Wielogodzinne kolejki we Wrocławiu i na warszawskiej Woli, pizza dostarczona bezpłatnie, jedzona wspólnie przez czekających na głosowanie, śpiewy i dobrzy ludzie, którzy przynosili coś ciepłego stojącym w kolejkach - takie obrazki z wyborów parlamentarnych zostaną w pamięci na dłużej. Jak też wzruszenie przewodniczącej jednej z warszawskich komisji. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Urny wyborcze są już puste, ale ci, którzy pracowali przy tegorocznych wyborach, są nadal pełni emocji. - Dreszczyk emocji nadal jest. O godzinie, 7 jak otwierałam lokal, to ludzie już czekali. Były to już jakieś oznaki, że będzie inaczej – mówi Jolanta Ławrynowicz-Filipiak, przewodnicząca Komisji Wyborczej nr 280 w Warszawie.
15 października długo zostanie w jej pamięci, mimo że to nie była jej pierwsza komisja. - To wielki dzień i dziękuję wyborcom, że byli na tyle cierpliwi i czekali w tak długiej kolejce. Bardzo wam dziękuję, rodacy – mówiła wówczas.
- To są chyba najważniejsze wybory od 1989 roku, tak że myślę, że pisze się nowa karta historii – mówił Michał Budzik, który w kolejce musiał stać tak długo, że swój głos oddał dopiero w poniedziałek 16 października.
Długie kolejki, nieoczekiwane wsparcie dla oczekujących
Lokal wyborczy formalnie został zamknięty o godzinie 21, ale kolejka chętnych do głosowania ciągnęła się daleko od wejścia. Jedna urna okazała się za mała. Komisja potrzebowała wsparcia tak samo, jak czekający w kolejce.
Weronika Misiak wyposażyła się w termofor. - Siostra mi przyniosła i ciepłą herbatę, bluzę i doniosła rękawiczki i czapkę – powiedziała.
Do stojących w kolejce z pomocą przybył również pan Grzegorz, który przyniósł pizzę. - Powiedział, że ludzie czekają, żeby oddać głos, i marzną. Poprosił, żeby o nich zadbać – powiedziała jedna z osób oczekujących na możliwość oddania głosu.
Pobliska pizzeria przygotowała 11 dużych pizz po godzinach pracy. Z pizzą jak z wyborami – każdy znalazł coś dla siebie.
Niektórzy wyborcy głosowali 16 października
Blisko 300 kilometrów dalej, we wrocławskim Jagodnie, ludzie czekali przed lokalem wyborczym do późnych godzin nocnych. Ostatni oddali głos przed 3 nad ranem. O godz. 21, gdy w większości komisji wyborczych zamknięto już drzwi, tam w kolejce wciąż czekało ponad tysiąc osób.
- Pięć i pół godziny czekaliśmy, ale to nasz obowiązek, to najważniejsze wybory od 1989 roku i patrząc na to, co się działo, duch raduje się, że społeczeństwo ruszyło – powiedział jeden z mężczyzn.
Wyborcy w Jagodnie wpadli w manię głosowania, a pobliska pizzeria Mania Smaku wspomogła ich 13 pizzami. Następnego dnia ludzie składali tam zamówienia i je opłacali, prosząc, by tak naprawdę pizzy nie szykować. Miało to być podziękowanie za nocne wsparcie. Właściciele lokal proszą jednak o wparcie celów charytatywnych.
- Zawsze dobro wraca i jeżeli ktoś ma coś zrobić, i przekazać jakieś pieniądze, to tylko na to, żeby komuś pomóc i kto tej pomocy potrzebuje. A my sobie jakoś poradzimy – mówi Mateusz Grzęda z pizzerii Mania Smaku.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24