- Rozumiem, że jest przestrzeń do zadośćuczynienia na gruncie etycznym, moralnym i politycznym - powiedział w programie "Fakty po Faktach" na antenie TVN24 były minister spraw zagranicznych Dariusz Rosati, pytany o kwestię reparacji wojennych od Niemiec. Jak dodał, "podejście PiS i Jarosława Kaczyńskiego gwarantowało, że niczego się nie załatwi".
We wtorek w KPRM odbyły się pierwsze od 2018 roku konsultacje międzyrządowe między Polską a Niemcami, powszechnie postrzegane jako nowe otwarcie w ich relacjach.
Na wspólnej konferencji z premierem Donaldem Tuskiem kanclerz Niemiec Olaf Scholz przekazał, że Niemcy są świadome "swojej wielkiej winy i odpowiedzialności za milion ofiar niemieckiej okupacji" i "będą starały się realizować wsparcie" na rzecz osób ocalałych.
Nieznane są jednak szczegóły tego wsparcia ani liczba jego adresatów - wcześniej nieoficjalnie szacowana na ok. 40-50 tys. osób.
Rosati: jest przestrzeń do zadośćuczynienia
Dariusz Rosati dopytywany o to, czy kwestia reparacji jest obecnie w jakiś sposób załatwiana, odpowiedział, że "na pewno nie w formule zaproponowanej przez PiS".
- Podejście PiS i Jarosława Kaczyńskiego gwarantowało, że niczego się nie załatwi. Pamiętajmy, że z punktu widzenia prawno-międzynarodowego sprawa jest praktycznie zamknięta. Decyzje podjęte w Poczdamie praktycznie wyłączyły Polskę z reparacji bezpośrednich od Niemiec. Mieliśmy dostawać część reparacji otrzymywanych od ZSRR. Potem jednak Związek Radziecki w 1953 roku narzucił nam decyzję, aby zrzec się reperacji wobec Niemiec. To była pusta decyzja, bo nasze roszczenia były w stosunku do Moskwy, a nie Berlina, bo tak ustalili alianci - mówił.
- Rozumiem, zawsze też to mówiliśmy, że jest przestrzeń do zadośćuczynienia na gruncie etycznym, moralnym i politycznym. Kanclerz Scholz potwierdził to w Warszawie, że Niemcy są pełni świadomi odpowiedzialności i winy za to, co zdarzyło się podczas II wojny światowej i są gotowi zadośćuczynić ofiarom tej wojny. Kwestia, jak to ma się odbywać i w jakiej formule może być przedmiotem rozmów - mówił.
Zaznaczył jednak, że "to, co słyszeliśmy z ust polityków PiS, że znajdzie się jakiś trybunał na świecie, który zasądzi od Niemców 6 bilionów złotych to jest oczywiście czysta fikcja". - To była jakby inicjatywa, która nigdy nie miała doprowadzić do tego, żebyśmy otrzymali jakiekolwiek pieniądze - podkreślił gość Anity Werner.
- Efekty rozmów otwierają pewne możliwości, aby ci, którzy jeszcze żyją, mogli dostać pieniądze. To oczywiście nie są biliony złotych, ale jak słusznie zauważył premier Tusk, nie ma takich pieniędzy, które wyrównałyby narodowy polskiemu cierpienia, które poniósł w czasie II wojny światowej - powiedział Rosati.
- Ja myślę, że cała ta dzisiejsza konferencja, rozpoczęcie rozmów po kilkuletnim okresie kompletnej blokady w stosunkach polsko-niemieckich, otwiera możliwości również takie, że Polska może domagać się pewnej rekompensaty finansowej - podkreślił były członek Rady Polityki Pieniężnej.
- Tusk o tym mówił, bo on powiedział, że na przykład w wymiarze obrony Europy przed obecnym zagrożeniem ze strony Rosji, Niemcy, jako kraj, który ponosi odpowiedzialność za wojnę w przeszłości, powinien się czuć szczególnie zobowiązany do tego, żeby nie dopuścić do kolejnej wojny - mówił Rosati.
"Duda na szczęście nie będzie mógł tego blokować"
Odniósł się także do wypowiedzi prezydenta Andrzeja Dudy, który oświadczył we wtorek, że nie podziela stanowiska premiera Donalda Tuska, że kiedykolwiek polskie władze zrzekły się w sposób skuteczny prawa do roszczeń i zadośćuczynienia za straty wojenne.
Rosati pytany, czy wypowiedź prezydenta zamyka możliwości, które teraz się otwierają, odparł, że "pan Duda na szczęście nie będzie mógł tego blokować". - W ogóle dziwię się, że prezydent Duda popełnia kolejny błąd i to jako prawnik. Nie ma takiej możliwości, żeby Polska na gruncie prawno-międzynarodowym dochodziła swoich roszczeń, zwłaszcza w tych wymiarach finansowych, jakie zostały przygotowane przez PiS - mówił.
Rosati: fundusz będący tak naprawdę kasą polityków
Kolejnym tematem rozmowy były nadużycia poprzedniej władzy związane z Funduszem Sprawiedliwości. Rosati dopytywany o to, czy szokuje go skala nieprawidłowości, odpowiedział, że "właściwie nie, dlatego że myśmy o tym mówili przez wiele lat".
- Wydawało nam się od początku, że ten fundusz w dużej części, jeżeli nie w większości, jest po prostu prywatną kasą polityków Suwerennej Polski, którzy mieli po prostu korzystać z tego, żeby wzmocnić swoje szanse w wyborach - mówił.
Były minister był także pytany o to, czy czytał list Jarosława Kaczyńskiego. W poniedziałek "Gazeta Wyborcza" poinformowała, że prezes PiS w 2019 roku napisał list do Zbigniewa Ziobry, w którym zwrócił się o "natychmiastowe zakazanie kandydatom Solidarnej Polski korzystania z Funduszu Sprawiedliwości w trakcie kampanii wyborczej".
- Tak. List Jarosława Kaczyńskiego nie jest dlatego interesujący, że on ujawnia tę sprawę. Myśmy o tym wiedzieli. Były raporty NIK-u od kilku lat, bardzo krytyczne. Natomiast on daje dowód, że kierownictwo Prawa i Sprawiedliwości wiedziało o tym procederze. Co więcej, wiedziało, że on jest nielegalny - mówił.
- Natomiast to, co spędzało sen z powiek Jarosławowi Kaczyńskiemu, to było to, jak to wpłynie na wybory i na finansowanie partii, czyli na rozliczenie kampanii. Ani słowa nie ma w tym liście o tym, że to jest po prostu sprzeczne z prawem - zwracał uwagę.
Zarzuty dla Ziobry i dla Kaczyńskiego?
Anita Werner dopytywała Dariusza Rosatiego, czy w związku z ostatnio ujawnionymi informacjami wyobraża sobie zarzuty dla Zbigniewa Ziobry.
- Jak najbardziej. Te dokumenty, które ma w tej chwili prokuratura wraz z listem Kaczyńskiego, ale także z wcześniejszymi pismami, które kierował premier Morawiecki do Zbigniewa Ziobry i które nie spotkały się z żadną odpowiedzią, to jest właściwie gotowy materiał prokuratorski na postawienie zarzutów - powiedział.
- Ja w ogóle uważam, że to jest największy cios, jaki w tej chwili trafił tak zwaną Zjednoczoną Prawicę. To jest, moim zdaniem, koniec Suwerennej Polski i to jest bardzo poważny kłopot dla PiS i osobiście dla Jarosława Kaczyńskiego, który będzie odpowiadał, moim zdaniem, przed prokuratorem za to, że wiedząc o przestępstwie, nie zgłosił tego do odpowiednich organów ścigania - stwierdził.
Rosati: inflacja wzrośnie w ostatnim kwartale
Dariusz Rosati mówił też o inflacji.
- Mamy obecnie inflację, jeśli chodzi o czerwiec, na poziomie 2,6 procent i wydaje mi się, że pod koniec roku będziemy w okolicach 5 procent, w czwartym kwartale. To nie będzie jednorazowy efekt podwyżki taryf, tak jak nie było to 1 kwietnia efektem podwyżki stawek VAT, ale będzie to raczej wpływ szybko rosnących płac - oceniał.
- Od wielu miesięcy mamy dwucyfrowy wzrost wynagrodzeń przy 3-procentowym wzroście wydajności. Niestety tego się nie da zrobić, żeby utrzymać tak wysoki wzrost wynagrodzeń, które są popychane podwyżkami płacy minimalnej - stwierdził.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24