję się młody, a także zdrowy.
Skin: Mam wrażenie, że granie może wywoływać syndrom Piotrusia Pana i wielu muzyków go ma. Muzyka sama w sobie jest satysfakcjonująca, a możliwość jej tworzenia jest przywilejem, dlatego trzeba traktować ją z szacunkiem, aby ciągle móc znajdować inspiracje, by tworzyć. Trzeba w to włożyć wiele pracy: słuchać nowych wykonawców i dbać o świeżość we własnym zespole.
Nie wszystkie zespoły wytrzymują taką próbę czasu.
Ace: Myślę, że chodzi o szacunek. Znamy się, wiemy, jak pracujemy i szanujemy się, ale też rozumiemy relacje i sytuacje. Wydaje mi się, że w wypadku niektórych kapel kłótnie wywołało ego – jeden facet przeciwko drugiemu, bez szacunku i zastanowienia się nad tym, co się dzieje. My o siebie dbamy.
Skin: Wybraliśmy siebie i wybraliśmy bycie razem w zespole. Jesteśmy przyjaciółmi, którzy naprawdę dobrze się dogadują. Oczywiście dokuczamy sobie, ale jesteśmy w stanie wytrzymać ze sobą dobę bez nudzenia się.
Ace: To prawda. Nawet dzisiaj byłem okrutny względem Skin, ale wiem, że jeszcze dostanę za swoje.
Skin: Bycie w zespole opiera się na tym, aby wybaczać i zapominać. Nie można zrobić niczego zbyt złego, czego nie dałoby się cofnąć. Ja na przykład nigdy nie poszłabym do łóżka z żoną Ace’a. Nawet sama myśl o tym! – ale o to właśnie chodzi, żeby mieć te granice wynikające z szacunku. Są zespoły, których członkowie starali się przespać z dziewczynami swoich kolegów, a po czymś takim nie ma powrotu. W każdym razie, trzeba też zrozumieć, że najczęściej kiedy się kłócimy, to wynika z czegoś, co dzieje się w naszym życiu poza zespołem i po prostu wyładowujemy się na tych, których kochamy i którzy są najbliżej.
Był moment, kiedy poczuliście, że odnieśliście sukces?
Skin: Festiwal Glastonbury w 1999 roku. Wiem, że wspominałam o tym wcześniej, ale dla mnie to był właśnie ten moment, kiedy poczułam, że nam się udało.
Ace: Dla mnie to miało miejsce zaraz na początku istnienia zespołu. Zagraliśmy już kilka koncertów i początkowo to wyglądało tak, że przychodziło na nie wielu naszych znajomych i za którymś razem graliśmy w niewielkim klubie w Camden (dzielnica Londynu – przyp. red.). Koncert był wyprzedany i kiedy wyszedłem na scenę, spojrzałem na publiczność i nikogo nie znałem. Wtedy pomyślałem, że coś się zaczyna dziać.
Wasze piosenki często poruszają tematy polityczne i społeczne. Osobiście również angażujecie się w politykę w waszym kraju?
Skin: Oczywiście. Sporo takich spraw komentuję na swoich profilach społecznościowych. Szczerze mówiąc uważam, że Anglia zmierza ku katastrofie, ale w grudniu po raz pierwszy poczułam, że może uda się tego uniknąć. W moim odczuciu brexit jest zły. Uważam, że opuszczenie Unii Europejskiej jest złym pomysłem. Złym posunięciem jest separowanie się od reszty kontynentu. Według mnie ludzie, którzy głosowali za tym rozwiązaniem, zrobili to pod wpływem kłamstw na temat imigrantów i państwowej służby zdrowia. Dodatkowo wszyscy odpowiedzialni za brexit teraz nie mają nic wspólnego z tym procesem, bo odeszli. Według mnie to jest zwykłe tchórzostwo. Odeszli, pozostawiając wszystko komuś, kto nie chciał, aby do tego doszło i teraz Theresa May musi po nich sprzątać. Wycofali się ci, którzy chcieli doprowadzić brexitu, kłamali na temat jego konsekwencji, a kiedy zorientowali się do czego doprowadzili, nikt nie chciał w tym uczestniczyć – woleli złożyć rezygnacje, odjeść z rządu i krytykować tych, którzy zostali z zewnątrz.
Mam szczerą nadzieję, że w najbliższym czasie wszystko się wyjaśni i uda nam się przywrócić naszemu państwu równowagę, bo wiele podczas tego procesu straciliśmy. Między innymi imigrantów, a potrzebujemy ich, bo mamy braki wśród lekarzy, pielęgniarek, policjantów czy nawet zbieraczy owoców - w wielu zawodach potrzebujemy ludzi z zewnątrz i pomysł, że oni przyjeżdżają tylko po to, aby korzystać z naszej służby zdrowia jest bzdurą. Zwłaszcza Polacy, którzy przyjeżdżają do Anglii i naprawdę ciężko pracują, a spotykają się z wyjątkowym brakiem szacunku, a nawet rasizmem. Po kilku dniach bez imigrantów państwo by upadło.
Ace: To jest też niesamowite. Nigel Farage, który przewodził temu całemu ruchowi przeciwko imigrantom, teraz odszedł i do tego złożył podanie o niemiecki paszport dla swoich dzieci. To mówi samo za siebie.
Skin: On chce być imigrantem w cudzym kraju, ale nie chce imigrantów w naszym. To jest właśnie mentalność ludzi, którzy chcą brexitu – są rasistami, a niektórzy nawet nazistami. Wielu z nich jest hipokrytami, a niektórzy zwyczajnymi ignorantami. Teraz, kiedy ludzie zaczynają rozumieć, co się stanie, jeśli Anglia opuści Unię Europejską, powinniśmy przeprowadzić kolejne referendum. Myślę, że podczas pierwszego wielu ludzi nie rozumiało, co to właściwie oznacza i dzisiaj wynik byłby inny. Jeśli byłby taki sam, to może Anglia nie jest już państwem, w którym powinnam żyć, bo dla mnie oznaczałoby to, że to nie jest ten sam kraj, w którym dorastałam – liberalny, piękny i z otwartym myśleniem.
To ważne, aby artyści angażowali się w politykę?
Skin: Nie chciałabym dyktować czegokolwiek innym muzykom, ale myślę, że jeśli ma się konkretne poglądy, to przyszedł czas, aby o nich mówić. Mam poczucie, że Europa zmierza w naprawdę złym kierunku. Myślę, że Donald Trump otworzył drogę skrajnej prawicy, co rozlało się na cały świat, w tym na nasz kontynent. Wiem też, że ma wpływ na Polskę. Skrajna prawica, dzięki jego prezydenturze i rzeczom, które robi oraz – świadomie lub nieświadomie – promuje, dostała nowe życie, powietrze i siłę. Odrobiłam swoje lekcje i wydaje mi się, że musimy być ostrożni, bo ta narracja brzmi podobnie do tej niemieckiej z lat 30. ubiegłego stulecia. Musimy być bardzo świadomi i uważać, aby nie dopuścić, by historia się powtórzyła. Musimy to zatrzymać.
To się już dzieje?
Skin: Myślę, że brexit jest tego częścią. Także to, co dzieje się w Polsce i we wschodniej Europie. Wydarzenia w Niemczech i w Paryżu. Mamy przed sobą dużo pracy. Wiem, że pisanie politycznych piosenek nie jest łatwe i nie każdy powinien się za to zabierać, ale wierzę, że jeśli ktoś nie zgadza się na to, co dzieje się wokół niego, to zawsze zostają mu portale społecznościowe. Każdy może mieć głos.
Muzyka nie tylko opisuje, ale również łączy ludzi.
Skin: Dokładnie. Muzyka jednoczy, a piosenki mogą być hymnami zmian. Jest niesamowita. Nigdy nie ufam komuś, kto mówi, że nie lubi muzyki, bo to dla mnie oznacza, że czegoś w takiej osobie brakuje.
Ace: Wspaniałą rzeczą w muzyce jest synchronizacja, której nie ma żadna inna rzecz. Kiedy jesteś w zespole i gracie razem, wszystko dzieje się synchronicznie, przeżywacie wspólnie. Gdy jesteś w tłumie, wszyscy w publiczności doświadczają tego samego, w tym samym czasie. To chyba jedyna forma sztuki, która potrafi coś takiego stworzyć. Dlatego muzyka potrafi jednoczyć ludzi – ma naprawdę wielką moc.
Skunk Anansie jest angielską grupą rockową, założoną w Londynie w 1994 roku. Z okazji 25-lecia istnienia, przygotowali wyjątkowy album koncertowy zatytułowany „25LIVE@25”. To kolekcja utworów, obejmujących całą karierę formacji.
Autor: Estera Prugar//kg
Źródło zdjęcia głównego: materiały prasowe