Szesnasty dzień powstania w getcie warszawskim. "W Warszawie ghetto broni się zajadle. Domy podpalane płoną, a z karabinów maszynowych strzela się do próbujących się ratować kobiet i dzieci" – pisze "Przegląd polityczny i wojskowy" w numerze z 4 maja 1943 roku. "W wielu wypadkach Żydzi wciąż usiłują przedzierać się nawet przez płonące budynki. Nieokreślona liczba Żydów, którzy ukazali się w czasie szalejącego pożaru na dachach domów, zginęła w płomieniach" – melduje generał SS Juergen Stroop, którego oddziały chwytają i rozstrzeliwują mieszkańców getta.
Niemcy podpalają budynki szopów Schultza i Toebbensa, rozstrzeliwują cywilów, którzy uciekają z kryjówek przed rozprzestrzeniającym się ogniem. Dwieście cztery osoby zostają rozstrzelane, schwytano dwa tysiące dwieście osiemdziesiąt trzy – wynika z meldunku dziennego, jaki przekazuje do swojego dowództwa generał SS Juergen Stroop odpowiedzialny za akcję likwidacji powstania w getcie warszawskim.
"Przegląd polityczny i wojskowy" pisze tego dnia:
Dr Frank [Hans Frank, gubernator Generalnego Gubernatorstwa – przyp. red.] w swym przemówieniu powiedział, że dla Generalnej Guberni nastaną lepsze czasy. Nowy porządek w Europie zapewni w niej miejsce dla Polaków i Ukraińców. W ubiegłym roku mówił on, że Niemcy zatrą wszelkie ślady polskości. Oczywiście nie damy się wziąć na plewy panów Franków. Cała Polska jak długa i szeroka stawia opór najeźdźcy. Zabierani do pracy w Niemczech uciekają w lasy, głównych przeciwników niemczyzny bojkotuje się albo po prostu likwiduje. Na przykład na ulicy Rysiej w Warszawie zastrzelony został urzędnik Arbeitsamtu, podobnie stało się w Radomiu, we Lwowie na murach pojawiły się napisy: precz z Hitlerem i jego katami. Świat podziemny Polski walczy i walka przybiera na sile. W Warszawie ghetto broni się zajadle. Domy podpalane płoną, a z karabinów maszynowych strzela się do próbujących się ratować kobiet i dzieci. Gubernator Fischer, morderca Żydów warszawskich, przeniesiony został do Lublina.
W getcie wybuchają nocne walki. Niemcy trafiają pod ogień żołnierzy żydowskich organizacji wojskowych.
"W wielu wypadkach Żydzi wciąż usiłują przedzierać się nawet przez płonące budynki. Nieokreślona liczba Żydów, którzy ukazali się w czasie szalejącego pożaru na dachach domów, zginęła w płomieniach. Inni ukazywali się dopiero w ostatnim momencie na najwyższych piętrach i mogli się ratować od śmierci w płomieniach, jedynie skacząc w dół" – pisze Stroop.
Film "Marek Edelman. Życie. Po prostu"
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Jürgen Stroop/Instytut Pamięci Narodowej/Żydowski Instytut Historyczny