Święty Jerzy, caryca Katarzyna II, Dzień Zwycięstwa, Krym i Kolorado. Co je łączy? Kolory, pewien gatunek żuka i historia pewnego odznaczenia.
Nie wiadomo, kto wpadł na pomysł, żeby tzw. "georgijewskie" barwy stały się kolorami prorosyjskich separatystów na Ukrainie. Być może decyzja zapadła gdzieś w gabinetach kremlowskich technologów politycznych. A być może początki były spontaniczne – wszak Sewastopol, gdzie dwukolorowe wstążki przeciwnicy Kijowa zaczęli masowo nosić jako pierwsi, to "miasto-bohater" Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. A z tą właśnie wojną byłym obywatelom ZSRR i ich potomkom kojarzy się czerń i pomarańcz.
Za to mieszkańców innych krajów, oglądających w telewizji i internecie obrazki z Krymu czy Donbasu, musiały zaintrygować powiewające nad demonstrantami pasiaste flagi i podobne wstążki przypięte do mundurów "zielonych ludzików".
Czarno-pomarańczową baretkę miało najwyższe wojskowe odznaczenie Imperium Rosyjskiego."Odkurzone" przez Stalina, po wojnie często noszone przez Rosjan i mieszkańców innych postsowieckich republik jako symbol pamięci i szacunku dla weteranów Wielkiej Wojny Ojczyźnianej.
Święty i caryca, Stalin i Putin
W 1769 r. caryca Katarzyna II ustanowiła Imperatorski Wojenny Order Świętego Męczennika i Zwycięzcy Jerzego. To był pierwszy rosyjski order (czterostopniowy) za męstwo na polu walki. Do jego barw odwoływali się potem przeciwnicy bolszewików w czasie wojny domowej.
Order św. Jerzego wrócił w 1943 roku wraz ze stopniami oficerskimi - choć pod zmienioną nazwą. Co ciekawe, "georgijewskie barwy" (Georgij czyli Jerzy) nosili wtedy rosyjscy oficerowie walczący po stronie Niemiec.
Od czasów ostatniej wojny światowej barwy czarno-pomarańczowe już nieodłącznie kojarzyły się ze zwycięstwem nad III Rzeszą - zadbała o to sowiecka propaganda. Robotniczo-chłopskie masy nie miały pojęcia, że wszystko zaczęło się za carskich czasów.
Po upadku ZSRR do łask wróciły elementy przedbolszewickiej tradycji, tworząc charakterystyczną dla Rosji Putina mieszankę. Choćby godło i flaga są przedrewolucyjne, ale oznaczenia na samolotach - sowieckie (czerwona gwiazda). A z kolei bandera sił morskich? Krzyż św. Andrzeja. Podobnie stało się z "georgijewskimi barwami".
Od 2005 roku wstążki św. Jerzego stały się nieodłączną częścią świątecznego krajobrazu podczas obchodów Dnia Zwycięstwa (9 maja) - już na polecenie władz.
"Kolorady" rozpełzły się po Ukrainie
Wydarzenia ostatnich miesięcy sprawiły jednak, że teraz pomarańczowo-czarna symbolika, nie mniej niż oznaką zwycięstwa ZSRR w wojnie światowej, stała się kolorem "jednoczenia" Krymu i tzw. Noworosji z "matuszką Rosją". Dla zwolenników jedności Ukrainy to znak agresora.
Barwy, które pojawiają się w Rosji co roku w okolicach 9 maja, tym razem separatyści przyjęli dla odróżnienia się od Majdanu. Po raz pierwszy charakterystyczne pasiaste flagi pojawiły się na antymajdanowych wiecach na Krymie i zaraz potem w klapach marynarek deputowanych rosyjskiej Dumy - na znak solidarności z demonstrantami.
Ukraińcy o separatystach mówią w skrócie "kolorady". Czyli po prostu "stonki". Nazwa pochodzi od miejsca pochodzenia tych owadów ("żuki z Kolorado").
Ale taką niezbyt pochlebną nazwę zwolennicy Rosji dostali nie tylko z powodu noszonych barw. Porównanie separatystów do stonki ziemniaczanej ma długą - paradoksalnie sowiecką - tradycję. W postkomunistycznym społeczeństwie wciąż żywy jest stereotyp tego owada jako synonimu imperialistycznego spisku i zagranicznej inwazji. Zresztą także w PRL władza przekonywała, że stonkę zrzucają amerykańscy imperialiści.
Stonka ziemniaczana (Leptinotarsa decemlineata) to chrząszcz z rodziny stonkowatych. Jego ojczyzną są Stany Zjednoczone, skąd ten pospolity szkodnik upraw ziemniaków został przywleczony w połowie XX wieku.
Symbol agresji
RIA Nowosti z dumą ogłosiła, że przed tegorocznym 9 maja rozdano niemal 100 mln wstążek św. Jerzego. Przytłaczającą większość w Rosji, choć te barwy dotychczas cieszyły się pewną popularnością także w innych republikach postsowieckich, zwłaszcza tych z dużą mniejszością rosyjską.
W takich krajach, jak Azerbejdżan, Mołdawia czy Gruzja, dystrybucją wstążek zajmowały się konsulaty rosyjskie.
Rosyjska agresja na Ukrainie sprawiła, że w tym roku "georgijewskie barwy" nie były jednak zbyt mile widziane w kilku krajach. Stały się wręcz politycznym tematem.
Wprowadzenie zakazu noszenia wstążek św. Jerzego proponował doradca łotewskiego ministra edukacji i nauki Dzidzis Senbergs. Na Łotwie Rosjanie stanowią ok. 30-40 proc. ludności. Dużo mniej ma Litwa. Ale to jej głosy w wyborach prezydenckich zapewne chciał pozyskać kandydat Akcji Wyborczej Polaków na Litwie Waldemar Tomaszewski.
Europoseł Waldemar Tomaszewski pic.twitter.com/wuKqkMUTpd Oj, jednak wstyd dla Polaka nosić symbol rosyjskiego militaryzmu
— A.Romaszewska (@ARomasze) May 9, 2014
Opłaciło się. Dostał ponad 8 proc. głosów - to najwyższe poparcie w historii startów wyborczych litewskich Polaków.
Na Ukrainie zakaz noszenia wstążek św. Jerzego proponowali wprowadzić deputowani nacjonalistycznej Swobody, Ołeksandr Mirnyj i Ihor Miroszniczenko. Było to oczywiście nierealne, zwłaszcza że dużej części społeczeństwa ukraińskiego te barwy kojarzą się jednak wciąż bardziej z Dniem Zwycięstwa, który stał się elementem tożsamości narodowej także na Ukrainie.
W tym roku na Ukrainie Instytut Pamięci Narodowej zaproponował więc inny symbol - czerwone maki. - Czerwony mak jest zarówno europejskim jak i ukraińskim symbolem. Nasze pieśni mówią, że maki rozkwitały tam, gdzie przelano kozacką krew - mówił szef Instytutu Wołodymyr Wiatrowicz.
Autor: Grzegorz Kuczyński / Źródło: tvn24.pl