Konflikt w Donbasie i wcześniejszą aneksję Krymu specjaliści okrzyknęli "wojną XXI wieku" czy - bardziej naukowo - "wojną hybrydową". Co do jej charakterystyki, niemal wszyscy się zgadzają. Więcej sporów budzi pytanie, czy działania Rosji były spontaniczne, podejmowane na gorąco, czy wręcz przeciwnie, przemyślane i od dawna zaplanowane. Analiza wystąpienia szefa Sztabu Generalnego sprzed półtora roku przemawia za tym drugim wariantem.
To określenie robi w ostatnich miesiącach wielką karierę. "Wojna hybrydowa" - mówią o niej eksperci, mówią także politycy. To wojna niewypowiedziana. Formalnie nawet nie wojna. Ale giną na niej ludzie, używa się ciężkiej broni, biorą w niej udział wojskowi - choć bez oznaczeń.
"Wojna hybrydowa" to mieszanka metod klasycznie militarnych - przede wszystkim nieregularnych działań zbrojnych (partyzantka, sabotaż, dywersja, akty terrorystyczne) - ale też elementy walki informacyjnej (propaganda, dezinformacja), ekonomicznej oraz cybernetycznej.
Taką wojnę prowadzi z Ukrainą Rosja.
Wykładnia Sztabu Generalnego
Gen. Walerij Gierasimow przemawiał na posiedzeniu członków Akademii Nauk Wojskowych podsumowującym prace Akademii w 2012 roku w dniu 26 stycznia 2013. Wówczas jego słowa nie wywołały jakiegoś większego rezonansu, choć z pewnością były interesujące od strony teoretycznej. Ale czegóż oczekiwać po Akademii Nauk Wojskowych. Treść wystąpienia gen. Gierasimowa jest do dziś dostępna na stronie internetowej Akademii. Była też opublikowana w fachowym piśmie rosyjskiego przemysłu zbrojeniowego.
Tezy szefa Sztabu Generalnego dziś nabierają zupełnie innego znaczenia – w świetle tego, co od kilku miesięcy możemy zaobserwować na Ukrainie.
Gotowi na wszelki wypadek?
Działania rosyjskie są zaskakująco wiernym wprowadzaniem w życie pomysłów przedstawionych ponad rok temu. To kolejny dowód na to, że Moskwa wcale nie działała spontanicznie - przynajmniej jeśli chodzi o metody i wykorzystywane środki.
Podobnie było z Gruzją w 2008 r. Długo po tej wojnie Rosjanie zapewniali, że tylko na bieżąco reagowali na agresję gruzińską na Osetię Południową, by po czterech latach przyznać się - i to ustami najwyższych przywódców i generalicji - że plany wojny z Gruzją były gotowe dużo wcześniej.
Nowy rodzaj wojny
Temat przemówienia gen. Gierasimowa mógł brzmieć nudno: "Rola Sztabu Generalnego w organizacji obrony kraju w związku z nowym Statutem Sztabu Generalnego zatwierdzonym przez prezydenta Federacji Rosyjskiej". Ale oparty na wnioskach z ostatnich konfliktów na Bliskim Wschodzie wykład generała był wykładnią poglądów dowództwa rosyjskiego wojska na prowadzenie wojny nowego rodzaju.
Konfliktu, w którym zanikają różnice między wojną a pokojem w klasycznym rozumieniu tych słów oraz pomiędzy umundurowanym personelem a działaniami pod przykryciem. Taka kombinacja, zwłaszcza w czasie, gdy "wojny nie są deklarowane, a po prostu się zaczynają", jest bardzo różna od tego, na czym skupiają się tradycyjnie teoretycy wojny. Ale ma potencjał zmiany "całkowicie stabilnego kraju w arenę najbardziej intensywnego konfliktu zbrojnego w parę miesięcy, a nawet dni" - zauważał Gierasimow.
Jak mówił, w tych nowych konfliktach "prawa wojny fundamentalnie się zmieniły. Wzrosła rola niemilitarnych środków podejmowanych w celu osiągnięcia politycznych i strategicznych celów". Co więcej, zdaniem szefa Sztabu Generalnego, może to być "znacząco bardziej efektywne" niż klasyczne metody militarne.
"Wymieszane" metody walki
"Frontowe starcie dużych wojskowych formacji stopniowo odchodzi w przeszłość", w wojnach nowego typu, jak mówił generał, "wymieszane są" szerokiego zakresu "polityczne, ekonomiczne, informacyjne, humanitarne i inne metody".
Szef Sztabu Generalnego mówił też o asymetrycznych metodach walki, takich jak ograniczone użycie sił specjalnych oraz rekrutacja i mobilizacja grup opozycyjnych na terytorium wroga.
Trudno nie zauważyć stosowania obu tych metod na wielką skalę na terytorium Ukrainy. I o ile dywersyjno-szpiegowskie akcje grup komandosów można uznać za typowe także dla wielu innych konfliktów na świecie, to już "rekrutacja i mobilizacja grup opozycyjnych" jest niczym innym, jak tworzenie zbrojnych oddziałów samozwańczych Ludowych Republik Donieckiej i Ługańskiej.
Najpierw był jednak Krym i "zielone ludziki". Żołnierze w mundurach, uzbrojeni niczym regularna armia, ale bez żadnych oznaczeń mogących zidentyfikować ich przynależność. Kiedy Krym był dzień po dniu połykany przez separatystów za pomocą tychże "zielonych ludzików", Moskwa kategorycznie zaprzeczała, że to ona za tym stoi. Ale już po oficjalnej aneksji półwyspu Putin przyznał, że to byli rosyjscy żołnierze. I nie przeszkadzało mu, że kilka tygodni wcześniej kłamał w żywe oczy (słynne słowa o "survivalowych sklepach").
"Frontalne starcia" to przeszłość
"Zwiększa się rola mobilnych kombinowanych zgrupowań wojsk, działających w jednolitej wywiadowczo-informacyjnej przestrzeni, dzięki wykorzystaniu nowych możliwości systemów zarządzania i zabezpieczenia" - to kolejny fragment przemówienia generała.
Mobilne i kombinowane są taktyczne grupy batalionowe, którymi Rosja straszy Ukrainę od początku konfliktu. To akurat wnioski wyciągnięte z wojny z Gruzją, gdy powodem większości strat rosyjskich była fatalna kooperacja między różnymi rodzajami wojsk, np. lotnictwa z siłami lądowymi czy wojsk pancernych z artylerią. Taktyczne grupy batalionowe to po prostu zgrupowania piechoty, sił pancernych, artylerii, wspierane przez lotnictwo. Mogą one działać w walce samodzielnie - nieuzależnione od innych rodzajów broni mogą działać szybciej (patrz "mobilne" z wykładu Gierasimowa).
"Wojskowe działania stają się bardziej dynamiczne, aktywne i efektywne. Znikają taktyczne i operacyjne pauzy, które przeciwnik mógłby wykorzystać. Nowe informacyjne technologie pozwoliły znacząco zmniejszyć przestrzenny, czasowy i informacyjny dystans między wojskiem a organami władzy. Frontalne starcia wielkich zgrupowań wojsk na poziomie strategicznym i operacyjnym stopniowo odchodzą w przeszłość" - to kolejny fragment przemówienia szefa Sztabu Generalnego.
A kolejny można uznać za nadzwyczaj celny opis tego, co dzieje się w Donbasie: "Bezkontaktowe, na dystans, oddziaływanie na przeciwnika staje się głównym sposobem osiągnięcia celów walki i operacji. Pokonanie jego obiektów odbywa się na całej głębokości terytorium. Zacierają się różnice między strategicznym, operacyjnym i taktycznym poziomem, między działaniami ofensywnymi i obronnymi".
Kiedy powstał plan "wojny XXI wieku"?
Bez wątpienia, dużo większy, niż wspomniane przez Gierasimowa konflikty bliskowschodnie, wpływ na nową koncepcję wojny opracowaną w Sztabie Generalnym miały własne rosyjskie doświadczenia. Jak wyżej wspomniano, doświadczenia z wojny z 2008 r.
Ale nie tylko. - Omawiając nowe formy i sposoby walki zbrojnej, nie powinniśmy zapominać o naszym własnym doświadczeniu. To wykorzystanie oddziałów partyzanckich w latach Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, walka z nieregularnymi formacjami w Afganistanie i na Kaukazie Północnym - mówił 26 stycznia 2013 gen. Gierasimow.
Kiedy plan "wojny hybrydowej" - przedstawiony de facto przez szefa Sztabu Generalnego - zaczął nabierać realnych kształtów? - Jednym z nowych zadań Sztabu Generalnego jest określone w prawie opracowanie "Planu obrony Federacji Rosyjskiej". Zawiera on kompleks powiązanych wzajemnie dokumentów planowania wojennego dla całej wojskowej organizacji państwa. Taki plan był opracowany przez Sztab Generalny wspólnie z organami federalnymi władzy wykonawczej i zatwierdzony przez prezydenta Federacji Rosyjskiej w styczniu ubiegłego roku - mówił gen. Gierasimow. A więc początków planu destabilizacji Ukrainy w stylu, który widzimy od miesięcy na Krymie i w Donbasie, można szukać już w styczniu 2012 r.
Autor: Grzegorz Kuczyński /zp / Źródło: tvn24.pl