W związku ze sporem wokół kopalni Turów Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej nałożył na Polskę karę w wysokości 500 tysięcy euro za dzień. - Można wypowiedzieć formułę, że ktoś powinien ponieść konsekwencje. Ale wiemy, że ministrowie polskiego rządu nie ponoszą konsekwencji - powiedziała na antenie TVN24 posłanka Beata Maciejewska z Lewicy. "Sędziowski rozbój i kradzież w biały dzień. Nie dostaniecie ani centa" - tak z kolei skomentował decyzję TSUE wiceminister sprawiedliwości Marcin Romanowski.
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej poinformował, że ze względu na niezaprzestanie wydobycia węgla brunatnego w kopalni Turów Polska została zobowiązana do zapłaty na rzecz Komisji Europejskiej kary pieniężnej w wysokości 500 tysięcy euro dziennie. TSUE podał w poniedziałkowym komunikacie, że "tego rodzaju środek należy uznać za konieczny do wzmocnienia skuteczności środka tymczasowego zarządzonego postanowieniem z dnia 21 maja 2021 r. i odwiedzenie tego państwa od opóźniania dostosowania swojego zachowania do tego postanowienia".
Kopalnia Turów - kara na Polskę. Komentarze opozycji
- Dzisiaj mamy karę, która została nałożona przez TSUE na Polskę, to jest 500 tysięcy euro dziennie, czyli ponad dwa miliony złotych. Za to, że nie dogadaliśmy się z Czechami, więc możemy sobie "pogratulować" - minister Sasin po raz kolejny udowodnił, że zasługuje na opinię: czegokolwiek się nie tknie, to to zostanie zawalone. I tak się stało także w tej sprawie - powiedziała na antenie TVN24 Beata Maciejewska z Lewicy, wskazując na wicepremiera, ministra aktywów państwowych Jacka Sasina.
Dodała, że sytuacji, że "ktoś powinien ponieść konsekwencje polityczne za niedogadanie czegoś, za złamanie jakichś przepisów, w obecnej rzeczywistości politycznej, gdzie rządzi PiS i Zjednoczona Prawica, mamy bardzo wiele". - Można wypowiedzieć formułę, że trzeba to zrobić, ktoś powinien ponieść konsekwencje. Ale wiemy, że ministrowie polskiego rządu nie ponoszą konsekwencji - mówiła posłanka.
- Minister Sasin jest sztandarowym przykładem tego, jak można robić różne rzeczy, nie ponosząc za nie żadnej politycznej odpowiedzialności - dodała Maciejewska.
- Pięć miesięcy kłamstw Prawa i Sprawiedliwości. Jacek Sasin miał pięć miesięcy, żeby tę sprawę załatwić. Niestety za jego nieudolność, za te kłamstwa zapłacą wszyscy Polacy. (…) To jest skandal - powiedział Miłosz Motyka, rzecznik PSL.
- To są bardzo duże pieniądze. Będziemy płacili ogromne sumy tylko dlatego, że ani premier Morawiecki, który mówił, że wszystko jest pod kontrolą, ani minister Sasin, który mówił, że przyjedzie z dobrą wiadomością, nie zrobili niczego - stwierdziła Małgorzata Kidawa-Błońska z PO.
Spór o Turów i kara TSUE - komentarze koalicji
Do sprawy odniósł się także wiceminister sprawiedliwości Marcin Romanowski. "TSUE żąda pół miliona dziennie kar od Polski za to, że Polska nie zostawiła swoich obywateli bez energii i nie zamknęła kopalni z dnia na dzień. To nawet nie jest szantaż, to jest sędziowski rozbój i kradzież w biały dzień. Nie dostaniecie ani centa" - zapowiedział w komentarzu na Twitterze.
- Żeby była kara, musi być podstawa. Nie ma podstawy prawnej, to jest wyssana z palca decyzja, która wydała hiszpańska sędzia (Rosario Silva de Lapuerta, wiceprzewodnicząca TSUE – red.) jednoosobowo, znana z obsesji na punkcie Polski. Historycznie to najwyższa tego typu decyzja, ale nie może być zapłacona, bo nie można karać, gdy nie ma winy i nie ma podstawy prawnej. Temat jest wirtualny - powiedział wiceminister klimatu i środowiska Jacek Ozdoba.
- Nie będziemy płacić. To nie jest tak, że dostaniemy karę z odsetkami. Gołym okiem widać, że to postanowienie zabezpieczające jest zupełnie "księżycowe" i do tego rodzaju wyroków nie można się stosować - powiedział na antenie TVN24 w programie "Tak jest" Kosma Złotowski, europoseł PiS.
Dodał, że "ten Trybunał to jest jakieś bardzo dziwne ciało". - Mówi się o politycznym powoływaniu sędziów w Polsce, tymczasem sędziowie Trybunału (sprawiedliwości Unii Europejskiej - red.) są powoływani tylko przez polityków. Jest to Trybunał bezinstancyjny. Ten Trybunał musi ulec jakiejś reformie. Do tego wzywa nie tylko Polska - podkreślił.
Jego zdaniem TSUE "przyczyniło się wydatnie do tego, że Wielka Brytania opuściła Unię".
Spór o kopalnię Turów i kara TSUE
W lutym br. czeskie władze skierowały sprawę związaną z kopalnią Turów na Dolnym Śląsku do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Ich zdaniem rozbudowa kopalni zagraża m.in. dostępowi do wody w regionie Liberca. W maju unijny sąd, w ramach środka zapobiegawczego, nakazał natychmiastowe wstrzymanie wydobycia w kopalni do czasu wydania wyroku. Decyzję TSUE premier Mateusz Morawiecki określił jako bezprecedensową i sprzeczną z podstawowymi zasadami funkcjonowania UE. Polski rząd jednocześnie rozpoczął negocjacje ze stroną czeską.
Jeszcze w maju w ocenie premiera Mateusza Morawieckiego rozwiązanie sporu było w zasięgu ręki. - Mamy przede wszystkim wyznaczone wytyczne do umowy. Wczoraj (w poniedziałek - red.) zespół negocjacyjny uzgodnił wytyczne do umowy, o tych wytycznych też rozmawiałem z panem premierem Babiszem. I jeżeli ta umowa zostanie zaakceptowana - a wszystko na to wskazuje - to mamy w zasięgu ręki polubowne załatwienie tego sporu - mówił wtedy Morawiecki.
Czeski rząd w połowie czerwca przesłał Polsce pierwszą wersję umowy dotyczącej kopalni Turów. O przesłaniu projektu poinformował czeski minister środowiska Richard Brabec. Jak mówił, dokument zawiera warunki, których spełnienia przed wycofaniem pozwu z TSUE i po jego wycofaniu domagają się Czesi. Szczegółów wysłanego do Warszawy projektu jednak nie ujawniono.
Bezpośrednie rozmowy delegacji polskiej i czeskiej rozpoczęły się 17 czerwca. Rokowania polsko-czeskie w sprawie kopalni węgla brunatnego w Turowie mają doprowadzić do powstania umowy międzyrządowej, która określi warunki, na jakich Czechy wycofają skargę z Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
Źródło: TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: Andrzej Stefańczyk/TVN24