Kandydaci na prezydenta USA - Hillary Clinton i Donald Trump - biorą udział w kolejnej, drugiej już debacie telewizyjnej. Spotkanie pretendentów odbywa się w St. Louis w stanie Missouri. Starcie przypada na niełatwy dla Trumpa czas po tym, jak wypłynęły nagrania, które w ocenie wielu obserwatorów mogą pogrzebać jego szanse na Biały Dom. Ale kampanijne problemy nie omijają i Clinton. Debata była transmitowana w TVN24 BiS.
Debata zakończyła się. Na koniec Clinton i Trump podali sobie ręce, choć na początku tego nie zrobili. Na tym kończy się też nasza relacja.
- Tym co cenię w Clinton jest to, że się nie poddaje. Ona walczy do końca - powiedział Trump.
- Uważam, że to był wspaniały komplement. Choć nie wiem czy miał nim być. Dziękuję. Jestem bardzo dumny ze swoich dzieci - stwierdził Trump.
Dla Clinton tą jedną rzeczą, którą docenia w Trumpie są jego dzieci. - Są niezwykle zaangażowane - powiedziała. Podkreśliła jednak, że poza tym praktycznie w niczym nie zgadza się z Trumpem i przeszła do jego krytyki.
- Czy moglibyście wymienić jedną rzecz, którą szanujecie w swoim rywalu? Niezależnie od obecnej retoryki - ostatnie pytanie z widowni. Wzbudziło aplauz.
- Trzeba walczyć ze zmianami klimatycznymi. Trzeba jak najszybciej przejść na odnawialne źródła energii - stwierdziła natomiast Clinton. Według niej USA w XXI wieku powinny się stać mocarstwem opartym o nowoczesne źródła energii.
Przedostatnie pytanie dotyczy polityki energetycznej. Według Trumpa rząd "dusi" amerykańskie firmy energetyczne przesadnymi regulacjami i sprawia, że "wykupują je obcy". Zapewnia, że jest "otwarty" na alternatywne źródła energii, ale podkreśla, że są takie rzeczy jak "czysty węgiel" i np. gaz ziemny.
- Dlaczego Pani nie zainwestuje swoich pieniędzy w swoją kampanię? - zapytał w oderwaniu od głównego pytania Trump. Podkreślił, że on sam wyłożył ponad sto milionów dolarów z osobistych funduszy.
Kolejne pytanie dotyczące sytuacji wewnętrznej w USA. Clinton i Trump mówią o sposobie wyboru sędziów do Sądu Najwyższego.
Padło pytanie o to, czy Clinton i Trump będą "prezydentami wszystkich Amerykanów". Oboje kandydatów zapewnia, że tacy będą i atakują swojego rywala. - Ona nosi w sercu nieprawdopodobną nienawiść - twierdzi Trump o Clinton.
Clinton zapewnia, że nie chce użyć sił lądowych w Syrii i przeprowadzić inwazji. - To byłby błąd - stwierdziła. Chce kontynuować dotychczasową strategię nalotów, użycia sił specjalnych i szkolenia lokalnych sił.
Trump krytykuje politykę zagraniczną Obamy i Clinton, która przez kilka lat była jego szefową dyplomacji. Stwierdza, że jest pozbawiona siły i zdecydowania. Według niego, przez słabość USA to Rosja, Iran i Syria teraz wspólnie walczą z dżihadystami. - Nie lubię Assada (dyktator Syrii- red.), ale on zabija dżihadystów - stwierdził.
Pytanie o sytuację humanitarną w Syrii i o to, co Clinton lub Trump zrobią z tym, jeśli zostaną prezydentem. Kandydatka demokratów zaatakowała Rosjan i ich działania w Syrii. Stwierdziła, że jest zwolennikiem wprowadzenia stref zakazu lotów nad częściami kraju pogrążonego w wojnie domowej. - Sprzeciwiałam się Rosji i będę to robić jako prezydent - zapewniła, choć zaznaczyła, że jest gotowa do współpracy.
Trump przyznał, że wykorzystał luki w kodeksie podatkowym i nie zapłacił około miliarda dolarów daniny dla państwa. - Oczywiście, że to zrobiłem - stwierdził. Podkreślił jednak, że "tak robią wszyscy znajomi Clinton". Pytał, dlaczego nie zadbała o usunięcie tych luk podczas swojej kariery politycznej. - Samo gadanie, zero działania - stwierdził
- On żyje w jakiejś równoległej rzeczywistości. Przepraszam, że znów to mówię, ale to co on twierdzi to nieprawda - stwierdziła Clinton i przeszła do zapewniania, że ona zadba, aby to bogaci musieli zapłacić większe podatki a biedniejsi nie ucierpieli.
Pytanie o podatki dla bogatych. Trump twierdzi, że nie zrobił nic złego i nie złamał prawa, wykorzystując kodeks podatkowy aby ograniczyć swoje daniny dla państwa. Zapewnia, że zlikwiduje luki i zarzuca Clinton, że zajmując się polityką od tylu lat z tym nic nie zrobiła. Trump deklaruje, że zarządzi wielkie cięcia podatków, co ma pomóc Amerykanom i zapewnić rozwój państwa.
Trump twierdzi, że "nie ma interesów z Rosjanami" i "nie ma pojęcia o tym co robią". Reaguje w ten sposób na wypowiedź Clinton, która przypomniała ataki hakerskie rzekomo inspirowane przez Rosjan, którzy mają wspomagać wybór Trumpa.
Clinton twierdzi, że pomysły Trumpa są "niemądre i groźne". Podkreśla, że USA zostały zbudowane na "fundamentach wolności religijnej".
Kolejne pytanie dotyczy zakazu wjazdu dla muzułmanów do USA, który niegdyś sugerował Trump. Kandydat przyznał, że już tego nie postuluje. Teraz chce "ekstremalnego sprawdzania" imigrantów. Krytykuje Clinton, że ona chce znacznie zwiększyć skalę imigracji. - To będzie prawdziwy koń trojański - mówi.
Sztab Trumpa od razu umieścił w sieci grafikę o tym, jak kandydat ma chcieć "pokonać tzw. Państwo Islamskie".
.@realDonaldTrump actually has a PLAN to defeat ISIS and #MAGA! https://t.co/s59gUcShFN #Debates2016 #BigLeagueTruth pic.twitter.com/qfqN7i4qfD
— Official Team Trump (@TeamTrump) 10 października 2016
Kolejne pytanie dotyczy terroryzmu. Trump stwierdza, że on nie boi się nazwać problemu po imieniu: "To jest radykalny terroryzm muzułmański". Zaznaczył, że islamofobia jest "przykra", ale nie można ukrywać tego, iż terroryzm jest "muzułmański". Clinton nazywa to "demagogiczną retoryką" i podkreśla zasługi muzułmanów dla USA. - Oni muszą czuć się jako część naszego narodu. Retoryka Trumpa to prezent dla dżihadystów - stwierdza.
Trump mówi, że jego receptą na opiekę zdrowotną dla wszystkich będzie znaczne zwiększenie konkurencji na rynku. Według niego spowoduje to obniżkę cen ubezpieczeń i będzie ludzi na nie stać.
Kolejne pytanie dotyczy opieki zdrowotnej. Clinton stwierdza, że chce naprawiać Obamacare, Trump mówi, że trzeba to zlikwidować. - To nigdy nie zadziała. To fatalny sposób ubezpieczeń. Zbyt drogi dla obywateli i kraju - stwierdził. - Musimy to odrzucić i zastąpić czymś tańszym, co będzie działać - dodał.
Trump chciał przeciągać rozmowę o aferze Clinton, ale po kilku minutach prowadzący przerwali dyskusję, wracając do pytań od obywateli. Trump skwitował to stwierdzeniem: "No tak, troje na jednego". Sugeruje tym samym, że prowadzący wspierają Clinton. Według niego tak samo było na pierwszej debacie. Trump nieustannie krytykuje media za rzekomy brak obiektywizmu.
Teraz Clinton musi się tłumaczyć ze swojej afery. - To był błąd i bardzo go żałuję - stwierdziła, powtarzając swoją stałą obronę. Clinton jako szefowa Departamentu Stanu przesyłała liczne emaile przez prywatny serwer, w tym tajną korespondencję.
Clinton i Trump atakują się nawzajem. Demokratka podkreśla, że kiedy jej rywale "uderzają nisko" to ona nie będzie się zniżać do tego poziomu. Trump przypominał jej aferę z przesyłaniem oficjalnych emaili przez prywatny serwer.
Sztab Trumpa twierdzi, że to Clinton nie szanuje kobiet.
Quite simply, @HillaryClinton mistreats women. #BigLeagueTruth #Debate2016https://t.co/zhgrulIctf pic.twitter.com/wHtwtnCxxQ
— Official Team Trump (@TeamTrump) 10 października 2016
Kolejne pytanie skierowane do Trumpa i po raz kolejny dotyczy kompromitującego nagrania. Jeszcze raz podkreślił, że nie jest z tego dumny. - Jestem osobą, która ma wielki szacunek dla ludzi - zapewnił i od razu przeszedł do ataku na Billa Clintona.
Clinton podkreśla, że tak jak szanuje wielu polityków Partii Republikańskiej, to nie szanuje Trumpa. Według niej, nie nadaje się on na prezydenta USA.
Demokratka wypomina mu różne kontrowersyjne wypowiedzi. Stwierdza, że choć Trump podkreśla, iż kompromitujące nagrania nie przedstawiają tego jaki jest, to według niej "on właśnie dokładnie taki jest".
Drugie pytanie dotyczy bardzo drażliwej dla Trumpa kwestii, czyli ujawnionego nagrania z jego pozbawioną szacunku wypowiedzią pod adresem kobiety.
Republikanin przyznał, że nie jest ze swojej wypowiedzi dumny, ale podkreśla, że to była "taka męska rozmowa". Przeszedł szybko do tematu walki z dżihadystami.
"Szanuję kobiety" - zapewnił.
Trump rozpoczął od stwierdzenia, że "zgadza się" z tym co mówiła Clinton. Podkreśla, że USA to "wspaniały kraj". Szybko przeszedł jednak do podkreślania, że za rządów Obamy państwo jest bardzo słabe i trzeba znów "uczynić je silnym".
Pierwsze pytanie dotyczy sytuacji w edukacji. Clinton zapewnia, że chce o nią dbać i zapewnić równe szanse dla wszystkich Amerykanów. Zapewnia, że będzie prezydentem wszystkich obywateli.
Clinton i Trump pojawili się na sali. Demokratka odpowiada pierwsza.
Dziennikarze Anderson Cooper z telewizji CNN i Martha Raddatz z telewizji ABC rozpoczęli debatę. Opisują jej formułę. Kandydatów nie ma jeszcze na sali.
Rozpoczęcie się debaty po raz kolejny opóźnia się. Pierwsza wystartowała trzy minuty po planie.
Debata potrwa 90 minut i odbędzie się w formie "town hall meeting", czyli spotkania kandydatów z wyborcami, na którym zadają im oni pytania. Na widowni zasiądą wyborcy niezdecydowani, wylosowani przez Instytut Gallupa z tej części elektoratu.
Przed debatą sztab Hillary Clinton ogłosił, że Donald Trump "ściga się do dna", kiedy starając się osłabić wymowę swojego zachowania na kompromitującym nagraniu, przypominając aferę seksualną z udziałem byłego prezydenta Billa Clintona. Na półtorej godziny przed debatą telewizyjną Trump wystąpił na ad hoc zwołanej konferencji prasowej z czterema kobietami, które oskarżają męża jego rywalki o gwałt lub molestowanie seksualne.
Druga debata odbywa się w cieniu skandalu obyczajowego z udziałem Trumpa. Wyciekło nagranie sprzed wielu lat, na którym słychać w jak sposób mało dyplomatyczny opisuje swoje próby nakłonienia zamężnej kobiety do seksu.
Donald Trump's assault on America...#NeverTrump #UnfitForOffice #ClintonKaine #StrongerTogether #debate2016 pic.twitter.com/rSEHH0DmQB
— Thomas Reich (@gollum1419_g) 9 października 2016
Pierwsza podobna konfrontacja obojga pretendentów do Białego Domu, 26 września na Uniwersytecie Hofstra, zakończyła się - w opinii większości obserwatorów - zwycięstwem kandydatki Partii Demokratycznej. Jej notowania w sondażach wzrosły potem i gdyby wybory odbyły się dzisiaj, Clinton - jeśli wierzyć sondażom - prawdopodobnie by wygrała.
Spotkanie z wyborcami
Niedzielna debata potrwa 90 minut i odbędzie się w formie "town hall meeting", czyli spotkania kandydatów z wyborcami, na którym zadają im oni pytania. Na widowni zasiądą wyborcy niezdecydowani, wylosowani przez Instytut Gallupa z tej części elektoratu. Debatę poprowadzą dziennikarze: Anderson Cooper z telewizji CNN i Martha Raddatz z telewizji ABC. Połowę pytań zadadzą kandydatom moderatorzy, a połowę widzowie. Taka formuła wymaga od polityków wykazania się nie tylko wiedzą i zdolnością argumentowania, lecz także empatią, umiejętnością nawiązania emocjonalnego kontaktu z zadającymi pytania widzami, którym powinni dać odczuć, że rozumieją ich troski, podzielają je i gotowi są im pomóc.
Seksistowskie wypowiedzi pogrążają Trumpa
Debata może być ostatnią szansą dla kandydata republikanów na poprawienie notowań po ostatnich skandalach. Kolejne nagrania wypowiedzi Donalda Trumpa potwierdziły jego skłonność do mówienia o kobietach w sposób wulgarny i seksistowski. W nocy z soboty na niedzielę telewizja CNN przypomniała nagrania wypowiedzi Trumpa w radiowym programie Howarda Sterna, który słynie z bezpruderyjnego traktowania seksu i wyciągania ze swych rozmówców-celebrytów intymnych zwierzeń na ten temat. W jednym z tych programów Trump mówi, że "nie obchodzi go", czy zadowala kobietę, z którą sypia. W innym przyznaje, że "nie ma problemu" z uprawianiem seksu z 25-latką (sam był wtedy o kilkadziesiąt lat starszy). Sugeruje też, iż traci erotyczne zainteresowanie kobietami powyżej lat 35. Przyznaje także, że miewał seks z dwiema kobietami naraz. Kiedy Stern prowokująco zagaduje, że starsza córka Trumpa, Ivanka, to "kawał niezłej d**y", miliarder potakuje i mówi, że "Ivanka zawsze była bardzo ponętna". W rozmowach Sterna z Trumpem na określenie odbywania stosunków płciowych obaj używają wulgarnych, slangowych czasowników.
Poprzedniego dnia ujawniono nagranie prywatnej rozmowy Trumpa w 2005 r. z ekipą realizatorów telewizyjnej opery mydlanej, w której miał gościnnie wystąpić. W rozmowie nowojorski miliarder chełpi się swymi podbojami erotycznymi, używając nieparlamentarnych słów, i mówi, że "kiedy się jest gwiazdą" - tak jak on - to kobiety "na wszystko pozwalają".
Fala oburzenia
Wypowiedzi Trumpa wywołały burzę w USA. Potępiło go wielu prominentnych republikanów, a niektórzy członkowie Kongresu z tej partii wezwali go do rezygnacji z kandydowania na prezydenta.
W niedzielnym programie telewizji NBC republikański kongresman Mike Lee zaapelował do kierownictwa GOP, żeby skłoniło Trumpa do ustąpienia i zastąpiło go Mike'iem Pence'm jako kandydatem do Białego Domu. Pence jest kandydatem republikanów na wiceprezydenta.
Doradcy Trumpa i jego polityczni sojusznicy wyrażają dezaprobatę dla jego seksistowskich komentarzy, ale bronią go i podkreślają, że stoją za nim miliony jego zwolenników, którzy głosowali na niego w prawyborach.
"To była przecież taka gadanina w męskiej szatni"
Występujący w programie telewizji CNN "State of the Union" w niedzielę były burmistrz Nowego Jorku Rudy Giuliani starał się bagatelizować wypowiedzi kandydata GOP i podkreślił, że Trump za nie przeprosił. - To była przecież taka gadanina w męskiej szatni. Kto z nas mężczyzn nie używał czasem takiego języka, niech pierwszy rzuci kamieniem - powiedział Giuliani.
Prowadzący program Jake Tapper zaprotestował. - Ja nigdy takiego języka nie używałem! - powiedział.
Giuliani skierował rozmowę na Hillary Clinton. Przypomniał, że kiedy w latach 90. media ujawniły zdrady małżeńskie jej męża Billa Clintona, Hillary brała udział w akcji dyskredytowania prawdziwych i domniemanych kochanek Billa.
Jedną z nich, Gennifer Flowers, Hillary nazwała publicznie słodką idiotką (bimbo). Stażystkę Monicę Lewinsky, z którą Clinton miewał seks w Białym Domu, określiła jako "narcystyczna wariatkę".
Problemy Clinton
Problemy nie ominęły także Hillary Clinton. Demaskatorski portal WikiLeaks opublikował niedawno stenogramy fragmentów jej przemówień wygłoszonych na jej zamkniętych spotkaniach z przedstawicielami banków i innych instytucji finansowych. Sama kandydatka nie chciała ich ujawnić.
Pozwoliło to jej rywalowi w prawyborach, senatorowi Berniemu Sandersowi, atakować ją jako polityka spełniającego życzenia Wall Street kosztem zwykłych obywateli.
W ujawnionych fragmentach przemówień Clinton wyraża m.in. poparcie dla wolnego handlu i "otwartych granic". W innym miejscu mówi, że politycy muszą czasem publicznie wyrażać jedno stanowisko, a prywatnie - inne. Ponadto przyznaje, że sama jest osobą zamożną i jako członek elity finansowej oderwała się od świata zwykłych ludzi, skromnej klasy średniej, z której sama pochodzi [jej ojciec był drobnym biznesmenem - red.].
W tegorocznej kampanii Clinton ogłosiła m.in., że cofa swoje uprzednie poparcie dla układu o wolnym handlu między krajami rejonu Pacyfiku (TPP). Układ ten i inne międzynarodowe porozumienia handlowe, jak NAFTA (między USA, Kanadą i Meksykiem), były silnie atakowane przez Sandersa, a sprzeciw wobec nich jest głównym wątkiem kampanii republikańskiego kandydata na prezydenta Donalda Trumpa. Obaj politycy obwiniają te układy o ucieczkę miejsc pracy z USA za granicę.
Autor: pk//rzw / Źródło: PAP