Ostatni gwałtowny wzrost kursu franka szwajcarskiego może spowodować kłopoty ze spłatą zobowiązań dla posiadaczy kredytów hipotecznych w tej walucie. Jednym z proponowanych rozwiązań dla osób w skrajnych kłopotach jest tzw. upadłość konsumencka. Warto jednak podkreślić, że powinien to być krok ostateczny. Wbrew obiegowej opinii upadłość nie jest bowiem tania. Trzeba też liczyć się np. ze stratą nieruchomości, na którą zaciągnęliśmy zobowiązanie. Oto kilka podstawowych faktów na temat upadłość konsumenckiej.
Upadłość konsumencka została wprowadzona nowelizacją Prawa upadłościowego i naprawczego, ustawy o Krajowym Rejestrze Sądowym oraz ustawy o kosztach sądowych w sprawach cywilnych przygotowana przez Ministerstwo Sprawiedliwości. W założeniach, dzięki zmianie przepisów konsumentowi ma być łatwiej ogłosić upadłość. Zastrzeżeń i warunków takiej upadłości jest jednak wiele.
Dla kogo i kiedy?
Upadłość konsumencka jest postępowaniem sądowym przewidzianym - jak informuje Ministerstwo Sprawiedliwości - dla “osób fizycznych nieprowadzących działalności gospodarczej (konsumentów), którzy stali się niewypłacalni”. To szczególnie ważne - nie dotyczy ono firm. Dla nich funkcjonuje zwykła upadłość.
Postępowanie ma dwie zasadnicze funkcje. Pierwszą jest oddłużenie niewypłacalnego konsumenta, czyli umorzenie całości lub części długu wobec wierzycieli, których konsument nie jest, ani nie będzie w stanie zapłacić. Po drugie: celem upadłości konsumenckiej jest windykacja (odzyskanie) należności od niewypłacalnego konsumenta przez jego wierzycieli. - Upadłość nie służy temu, żeby spłacić wierzycieli, ale oddłużyć konsumenta - podkreślił w programie “Biznes dla Ludzi” Piotr Zimmerman, radca prawny z Kancelarii Zimmerman i Wspólnicy.
Uwaga: z procedury nie może skorzystać konsument, którego niewypłacalność jest skutkiem “jego działań umyślnych lub rażącego niedbalstwa oraz taki, który w trakcie postępowania nie będzie wykonywał nałożonych na niego obowiązków”. - Przepisy do tej pory teoretyczne stają się praktycznie obowiązującym i realnym prawem. Z upadłości może skorzystać każdy, kto utracił zdolność spłacania zobowiązań i nie jest przedsiębiorcą. Nie mogą z tego skorzystać wszyscy ci, którzy pracują na zasadzie samozatrudnienia. Dla nich upadłość konsumencka jest zamknięta, mogą oni korzystać ze zwykłej upadłości - dodał Zimmerman.
Procedurę upadłościową można przejść raz na 10 lat i nie częściej. Jest to wyraźne sprecyzowane w ustawie.
Przez sąd i na zlecenie
Warto pamiętać, że upadłości nie możemy tak po prostu ogłosić, i już. Może to zrobić jedynie sąd, który indywidualnie rozpatruje spełnienie przesłanek do ogłoszenia upadłości. Odnosi się do to każdego wnioskującego konsumenta. Co ważne, postępowanie wszczynane jest tylko i wyłącznie na wniosek konsumenta. Takiego wniosku nie może złożyć ani wierzyciel, ani prokurator, ani organizacja społeczna. Postępowania nie może także prowadzić sąd z tzw. urzędu.
To kosztuje
Trzeba też pamiętać, że poddanie się procedurze upadłościowej wiąże się z kosztami. I to nie tylko tymi sądowymi, które zostały obniżone z 200 do 30 zł. Koszty przeprowadzania całej operacji to od 10 do 20 tys. zł. Jest jednak wyjście - jeśli majątek dłużnika nie wystarczy na pokrycie kosztów, weźmie jest na siebie Skarb Państwa, ale później, w miarę możliwości konsument będzie musiał te pieniądze oddać. Najczęściej ze zlicytowanego majątku.
Co z mieszkaniem?
Tutaj przepisy przewidują dwie możliwości. Należy jednak liczyć się z utratą nieruchomości i koniecznością spłaty reszty zobowiązania przez kolejne lata.
Dzięki nowym przepisom konsument otrzymał możliwość zawarcia układu z wierzycielami. Ma to umożliwić mu zachowanie mieszkania w zamian za ustalony za zgodą większości wierzycieli indywidualny plan spłat. Maksymalny okres oddawania długów - w ramach planu spłaty - skrócono z 5 do 3 lat. Co ważne, konsument jest obowiązany składać sądowi corocznie sprawozdanie z wykonania planu spłaty (za poprzedni rok kalendarzowy).
- Możliwość zawarcia układu z wierzycielem to także rewolucyjna zmiana. Układ z wierzycielami to nowość i jedyna szansa na to, aby zachować mieszkanie. To, czy skorzystamy z tej możliwości zależy przede wszystkim od banku, który kredytował mieszkanie - zaznaczył Piotr Zimmerman. Możemy jednak stracić mieszkanie, jeśli np. wierzyciele nie wyrażą zgody na układ. Wówczas oddajemy naszą nieruchomość syndykowi, który ją sprzedaje, na potrzeby spłaty zadłużenia. - To jest podstawowy ból upadłości konsumenckiej. Oddajemy majątek syndykowi po to, aby sprzedał go i rozdzielił pomiędzy wierzycieli. Dotyczy to również mieszkania. Po zlikwidowaniu całego majątku sąd ustali plan spłat i nakaże nam, w jakich ratach w ciągu trzech lat musimy oddać wierzycielom ich należności. Oczywiście będzie to tylko niewielka część należności i wszyscy się na to godzą - podkreślił ekspert.
Co wtedy? Dłużnikowi przysługuje nawet 24-krotność średniego czynszu najmu. Za te pieniądze może on wynająć sobie mieszkanie. - Pieniądze daje syndyk, ze środków uzyskanych z licytacji mieszkania. Po tym okresie musimy sobie radzić sami - zauważył Zimmerman.
Upadły jest obowiązany składać sądowi corocznie, do końca kwietnia, sprawozdanie z wykonania planu spłaty wierzycieli za poprzedni rok kalendarzowy, w którym wykazuje osiągnięte przychody, spłacone kwoty oraz nabyte składniki majątkowe o wartości przekraczającej przeciętne miesięczne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw bez wypłat nagród z zysku za ostatni kwartał okresu sprawozdawczego, ogłoszone przez Prezesa Głównego Urzędu Statystycznego. Do sprawozdania upadły dołącza kopię złożonego rocznego zeznania podatkowego.
Tylko ostrożnie
Bankowcy ostrzegają przed pochopnym korzystaniem z możliwości ogłoszenia upadłości konsumenckiej. - Byłbym bardzo ostrożny w tej kwestii. Namawianie Polaków by korzystali ze ścieżki upadłości konsumenckiej nie jest najlepszym rozwiązaniem. To jest droga donikąd. Podjęcie takiej decyzji wiązać się będzie ze stratą nieruchomości, a jednocześnie kredytobiorca nie uwolni się całkowicie od długów. Ponadto osoby takie będą na wiele lat stygmatyzowane i to nie tylko przez instytucje finansowe - podkreślał Jerzy Bańka, wiceszef Związku Banków Polskich.
Dodał jednocześnie, że sytuacja nie jest aż tak katastrofalna jak niektórzy twierdzą. - Należy pamiętać, że szwajcarski bank centralny wraz z +uwolnieniem kursu franka+ obniżył stopy procentowe o 0,5 pkt proc. To pozwoli zamortyzować wzrost kursu franka co najmniej o 50 proc. - wskazał. - Mocno przesadzone są więc szacunki pokazujące, że kwota raty kredytu w helweckiej walucie wzrośnie o ok. 400 zł. To nie jest prawdą, gdyż obniżenie stopy procentowej zmniejszy ten wzrost co najmniej o połowę. Nie będzie to więc jakaś niebotyczna podwyżka, która miałaby zrujnować polskie gospodarstwa domowe zadłużone we franku. Oczywiście, wszystko zależy od dochodów, bo to one świadczą o możliwościach regulowania przez nas zobowiązań - dodał.
Czy to się więc opłaca? Zdaniem Piotra Zimmermana “po pewnym czasie obowiązywania przepisów zacznie się zrozumienie, że upadłość nie jest całkowicie bezkosztowa, że problemem jest powrót do normalnego funkcjonowania na rynku i choćby odzyskanie zdolności kredytowej”.
Autor: mn / Źródło: tvn24bis.pl, TVN24 BiS, PAP
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu