Ceny ropy naftowej na giełdzie w Nowym Jorku rosną przed spotkaniem krajów OPEC+ - podają maklerzy. Dodają, że wpływ na kurs surowca może też mieć decyzja krajów G7 w sprawie cen rosyjskiej ropy i Gazpromu - odnośnie dostaw gazu do Europy.
Baryłka ropy West Texas Intermediate w dostawach na X kosztuje na NYMEX w Nowym Jorku 88,51 dol., wyżej o 1,89 proc., po spadku w zeszłym tygodniu o prawie 7 proc. wywołanym obawami, że spowolnienie globalnego wzrostu gospodarczego i blokady antycovidowe w Chinach ograniczą popyt na paliwa.
Brent na ICE w dostawach na XI wyceniana jest po 94,93 dol. za baryłkę, wyżej o 2,05 proc.
Cena ropy naftowej w górę
Inwestorzy czekają na poniedziałkowe spotkanie OPEC+ w sprawie polityki produkcyjnej tej grupy, ale większość obserwatorów rynku nie spodziewa się żadnych zmian w podaży surowca.
Jednak przedstawiciele sojuszu mogą podjąć decyzję o zmniejszeniu dostaw ropy, co sygnalizowała Arabia Saudyjska, gdy saudyjski minister energii książę Abdulaziz bin Salman ocenił, że kontrakty terminowe na ropę nie odzwierciedlają w wystarczającym stopniu fundamentów.
Tymczasem ministrowie finansów państw G7 wskazali w piątek, że zamierzają ustanowić limit ceny rosyjskiej ropy naftowej przed 5 grudnia. Sekretarz skarbu Janet Yellen oceniła, że działanie to pozwoli zmniejszyć główne źródło finansowania agresji Rosji na Ukrainę.
Państwa G7 zgodziły się, by przyjąć regulacje w tej kwestii przed wejściem w życie unijnego embarga na morski import rosyjskiej ropy, czyli przed 5 grudnia.
Ministrowie z krajów G7 zapowiedzieli też wprowadzenie specjalnych mechanizmów, by zapewnić, że efekty limitu nie odbiją się negatywnie na najbardziej wrażliwych państwach.
Będzie to wymagać podjęcia jednomyślnej decyzji wszystkich państw UE.
Do G7 - oprócz Stanów Zjednoczonych - należą Wielka Brytania, Niemcy, Francja, Włochy, Kanada i Japonia. W pracach grupy uczestniczy też Unia Europejska.
Powodzenie ruchu będzie w dużej mierze zależeć od tego, jak zachowają się główni nabywcy rosyjskiej ropy tacy jak Chiny i Indie.
Tymczasem zaraz po tym, jak kraje G7 ogłosiły swoją inicjatywę ograniczenia cen ropy z Rosji rosyjski koncern gazowy Gazprom poinformował, że przesył gazu przez gazociąg Nord Stream pozostaje "całkowicie wstrzymany" aż do czasu "usunięcia szkód", które wykryto w agregacie w tłoczni Portowaja.
- My tę decyzję Gazpromu - o przedłużeniu zamknięcia Nord Stream 1 z pierwotnie 3 dni na czas nieokreślony - rozważamy jako zdarzenie nierozerwalnie związane z decyzją G7 - mówi James Whistler, dyrektor zarządzający Vanir Global markets Pte.
- Chociaż intencją G7 jest uderzenie w zyski Gazpromu, to w rzeczywistości możemy zobaczyć coś przeciwnego - zakłócenia w dostawach - dodał.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock