Czwartkowa decyzja szwajcarskiego banku centralnego (SNB) wywołała panikę na rynkach walutowych, giełdach i wśród kredytobiorców posiadających zobowiązania w szwajcarskiej walucie. Mocniejszy frank to wyższe raty kredytów, możliwe kłopoty za spłatą zobowiązań dla tysięcy Polaków. W pomysłach na pomoc "frankowiczom" prześcigają się politycy. Rząd, Narodowy Bank Polski i eksperci uspokajają. Radzą też, aby nie robić gwałtownych ruchów. Oto najważniejsze fakty o ostatnich kłopotach ze szwajcarską walutą.
1. Szwajcaria zaskoczyła wszystkich
SNB poinformował w czwartek (15.01.2014), że uwalnia kurs franka wobec euro. Dotąd bank centralny utrzymywał tzw. sztywny kurs, co oznaczało, że euro nie mogło kosztować mniej niż 1,2 franka. W tym celu pompował na rynek franki i skupował euro. I nagle przestał to robić. Decyzja ta wywołała panikę na rynkach, a dla Polski oznaczała podbicie kursu tej waluty. CHF/PLN wspiął się w ciągu dnia się nawet powyżej 5 zł, co było historycznym poziomem (około 10.34). W piątek, na zamknięciu handlu, za franka trzeba było zapłacić już 4,33 zł. Warto pamiętać, że przed konferencją Szwajcarów za franka trzeba było płacić około 3,57 zł. Dla równowagi bank obniżył stopy procentowe o 0,5 pkt. proc. - czyli z -0,25 do -0,75 proc., ale to nie pomogło. Prezes Centralnego Banku Szwajcarii (SNB) Thomas Jordan tłumaczył, że decyzje dotyczące zaprzestanie obrony sztywnego kursu franka i obniżka stóp procentowych to nie były paniczne kroki a przemyślana decyzja. - Liczyliśmy się z tym, że niespodzianka wynikająca z naszego komunikatu może doprowadzić do takich reakcji rynkowych. Wiemy, że jest to wielkie zaskoczenie i rynki muszą się teraz w tej sytuacji odnaleźć. Wiedzieliśmy, że zmiany kursu minimalnego doprowadzą do ogromnych zmian w kursach walut - powiedział Jordan. Przedstawiciele szwajcarskiego banku uspokajali i twierdzili, że sytuacja ustabilizuje się w ciągu tygodnia. Na koniec tygodnia frank kosztował około 4,33 zł. A zdaniem części analityków waluta swoją mocną pozycję może utrzymywać przez co najmniej kilka najbliższych miesięcy.
2. Zadłużeni we frankach
W Polsce mamy obecnie prawie 600 tys. kredytów we frankach szwajcarskich, a w przeliczeniu na osoby w zadłużonych rodzinach to prawie milion osób. Jeszcze w październiku ubiegłego roku średnia rata takiego kredytu wynosiła ok. 2 tys. zł. W tym samym czasie zobowiązania frankowe w Polsce wynosiły 135 mld zł. To już jednak historia.
Po tak gwałtownym wzroście wartości szwajcarskiej waluty zobowiązania te przekroczyły już 163 mld zł. Różnica jest więc znacząca. Pod koniec ubiegłego roku kłopoty ze spłatą dotyczyły ok. 21 tys. kredytów walutowych, w tym frankowych. Nie wiadomo, jak ta liczba zmieni się jeśli banki masowo zaczną podnosić wysokość rat.
3. Raty kredytów
Wzmocnienie franka wobec złotego to niemal pewne podwyżki miesięcznych rat kredytów. Większość dzisiejszych zobowiązań była zaciągana kilka lat temu, po kursie ok. 2,5 zł za franka. Dla przykładu, jeśli ktoś w 2008 roku zaciągnął kredyt na 183 tys. franków (460 tys. zł), po ówczesnym kursie 2,5 zł, to do dziś spłacił 29,6 tys. franków, a zostało mu 153 tys. franków. Ważne: taki kredytobiorca ze względu na umocnienie franka musi zwrócić nie 460 tys. zł, ale ponad 644 tys. zł. Z wyliczeń analityków Home Broker wynika, że dla kredytu z 1-proc. marżą zaciągniętego w połowie 2007 r. na 30 lat na 300 tys. zł, jeszcze w środę rano rata wynosiła ok. 1609 zł. W przypadku, gdy kurs CHF/PLN wynosiłby 4 zł, rata takiego kredytu wyniosłaby już 1803 zł. Jeśli natomiast kurs wynosiłby 4,25 zł, to rata rośnie do 1915 zł. Z kolei przy kursie 4,50 zł za franka rata wynosiłaby 2028 zł, przy wycenie 4,75 zł byłoby to 2141 zł. Gdyby jednak szwajcarska waluta kosztowała 5 zł, zobowiązanie wzrosłoby aż do 2253 zł.
4. I tak do przodu
Skok kursu franka oznacza drastyczną podwyżkę comiesięcznej raty kredytu hipotecznego. Ale po przeliczeniu okazuje się, że zadłużeni w szwajcarskiej walucie przez kilka lat płacili znacznie niższe raty, w porównaniu do tych zadłużonych w złotym.
Porównując dwa kredyty zaciągnięte na początku lipca 2007 roku na kwotę 300 tys. złotych widać, że do kwietnia 2013 roku to zadłużeni w złotym co miesiąc płacili więcej. W sumie przez ponad siedem lat zadłużeni w szwajcarskiej walucie wydali na obsługę kredytu prawie 143 tysiące złotych. Spłacający kredyt w krajowej walucie - wydali o 12 tysięcy złotych więcej, niż tzw. "frankowicze". ZOBACZ, CO RADZĄ EKSPERCI
5. Tylko spokojnie
Eksperci są zgodni. Najgorsze, co może w obecnej sytuacji zrobić zadłużony we frankach, to ulec emocjom. Co zatem zrobić? Po pierwsze - choć nie jest to łatwe, nie podejmować nerwowych decyzji. Eksperci radzą, aby pod presją wydarzeń nie decydować się na przewalutowanie kredytu. Po drugie - spłacać bezpośrednio we frankach. Szwajcarską walutę możemy kupić bezpośrednio w kantorach wyszukując wcześniej jak najniższe i najbardziej atrakcyjne kursy. Po trzecie - negocjować z bankiem dotychczasowe warunki umowy kredytowej, a przynajmniej spróbować to zrobić. Ze względu na ujemną stopę procentową, którą powiększył Bank Centralny Szwajcarii, nasz bank może obniżyć część kapitałową raty kredytu co korzystnie wpłynie na naszą kieszeń.
Kolejnym sposobem jest tzw. upadłość konsumencka. Ale uwaga, to krok, na który zadłużeni we franku powinni zdecydować się w ostateczności. Jeżeli jednak wybiorą upadłość konsumencką, to należy złożyć odpowiedni wniosek do sądu. W jej efekcie nasz dług może zostać zmniejszony lub całkowicie umorzony. Ostatecznym rozwiązaniem jest pozwanie banku do sądu. Tu też uwaga: aby osiągnąć sukces w sporze z bankiem zadłużony musi mieć solidną podstawę, czyli dowód, że bank wprowadził go w błąd przy podpisywaniu umowy na kredyt hipoteczny. Mogła to być np. sytuacja, w której pracownicy banku nie wytłumaczyli odpowiednio klientowi ryzyka związanego z pożyczką zaciąganą w obcej walucie.
6. Polskie sektor bankowy bezpieczny
Polski sektor bankowy jest stabilny i odporny na szoki zewnętrzne, w tym na zmienność kursu walutowego - poinformował w czwartek Narodowy Bank Polski, potwierdziła to też Komisja Nadzoru Finansowego. NBP w komunikacie zaznaczył: ”Znaczące wzmocnienie franka szwajcarskiego wobec złotego nie ma związku z sytuacją gospodarczą i fundamentami makroekonomicznymi Polski. Jest ono spowodowane decyzją Narodowego Banku Szwajcarii o uwolnieniu kursu franka w stosunku do euro”. Taka wiadomość oznacza, że rynek walutowy nie powinien oczekiwać interwencji ze strony NBP.
Do zachowania spokoju nawołuje prof. Jerzy Hausner, członek Rady Polityki Pieniężnej. Uważa on, że “nie ma potrzeby specjalnego spotkania Rady Polityki Pieniężnej (organu decyzyjnego NBP - red)”. - Trudno mi sobie wyobrazić, aby było koniecznie zwoływanie specjalnego posiedzenia RPP w sprawie sytuacji związanej z frankiem - wyjaśniał prof. Hausner.
7. Polskie banki przeszły testy
Warto wiedzieć, że banki są co jakiś czas testowane na okoliczność nieprzewidzianych kłopotów. W kwietniu ub. roku europejski nadzór bankowy (EBA) rozpoczął tzw. stress testy europejskich banków. Ich wyniki miały zobrazować, czy poradziłyby sobie one w przypadku załamania gospodarki. Operacja polega na sprawdzeniu, jak banki radzą sobie w skrajnych scenariuszach rozwoju sytuacji gospodarczej: recesji, wzrostu bezrobocia, spadków na giełdach, utraty zaufania do obligacji państwowych czy wzrostu nieściągalnych kredytów. Udział we tych testach wzięło sześć banków z Polski. Podobne badania przeprowadzał w tym czasie również Europejski Bank Centralny (EBC), który dokonał przeglądu jakości aktywów (Asset Quality Review – AQR) banków ze strefy euro.
Decyzję o dodatkowym, samodzielnym przebadaniu polskich banków według metodyki stosowanej przez Europejski Bank Centralny podjęła też Komisja Nadzoru Finansowego. Badaniem tym objęto 15 banków komercyjnych, które pokrywały 72 proc. aktywów sektora bankowego, a z sektora banków komercyjnych - 79 proc. W większości były to banki notowane na GPW. W gronie tym znalazły się: Alior Bank, Bank BPH, Bank Gospodarki Żywnościowej, Bank Handlowy, Bank Millennium, Bank Ochrony Środowiska, Bank Pekao, BZ WBK, BNP Paribas, Deutsche Bank Polska, Getin Noble Bank, ING Bank Śląski, mBank, PKO BP, Raiffeisen Bank Polska.
W czwartkowym komunikacie KNF wskazał ponadto, że przy utrzymaniu stóp procentowych LIBOR CHF na poziomie zbliżonym do obecnego wzrost kursu CHF/PLN do 4,0 zł, a nawet 4,5 zł i 5,0 zł, powinien zostać zaabsorbowany przez większość kredytobiorców CHF, a miesięczna zmiana raty spłaty byłaby porównywalna do tych, jakie płacili kredytobiorcy mający analogiczny kredyt w PLN.
8. Kto stracił, a kto zyskał na drogim franku
Czwartkowa decyzja była ogromnym zaskoczeniem i wywołała spore zamieszanie na giełdach i rynkach. Jak zwykle w takich sytuacjach jedni zyskają, a inni stracą. Ręce zacierają Niemcy, Francuzi, Austriacy i Włosi, którzy codziennie dojeżdżają do pracy w Szwajcarii. Jest to wcale niemała grupa - prawie 290 tys. osób, jak wynika z danych szwajcarskiego urzędu statystycznego. Ci ludzie, zarabiający we frankach, ale mieszkający w eurolandzie, nieoczekiwanie dostali coś w rodzaju wysokiej podwyżki.
Dla Szwajcarów udających się na zakupy do Niemiec czy do Francji decyzja szwajcarskiego banku centralnego i spowodowana nią aprecjacja franka to całkiem wysoka "premia". Szwajcarzy mieszkający w pobliżu granicy z którymś z państw eurolandu znacznie mniej zapłacą teraz np. za wizytę w restauracji u sąsiadów. Niemiecki handel detaliczny w pobliżu szwajcarskiej granicy cieszy się już na wzmożony napływ klientów ze Szwajcarii. Już wcześniej Szwajcarzy stanowili tam jedną trzecią klientów. Nie narzekają i ci zagraniczni przedsiębiorcy, który sprzedają swoje wyroby w Szwajcarii.
Wzmocnienie franka oznacza zarazem, że droższy stanie się import towarów stanowiących od lat szwajcarską specjalność - zegarków, czekolady, serów. Dla cudzoziemców z pewnością droższe staną się wyjazdy turystyczne do Szwajcarii. Tygodniowy skipass w szwajcarskich Alpach kosztuje obecnie Niemca, w przeliczeniu, ok. 380 euro, podczas gdy przed uwolnieniem kursu franka było to ok. 322 euro.
9. Węgierski sposób
Sposób na kłopoty z kredytami frankowymi znalazły Węgry. W listopadzie węgierski parlament przyjął ustawę, zgodnie z którą wszystkie kredyty hipoteczne we frankach, euro i jenach zostaną automatycznie zamienione na kredyty w forintach. Zgodnie z porozumieniem zawartym pomiędzy bankami a ekipą premiera Victora Orbana, wyniósł on 256 forintów (3,43 zł) za franka i 309 forintów za euro (był to kurs z 7 listopada). Na początku stycznia 2008 roku za jednego franka szwajcarskiego należało zapłacić około 154 forinty, a w szczytowym momencie kryzysu wartość węgierskiej waluty względem szwajcarskiej obniżyła się do 140 forintów. Gdyby rząd decydował się przewalutować kredyty po takim kursie koszty dla gospodarki Węgier byłby dwukrotnie większe niż te, które faktycznie założono.
Porozumienie rządu z bankami nastąpiło po tym, jak sąd najwyższy Węgier odrzucił wcześniejszą, ostrzejszą dla banków propozycję węgierskiego rządu. Chciał on zdelegalizować kredyty we frankach - zmienić je na kredyty w forintach, po kursie z dnia podpisania umowy kredytowej. Sąd uznał, że część odpowiedzialności za zmiany kursu muszą ponieść kredytobiorcy. Na Węgrzech w pewnym momencie kłopoty ze spłatą kredytu miał niemal co czwarty "frankowicz". Dziś takie kredyty stanowią wciąż 1/3 wszystkich zaciągniętych zobowiązań hipotecznych.
W Polsce również pojawiały się głosy, że rząd powinien pomóc "frankowiczom" - postulowali o to zarówno politycy Prawa i Sprawiedliwości, jak i Polskiego Stronnictwa Ludowego. Postulat ten jednak wydaje się argumentem politycznym, niż poważną propozycją.
10. Rykoszetem
Decyzja Szwajcarii o uwolnieniu kursu franka wobec euro spowoduje spustoszenie w wielu branżach. Już teraz zostały obniżone prognozy wzrostu gospodarczego Szwajcarii. Wśród tym, których dotknie kryzys frankowy są szwajcarscy producenci zegarków. Firmy takie jak Rolex, TAG Heuer, Richemont i Swatch poniosą większe koszty w Szwajcarii, gdzie wykonują większość, jeśli nie wszystkie, prace projektowe i produkcyjne. W kłopotach mogą być też producenci czekolady. Akcje firmy Lindt&Sprungli - szwajcarskiego czekoladowego giganta - spadły na giełdzie w Zurichu aż o 8 proc.
Autor: mn / Źródło: tvn24bis.pl