Studentów jest coraz mniej. Jedną z przyczyn są rosnące koszty, w tym wynajem mieszkania. Rozwiązaniem problemu mogłyby być tanie akademiki, ale liczba miejsc dostępnych dla studentów także spada. Minister nauki i szkolnictwa wyższego zapowiada jednak, że na realizację wciąż ma szansę program "Akademiki za złotówkę". - To jest kwestia refundacji kosztów uczelniom i kwestia naliczenia subwencji. Wszystko jest realne, tylko wszystko kosztuje - stwierdził.
Jeszcze sześć lat temu na studia wybierało się nawet 95 proc. maturzystów. W tym roku ten odsetek spadł do 56 proc. Wśród absolwentów zainteresowanych podjęciem studiów 30 proc. wybrałoby stacjonarne, a 26 proc. - zaoczne. To wnioski z badania przeprowadzonego przez firmę BIG InfoMonitor.
To, że studentów jest mniej, potwierdza też GUS. Pomiędzy latami akademickimi 2015/16 a 2019/20 ubyło ich prawie dwieście tysięcy. Zaobserwowano też spadek liczby absolwentów (jedynie w roku akademickim 2016/17 oraz 2020/21 zanotowano niewielki wzrost).
Przyczyny takiego stanu rzeczy mogą być różne. Trudne doświadczenia nauki w czasie pandemii zniechęciły część uczniów do kontynuowania edukacji. Na decyzje maturzystów wpływ mogło mieć też rosnące przekonanie, że studia nie są konieczne do zdobycia dobrej pracy. Jak komentuje dr hab. Waldemar Rogowski, co piąty Polak z wyższym wykształceniem pracuje poniżej swoich kwalifikacji.
- Młodzi nie są już tak bardzo przekonani do studiowania jak ich rodzice. Coraz częściej widać, że dobry rzemieślnik już na początku kariery może zarobić więcej niż absolwent szkoły wyższej, nawet ten pracujący w zawodzie – dodaje.
Ważnym czynnikiem przy podejmowaniu decyzji o studiach są też finanse.
Malejące zainteresowanie
Jako pierwsi kosztom studiowania przyjrzeli się studenci wydziału socjologii Uniwersytetu Warszawskiego, którzy w ubiegłym roku akademickim przygotowali raport "Ile kosztują Cię studia? Sytuacja finansowa a życie studenckie studentek i studentów UW".
Z ich badań wynikło, że prawie jedna czwarta badanych studentów odmawia sobie spotkań ze znajomymi ze względów finansowych, a 29 proc. z powodu braku czasu związanego z pracą. Część ankietowanych rozważa nawet porzucenie studiów ze względów finansowych. Wśród studentów pracujących było to 27 proc., wśród niepracujących - prawie jedna piąta.
- Do przeprowadzenia tych badań zainspirowały nas nasze własne, codzienne przeżycia - tłumaczyła nam Zuzanna Banaś, członkini zespołu badawczego. - Szukaliśmy całościowych badań na temat kosztów studenckiego życia, wynajmu mieszkań, pracy zawodowej studentów, ale okazało się, że takich badań nie ma, albo są dostępne tylko dla władz uczelni. Dlatego postanowiliśmy sami je przygotować.
Banaś dodawała, że uczelnie próbują wyrównać szanse studentów, m.in. poprzez przyznawanie stypendiów socjalnych. Ich dostępność jest jednak za niska. Aby móc się o nie ubiegać, dochód na osobę w rodzinie studenta wynosić musi maksymalnie 1294 zł.
Oglądaj: Akademiki pod lupą! Są luksusy, ale i pokoje rodem z PRL. Ile to wszystko kosztuje?
Komentując wyniki badania dr hab. Adam Gendźwiłł, socjolog z Wydziału Socjologii UW zwracał uwagę, że studenci nie mają za wiele czasu na naukę. Jeśli studia dzienne łączy się z pracą na etat, to nic dziwnego, że spada zaangażowanie na zajęciach. - To też może tłumaczyć malejącą popularność studiów II stopnia - dodawał.
Studenci muszą coś jeść
- Studiowanie w tej chwili to przywilej. Znam osoby, które chciałyby studiować, ale tego nie robią ze względu na koszty życia, zwłaszcza rynek mieszkaniowy - mówi redakcji biznesowej tvn24.pl Paulina, studentka UW.
Mieszkanie to największy koszt. Ceny na wolnym rynku rok do roku rosną, a akademiki to opcja dostępna dla niewielu.
Problem związany z wysokimi kosztami, jakie ponoszą studenci, zauważyło Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa wyższego.
"Potrzebujemy na dziś więcej miejsc do mieszkania dla studiujących. I niedługo ruszamy pełną parą w tej sprawie (..) Dlatego będą też remonty. Więcej miejsc w akademikach to ulga dla wszystkich wynajmujących, bo obniżą się koszty" - pisał o tym wiosną na Twitterze Maciej Gdula, wicemnister.
W kwietniu w rozmowie z naszą redakcją dodawał, że zdaje sobie sprawę, że materialny aspekt studiowania jest niezwykle istotny. Wrócił też do tematu akademików. - Studenci nie żyją jedynie czytaniem książek i ekscytacją związaną z możliwością udziału w seminariach. Muszą też gdzieś mieszkać i coś zjeść. Duży wpływ na to, jak funkcjonują studenci, ma sytuacja na rynku mieszkaniowym – mówił Gdula.
- Dlatego w ramach umowy z ministerstwem rozwoju 10 proc. środków przeznaczanych na budownictwo socjalne będzie przekazywane na budowę nowych akademików i remont starych. Od dziesięciu lat liczba miejsc w akademikach spada, było 150 tys., jest 115 tys. Chcemy ten trend odwrócić.
Chcieliśmy zapytać, co do tej pory udało się zrobić, ale wiceminister nie odpowiedział na nasze próby kontaktu.
Czytaj także: Lewica ma problem z IDEAS NCBR. "Jeśli Gdula bardziej fiknie, to będzie dla niego game over >>>
Opozycja przypomina także, że Trzecia Droga, czyli jedno ugrupowań wchodzących w skład obecnej koalicji rządzącej, przed wyborami zapowiadała wprowadzenie programu "Akademiki za złotówkę", skierowanego do studentów z mniejszych miast i z uboższych rodzin. Minister Dariusz Wieczorek (Lewica) zapytany na antenie radiowej Jedynki o tę obietnicę koalicjanta nie odżegnywał się od niej, ale twierdził, że "trzeba to na spokojnie wyliczyć".
- To jest kwestia refundacji kosztów uczelniom i kwestia naliczenia subwencji. Wszystko jest realne, tylko wszystko kosztuje - stwierdził.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock