Wielkimi krokami zbliża się termin autozapisu do PPK. Oznacza to, że kilka milionów pracowników, jeśli nie złoży oświadczenia o rezygnacji, zostanie automatycznie włączonych do rządowego programu. Pracownicze Plany Kapitałowe nie są sukcesem, ale też nie można powiedzieć, że jest to zły pomysł - powiedział w rozmowie z TVN24 Biznes wiceprezes Instytutu Emerytalnego Marcin Wojewódka. Także ekspert emerytalny i rynku pracy HRK Payroll Consulting Oskar Sobolewski twierdzi, że PPK zasługują na szansę, w szczególności zważywszy na prognozy dotyczące świadczeń przyszłych seniorów.
Dotychczasowe deklaracje w tej sprawie stracą swoją ważność 1 marca 2023 roku.
Pracownicze Plany Kapitałowe to program emerytalny, który w założeniu ma stanowić sposób na dodatkowe oszczędzanie na starość. Może w nim uczestniczyć każdy zatrudniony, który podlega obowiązkowo ubezpieczeniom emerytalnym i rentowym. Oszczędności w ramach PPK gromadzone są wspólnie przez pracowników, pracodawców oraz państwo.
Tak zwane podstawowe wpłaty do PPK, finansowane przez pracowników i pracodawców, wynoszą: 2 proc. wynagrodzenia brutto, które zapłaci pracownik (przy czym osoby zarabiające mniej niż 120 procent minimalnego wynagrodzenia mogą wnioskować o obniżenie składki do 0,5 proc.) oraz 1,5 proc. wynagrodzenia brutto pracownika, które ma wpłacać pracodawca. Wpłata powitalna ze strony państwa wynosi 250 zł, a roczna - 240 zł. Zgromadzone w ramach PPK środki są zarządzane przez fundusze inwestycyjne, które inwestują je w różne papiery wartościowe – głównie akcje oraz obligacje.
Autozapis coraz bliżej
Mimo wypadającego w tym roku autozapisu, program wciąż ma charakter dobrowolny, co oznacza, że można się z niego wypisać. W tym celu trzeba ponownie złożyć deklarację o rezygnacji z programu. Osoby, które nie chcą, aby pieniądze na PPK zostały pobrane z marcowego wynagrodzenia, muszą się jednak pośpieszyć. Jak wyjaśnia w odpowiedzi na pytania TVN24 Biznes Polski Fundusz Rozwoju, deklaracje o rezygnacji można składać od początku marca. Pracodawca nie odprowadzi składek na PPK, jeżeli pracownik złoży taki dokument przed wypłatą pensji.
Z kolei - tłumaczy PFR - "jeśli uczestnik PPK złoży deklarację o rezygnacji po obliczeniu i pobraniu z jego wynagrodzenia wpłat do PPK, ale przed przekazaniem tych wpłat do instytucji finansowej, pracodawca nie dokona już tych wpłat i zwróci uczestnikowi PPK wpłaty pobrane z jego wynagrodzenia". Na przekazanie środków pracodawca ma czas od 1 do 17 kwietnia.
W wyjątkowej sytuacji są osoby, które ukończyły 55. rok życia przed 1 kwietnia 2023 roku. Tacy pracownicy nie zostaną objęci automatycznym zapisem. Chęć uczestnictwa w programie muszą wyrazić na piśmie. "Wznowienie wpłat do PPK - w związku z tzw. ponownym autozapisem - nastąpi, jeżeli taki uczestnik złoży wniosek o dokonywanie wpłat do PPK do końca lutego 2023 roku" - informuje fundusz.
Wątpliwości pracowników
Według danych Polskiego Funduszu Rozwoju na koniec stycznia tego roku w PPK oszczędzało 2,55 mln osób, co przekładało się na partycypację na poziomie 34,9 proc. Co ważne, jest to udział pracowników korzystających z PPK w ogólnej liczbie zatrudnionych w firmach, w których działa program. Jak podkreśla w rozmowie z portalem TVN24 Biznes wiceprezes Instytutu Emerytalnego Marcin Wojewódka, statystyki podawane przez PFR to "kreatywna księgowość". - Uprawnionych pracowników jest 11 milionów. Są firmy, w których nie ma w ogóle zawartych umów o zarządzanie i prowadzenie PPK - mówi. Zdaniem Wojewódki po uwzględnieniu w szacunkach tych pracowników okaże się, że odsetek osób, które biorą udział w PPK jest jeszcze mniejszy.
Skąd wśród pracowników taki opór przed uczestnictwem w PPK? W opinii Wojewódki Polacy nie posiadają "protestanckiego genu odkładania na przyszłość i oszczędzania". - Ludzie nie chcą korzystać, bo rzeczywiście PPK, co byśmy nie powiedzieli, zabiera część pensji netto, czyli obniża aktualne wynagrodzenia. Jak spojrzymy na badania wśród naszych rodaków, to oni chcieliby mieć wysokie emerytury, ale płacić jak najmniejsze składki, ale z pustego to i Salomon nie naleje - stwierdza.
Jak mówi natomiast portalowi TVN24 Biznes ekspert emerytalny i rynku pracy HRK Payroll Consulting Oskar Sobolewski, niechęć do PPK to "przede wszystkim kwestia braku zaufania do systemu, a także braku edukacji i wyjaśnienia, czym jest PPK i podkreślania, że to nie jest OFE".
Na ten sam powód zwraca uwagę Marcin Wojewódka. - To są różne rozwiązania. Natomiast ludzie faktycznie trochę wsadzają to do jednego worka. Władza, która teraz wprowadziła PPK, wcześniej grzmiała, że poprzednicy zabierali OFE. Ten atak spowodował, że ludzie mają w głowach, że tam było coś nie halo. Teraz asocjują PPK z OFE i siłą rzeczy to PPK dostaje trochę po twarzy, całkowicie niezasłużenie. Chociaż oczywiście program ma swoje wady - mówi.
Polityka inwestycyjna PPK
Jedne z nich to, zdaniem Marcina Wojewódki, sztywne zasady dotyczące inwestowania środków zebranych w ramach PPK. - To jest bardzo przeregulowany inwestycyjnie program. Wszystkie inne programy - IKE, IKZE, PPE - nie mają tak rygorystycznej polityki. W ramach tych programów uczestnik może inwestować jak chce. W PPK co do zasady decyduje PESEL - mówi wiceprezes Instytutu Emerytalnego. W zależności od wieku uczestnika programu, pieniądze zgromadzone w PPK są bowiem lokowane w mniej lub bardziej ryzykownych aktywach. Fundusze młodszych uczestników inwestowane są w większym stopniu w akcje na giełdzie. Wraz z wiekiem w portfelu wzrasta natomiast znaczenie bezpieczniejszych aktywów, takich jak obligacje.
Wiceprezes Instytutu Emerytalnego zwrócił też uwagę, że PPK "narzuca inwestowanie w dużym stopniu w spółki Skarbu Państwa, notowane w ramach indeksu WIG20". - Akcjonariusz większościowy, czyli Skarb Państwa, nie dba o interesy innych akcjonariuszy, ale swoje własne - ocenił.
Warto zaznaczyć, że na ostateczną wartość zgromadzonych oszczędności w ramach PPK ma wpływ stopa zwrotu inwestycji funduszu, który zarządza pieniędzmi z PPK. Zła passa na rynkach może przełożyć się na niższą w stosunku do przewidywań wysokość zgromadzonych w ramach programu oszczędności.
Za dużo furtek?
Według Marcina Wojewódki program daje też zbyt dużo rozwiązań, które zniechęcają do wytrwania w postanowieniu oszczędzania na emeryturę. Zauważa, że PPK zawiera kilka furtek, które umożliwiają wypłacenie pieniędzy wcześniej niż przed ukończeniem 60. roku życia. Pracownicy mogą pobrać pieniądze z PPK w każdej chwili. Nie dotyczy to jednak całości zgromadzonych w ramach programu środków. Pracownik może wypłacić sto procent z puli dokonanych przez siebie wpłat. Do tego otrzyma 70 procent składek pracodawcy (reszta zasili konto w ZUS) i wpływy z ewentualnego zysku wypracowanego przez fundusze. Od tej ostatniej kwoty trzeba jednak zapłacić podatek Belki w wysokości 19 proc. Uczestnik straci także dodatki od państwa. Taką operację ustawodawca nazwał "zwrotem". Pieniądze bez potrąceń można wypłacić dopiero po 60. roku życia.
W szczególnych sytuacjach życiowych, jak poważne zachorowanie uczestnika, jego małżonka czy dziecka, można wypłacić do 25 proc. całości zgromadzonych środków. Możliwa jest także wypłata do 100 proc. funduszy - na "cele mieszkaniowe". Ta ostatnie rozwiązanie to jednak forma pożyczki - pieniądze na wkład własny trzeba zwrócić do PPK.
- Sami twórcy PPK reklamują, że największą zaletą PPK jest możliwość zwrotu, czyli wycofania i utracenia tych wszystkich korzyści. Umówmy się, że to jest marketingowo źle sprzedawane. Siłą rzeczy PPK też traci w taki sposób ten walor oszczędzania długoterminowego - ocenia Marcin Wojewódka. - Znam uczestnika PPK, który już dokonał w ciągu ostatnich czterech lat tego zwrotu kilkadziesiąt razy. Czyli praktycznie co dostał do PPK, to biegnie i wypłaca. To jest w ogóle bezsensowne, bo te środki nigdy nie zaczną na niego pracować - dodaje.
Także Oskar Sobolewski zwraca uwagę, że wiele osób wypłaca pieniądze wcześniej. - Korzystają z tych środków już na etapie akumulacji, czyli wypłaca swoje środki nie czekając do 60. roku życia w ramach mechanizmu zwrotu. Oznacza to, że w dobrowolnym momencie, nie wypisując się z PPK, wypłacają oni swoje środki. W ten sposób ćwiczą i weryfikują, czy faktycznie z tych środków można skorzystać - mówi.
Zniechęcanie przez pracodawców
Oskar Sobolewski przyznaje także, że pojawiają się informacje o zniechęcaniu pracowników do PPK przez przedsiębiorców. - Natomiast obecnie, po nowelizacji przepisów w 2022 roku, ci pracodawcy, którzy zniechęcają do uczestnictwa w PPK mogą być skontrolowani przez inspekcję pracy. Na takiego pracodawcę mogą zostać nałożone wysokie kary. Finalnie może się więc okazać, że pracodawcy z jednej strony będą musieli finansować PPK, a z drugiej strony zapłacą wysokie kary z tytuły zniechęcania do uczestnictwa - podkreśla ekspert.
Marcin Wojewódka zwraca natomiast uwagę, że prowadzenie PPK wiąże się z dodatkowymi kosztami dla biznesu. - Trudno więc oczekiwać, że pracodawcy będą gremialnie kochali PPK. Na pewno w tej masie firm zdarzyły się przypadki, że pracodawcy nie tylko nie kochali PPK, ale także dawali temu wyraz werbalnie - komentuje.
Uczestniczyć czy rezygnować?
Nadchodzący autozapis do PPK sprawia, ze wiele osób zaczyna zastanawiać się, czy kosztem zmniejszonego wynagrodzenia zacząć odkładać pieniądze na emeryturę w ramach PPK. Według wiceprezesa Marcina Wojewódki warto skorzystać z programu.
- Nie oszukujmy się. PPK jest polityczną inicjatywą obecnej władzy. Jednak jest on jest trochę w kontrze do tego, co ten rząd robi. PPK to nie jest takie rozdawnictwo pieniędzy, jak 500 plus, trzynastki, czternastki i inne prezenty wyborcze. PPK jest rzeczywiście mechanizmem, który ma skłaniać nas ku oszczędzaniu - ocenia.
Większe obawy przed skorzystaniem z PPK mogą mieć osoby zarabiające najniższe wynagrodzenia. - Oczywiście rozumiem ten argument, bo pewnie kilkadziesiąt czy nawet sto złotych dla osoby zarabiającej trzy tysiące złotych dużo więcej waży niż dla osoby, która zarabia 10 tysięcy złotych miesięcznie - mówi. - Tylko, że jeżeli ja dzisiaj odłożę 30 złotych, to dostanę drugie 30 złotych. To może okazać się dla mnie bardzo ważne z punktu widzenia przyszłej emerytury. Paradoksalnie ten program powinien być ważniejszy dla takich osób - podkreśla.
Jak jednak dodaje, "prawda jest taka, że ludzie o najniższych dochodach nie uczestniczą w PPK właśnie z tego powodu". - Jak mówił doktor (Antoni - red.) Kolek (prezes Instytutu Emerytalnego) i ja się z nim zgadzam - PPK jest dla bogatych ludzi. Tych, których stać na uczestnictwo w tym programie. Ci którzy, których nie stać na PPK, rzeczywiście nie przystąpią do tych rozwiązań - twierdzi.
Tymczasem rozwiązanie może być jednak atrakcyjne dla takich osób ze względu na wysokie w stosunku do własnych wpłaty pracodawcy. Osoby, które zarabiają mniej niż 120 proc. najniższego wynagrodzenia mogą bowiem obniżyć swoją składkę na rzecz PPK do 0,5 proc. - Ich wpłata stanowi 0,5 proc. pensji, a pracodawca dokłada 1,5 proc. Z perspektywy tych osób PPK jest na pewno więc bardziej atrakcyjne. Wnosząc mniej, w zasadzie jedną trzecią tego co firma, dostają trzykrotność wpłaty od pracodawcy - kalkuluje Oskar Sobolewski.
Ekspert mówi też o "jednorazowym bonusie", na który mogą liczyć osoby starsze. - Te osoby często mogą pracować przez parę lat będąc w wieku okołoemerytalnym, w zależność od tego czy są to kobiety czy mężczyźni i jeżeli na ich rachunku zostanie zgromadzona kwota mniejsza niż osiem tysięcy złotych w momencie osiągnięcia 60 roku życia, to taką kwotę mogą wypłacić jednorazowo, a nie w 120 miesięcznych ratach. Osobom mającym ponad 55 lat PPK może się opłacić bardziej, bo dostaną taki jednorazowy bonus - wyjaśnia.
Zdaniem Sobolewskiego atrakcyjność PPK polega głownie na dopłatach od pracodawcy. - To jest taka odroczona premia. W innej sytuacji wiele osób takiej premii uzyskać nie może, pracodawcy niechętnie obecnie przyznają podwyżki, więc jest to jakaś forma, aby takie dodatkowe środki uzyskać - mówi. Podkreśla jednak, że PPK może być elementem oszczędzania na przyszłość, ale na pewno nie jedynym, który pozwoli na godne funkcjonowanie na emeryturze.
- Wiele osób tak naprawdę o tym zapomina, a niewątpliwie te emerytury, zwłaszcza osób dzisiaj młodszych, będą coraz niższe. Ten kapitał musimy więc cały czas sobie przygotowywać. Im wcześniej się zorientujemy, że ta sytuacja nie będzie dobra, tym lepiej. Wbrew pozorom te osoby, które dzisiaj przechodzą na emeryturę, są w dość dobrej sytuacji. U młodych już tak kolorowo nie będzie - podsumowuje ekspert.
Źródło: TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: CinemaPhoto / Shutterstock.com