Hongkońska policja zatrzymała w piątek dziewięć osób, które protestowały w siedzibie lokalnego rządu oraz przed tym budynkiem przeciwko planom umożliwienia ekstradycji do Chin kontynentalnych – podała publiczna hongkońska stacja radiowo-telewizyjna RTHK.
W budynku doszło do przepychanek między pięcioma protestującymi kobietami a ochroną. W zamieszaniu jedna z pracownic ochrony upadła na podłogę i została przewieziona do szpitala – relacjonuje na swojej stronie internetowej RTHK. Później zjawili się policjanci, którzy zatrzymali pięć kobiet oraz cztery inne osoby protestujące przed budynkiem. Wśród zatrzymanych są dwie studentki Uniwersytetu Lingnan oraz członkowie prodemokratycznej partii Demosisto – przekazała stacja.
"Inicjatywa z Pekinu"
Demonstranci zarzucali władzom Hongkongu, że lekceważą głosy przeciwne proponowanym przez lokalny rząd zmianom prawa, które mają umożliwić wydawanie Chinom kontynentalnym, Tajwanowi i Makau osób podejrzanych o przestępstwa. Możliwość przekazywania Chinom kontynentalnym podejrzanych, w tym obywateli Hongkongu, wzbudziła w enklawie obawy wynikające z braku zaufania do chińskiego wymiaru sprawiedliwości. Lokalne władze uzasadniały konieczność wprowadzenia zmian przypadkiem obywatela Hongkongu, który jest głównym podejrzanym w sprawie o zabójstwo dokonane na Tajwanie. Obecnie nie może on jednak zostać odesłany na wyspę i tam osądzony, gdyż Hongkong i Tajwan nie mają umowy ekstradycyjnej. Według części Hongkończyków sprawa zabójstwa na Tajwanie jest jednak tylko pretekstem, by umożliwić ekstradycję do Chin. "Inicjatywa najwyraźniej wyszła z Pekinu, który wydaje się skory do przyspieszenia procesu integracji Hongkongu z Chinami kontynentalnymi" – ocenił emerytowany politolog z Uniwersytetu Miejskiego Hongkongu Joseph Cheng. Rząd Hongkongu opublikował oświadczenie, w którym potępił piątkowy protest. Napisano w nim, że administracja szanuje pełne prawo do wolności wypowiedzi, ale musi również zapewnić niezakłócone funkcjonowanie swojej siedziby.
Autor: /ja / Źródło: PAP