Dwudziesty dzień powstania w getcie warszawskim. Niemcy odkrywają bunkier w kamienicy przy ulicy Miłej 18, zajmowany przez dowództwo Żydowskiej Organizacji Bojowej. Wybuchają gwałtowne walki, giną niemal wszyscy obrońcy, wśród nich dowódca ŻOB Mordechaj Anielewicz. Icchak Cukierman wspominał: "Dziewczyną Anielewicza była Mira Fuchrer. Zawsze była obok niego. Bardzo sympatyczna, młodsza od niego. Nie brała udziału w naszych obradach. Zginęła razem z nim w bunkrze na Miłej".
Niemcy odkrywają bunkier dowództwa Żydowskiej Organizacji Bojowej położony przy ulicy Miłej 18. Przystępują do ataku, wpuszczają do środka gaz. Ginie kilkudziesięciu okrążonych żołnierzy ŻOB, wśród nich przywódca powstania Mordechaj Anielewicz wraz ze swoją ukochaną. Prawdopodobnie większość popełnia samobójstwo.
Icchak Cukierman wspominał potem: "Dziewczyną Anielewicza była Mira Fuchrer. Zawsze była obok niego. Bardzo sympatyczna, młodsza od niego. Nie brała udziału w naszych obradach. Zginęła razem z nim w bunkrze na Miłej".
Tylko kilku osobom udaje się uciec, kiedy okazuje się, że Niemcy nie zauważyli i nie obstawili jednego wyjścia. Wśród nich jest Tosia Altman, która następnie wyjdzie z getta z grupą bojowców kanałami na tak zwaną aryjską stronę. Wyprowadzi ich Szymon Ratajzer, czyli Symcha Rotem, pseudonim Kazik. Altman bezpiecznie odjedzie ciężarówką do lasu pod Łomiankami.
Ratajzer przyznaje, że chciał uratować także dowództwo ŻOB z ulicy Miłej, ale wyprzedzili go Niemcy. "Spóźniliśmy się o jeden dzień" – mówi.
Tosia Altman wróci do Warszawy kilka dni później, przedostanie się na Pragę. Odniesie ciężkie poparzenia w pożarze fabryki błon celuloidowych, umrze 26 maja 1943 roku. Zdąży zostawić świadectwo o oblężeniu bunkra przy ulicy Miłej i o tym, jak zginęli jego obrońcy.
Tak Mordechaja Anielewicza wspomina Emanuel Ringelblum, historyk, kronikarz i twórca archiwum getta: "Młody człowiek, lat 25, średniego wzrostu, o wąskiej, bladej, pociągłej twarzy, długich włosach, sympatycznej powierzchowności. Po raz pierwszy spotkałem go na początku wojny, gdy przyszedł do mnie ubrany po sportowemu i poprosił o pożyczenie mu książki. Od tego czasu często przychodził pożyczać książki z dziedziny historii Żydów, szczególnie ekonomii, którą tow. Mordechaj bardzo się interesował. Któż mógł wiedzieć, że ten cichy, skromny i sympatyczny młodzieniec wyrośnie na człowieka, który po trzech latach stanie się najważniejszym człowiekiem w getcie, którego imię jedni będą wymawiać ze czcią, inni – ze strachem".
Generał Juergen Stroop melduje, że 8 maja siłom niemieckim udało się schwytać sześćdziesiąt osób i zabić sto czterdzieści. W raporcie zwraca uwagę, że w likwidacji bunkra zginął "zastępca dowódcy żydowskiej organizacji wojskowej".
Niemcy znajdują bunkier w zburzonej kamienicy przy ulicy Świętojerskiej 36. Ukrywa się w nim 130 osób, między innymi poeta i pisarz Władysław Szlengel. Wszyscy zostają rozstrzelani.
Władysław Szlengel jest między innymi autorem wiersza "Kontratak":
(…) Słyszysz niemiecki boże, jak modlą się Żydzi w dzikich domach, trzymając w ręku łom czy żerdź: – Prosimy cię, Boże, o walkę krwawą, błagamy o gwałtowną śmierć – Niech nasze oczy przed skonaniem nie widzą jak się wloką szyny, ale daj dłoniom celność, Panie, aby się skrwawił mundur siny. Daj nam zobaczyć, zanim gardła zawrze ostatni głuchy jęk, w tych butnych dłoniach – w łapach z pejczem, Zwyczajny nasz człowieczy LĘK. Jak purpurowe krwiste kwiaty z Niskiej i z Miłej, z Muranowa Wykwita płomień z naszych luf to wiosna nasza – to kontratak to wino walki uderza do głów…
Film "Marek Edelman. Życie. Po prostu"
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Jürgen Stroop/Instytut Pamięci Narodowej/Żydowski Instytut Historyczny