- My mamy bardzo jasne cele prezydencji. Z jednej strony to są kwestie bezpieczeństwa i bycie adwokatem obrony Ukrainy przeciwko rosyjskiej agresji, ale też mamy bardzo ważną misję, czyli negocjowanie kolejnej perspektywy finansowej - stwierdziła w "Faktach po Faktach" w TVN24 ministra funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz.
Ministra Pełczyńska-Nałęcz podkreśliła w "Faktach po Faktach", że Polska ma "bardzo jasne cele prezydencji" w Unii Europejskiej, takie jak kwestie bezpieczeństwa, wspierania Ukrainy, a także negocjowanie kolejnej perspektywy finansowej.
Pełczyńska-Nałęcz o polskiej prezydencji
Polska prezydencja w Radzie Unii Europejskiej zaczyna się 1 stycznia 2025 roku i potrwa tradycyjnie pół roku.
- To jest ważne też z perspektywy mojego ministerstwa, czyli przyszłych funduszy europejskich, przyszłych funduszy spójności, to się wszystko będzie działo w najbliższych miesiącach i żadna węgierska eskalacja nie zmieni naszych celów - podkreśliła ministra funduszy i polityki regionalnej.
Jej zdaniem "gospodarka to jest siła, ale nie można poświęcać kwestii bezpieczeństwa i kwestii suwerenności dla krótkowzrocznych celów gospodarczych i to jest niestety to, co dzisiaj widzimy w środku Węgier i Słowacji".
Według ministry funduszy Słowacja może uznać, że współpraca z prezydentem Rosji Władimirem Putinem może się opłacać.
- Dobry przyjaciel, dobry współpracownik, obiecał gaz, będzie lepiej. Są takie grupy ludzi, partii, narracji w Europie. Trzeba też sobie zdawać sprawę, że cały czas idzie wojna informacyjna i Rosja tę propagandę sieje po całej Europie przez media społecznościowe, przez swoje skorumpowane media i agentów. To się naprawdę cały czas dzieje - stwierdziła.
"W połowie 2025 roku powiemy, co udało się uratować"
- Dwa lata opóźnienia, rok realizacji, bo pierwszy wniosek podpisałam dokładnie 15 grudnia 2023 roku, więc no można powiedzieć, że to jest 12 miesięcy i kilka dni i w ciągu tych 12 miesięcy my przekroczyliśmy półmetek, jeśli chodzi o składanie wniosków - powiedziała ministra, odnosząc się do kwestii Krajowego Planu Odbudowy.
Dodała, że "w połowie przyszłego roku będziemy mniej więcej w stanie powiedzieć, co się udało uratować, a co niestety jest nierealizowalne".
- Dzisiaj podpisałam 4. i 5. wniosek (...). Czy nadrobimy te dwa lata? Nie wiem, ścigamy się z czasem. (...) W połowie przyszłego roku będziemy w stanie powiedzieć, co się udało uratować, a co jest nie do zrealizowania. Ale nie chcę za wcześnie mówić, co zrobimy, a co nie. To są ogromne środki inwestycyjne, bardzo Polsce potrzebne - przekonywała Pełczyńska-Nałęcz w TVN24.
- Ludzie wdrażający inwestycje są wszędzie (...). Dzisiaj mamy w sumie 630 tysięcy umów podpisanych w całej Polsce, a przyszły rok to będzie rok inwestycji. Do tej pory to były nabory, kontrakty, przygotowania, inwestycje oczywiście też, ale w przyszłym roku może przekroczymy 90 miliardów złotych zainwestowanych w bardzo konkretne rzeczy - dodała.
W piątek Pełczyńska-Nałęcz poinformowała, że podpisała 4. i 5. wniosek z KPO na kwotę ok. 30 mld zł. Wcześniej przedstawiciele ministerstwa funduszy informowali, że jeszcze w tym roku Polska planuje złożyć 4. i 5. wniosek o płatność z KPO na kwotę do 30 mld zł.
Sprawa Koboski "stuprocentowo czysta"
Pełczyńska-Nałęcz pytana o to, czy Polska 2050 oczekuje wyjaśnień od eurodeputowanego Michała Koboski w sprawie kontaktów z Collegium Humanum, stwierdziła, że nie ma takiego powodu, gdyż sprawa jest "stuprocentowo czysta".
- Ja wiem, że (Michał Kobosko - red.) uważa zasadnie, iż jego dobra osobiste zostały naruszone oraz wstąpi na drogę prawną - zaznaczyła. Jak dodała, w tym przypadku "nikt dyplomów nie kupował ani nie studiował, nic takiego nie miało miejsca".
- Nie ma ani jednego śladu tego, żeby ktoś chciał kupować dyplomy, więc naprawdę błąd, przestępstwo, jeśli chodzi o Collegium Humanum, dotyczy, powiedzmy sobie uczciwie, kupowania dyplomów. To jest złe, to jest karalne, to nie powinno mieć miejsca, to powinno być ścigane, natomiast tu tego nie ma i to jest bardzo czysta sytuacja - wyjaśniła.
Afera wokół Collegium Humanum wybuchła w marcu. Uczelnia oferowała szybkie kursy MBA i inne programy, które ułatwiały zdobywanie dyplomów, często wykorzystywanych do awansu w strukturach spółek Skarbu Państwa. Część z tych dyplomów miała być wystawiana bez odpowiedniego procesu edukacyjnego, a ich wiarygodność miały zapewniać współpracujące uczelnie zagraniczne, które w rzeczywistości nie miały do tego uprawnień. Od lutego CBA zatrzymało 28 osób, przedstawiono im łącznie 150 zarzutów.
"Zadziwiająca sprzeczność"
Ministra w trakcie rozmowy odniosła się także do decyzji prezydenta w sprawie skierowania nowelizacji ustawy o sporcie do Trybunału Konstytucyjnego.
- Ja, osobiście patrzę na tę ustawę może w taki z takiej perspektywy kobiecej, bo tam są bardzo ważne elementy o równouprawnieniu zawodniczek, o także możliwości pójścia na urlop macierzyński i mnie się te rzeczy wydają słuszne, i potrzebne, i żal, że zamiast wejść w życie, zostały po prostu zablokowane - stwierdziła.
Zwróciła uwagę, że w decyzji prezydenta jest "zadziwiająca sprzeczność", gdyż z jednej strony zamierza kandydować na członka Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego, a z drugiej wstrzymuje zmiany w sporcie.
Czytaj więcej: Prezydent zdecydował w sprawie ustawy i sporcie >>>
"To nie są heroiczne czyny"
Ministra odniosła się także do sprawy posła Marcina Romanowskiego, który pomimo europejskiego nakazu aresztowania, korzysta z węgierskiego azylu. - Ja mam takie wrażenie, że człowiek popełnił realne przestępstwa i można było mieć wątpliwości, póki się do niego nie przyznał, uciekając przed wymiarem sprawiedliwości. To nie są jakieś heroiczne czyny, tylko przyziemna sprawa, czyli defraudacja pieniędzy publicznych - skomentowała.
- No ja nie chcę pełnić roli sądu, ale widać, że nie chodzi o grosze, a o duże środki. Są na to dosyć twarde dowody i jeśli naprawdę chce on dowieść swojej niewinności, to powinien stanąć przed sądem w swoim kraju, a nie uciekać za granicę. Co więcej, uciekł on z własnej pracy, bo jest posłem - oceniła Pełczyńska-Nałęcz.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24