Przed Pałacem Prezydenckim odbyła się duża manifestacja przedstawicieli opozycji sejmowej i organizacji obywatelskich, które sprzeciwiają się ostatnim działaniom Sejmu. Później jej uczestnicy ruszyli Traktem Królewskim przed Sejm. Tam było ich kilka tysięcy.
Około godz. 21 przed Sejmem było kilkaset osób. Manifestujący wsłuchiwali się w przemówienia i w włączaną przez organizatorów muzykę.
Było spokojnie
Manifestacja przebiegała spokojnie. Tłum skandował hasła, powiewały flagi, śpiewano m.in. "Mury". - Jest spokojnie bez incydentów - powiedział rzecznik stołecznej policji Mariusz Mrozek. Z furgonetki ustawionej przed Sejmem przemawiali politycy m.in. poseł Michał Szczerba (PO), posłanka Nowoczesnej Kamila Gasiuk-Pichowicz, Michał Kamiński (koło Unii Europejskich Demokratów), przedstawiciele Partii Razem, Ryszard Kalisz. - Chcemy, żeby Sejm działał tak jak kiedyś - mówiła m.in. Gasiuk-Pichowicz.
Według Szczerby w piątek w Polsce wydarzył się "cud", jakim jest "zjednoczona opozycja". Przypomniał, że jego "koledzy i koleżanki" są w ciąż w sali plenarnej Sejmu, gdzie "wyłączone jest światło". Manifestanci skandowali hasła: "Naszych praw nie oddamy, zabrane odbierzemy", "Tu jest Polska", "Precz z dyktaturą", "Zjednoczona opozycja". Nad tłumem powiewają flagi: Polski, UE, partii Razem, KOD-u.
Jak informował ratusz, protestujących mogło być ok. 5 tys. Z kolei policja szacowała, że przed Sejmem zgromadziło się 3 tys. osób, ale podkreślała, że ta liczba z godziny na godzinę maleje.
Zgromadzenie pod Sejmem liczy ok. 5000 uczestników— Bartek Milczarczyk (@BMilczarczyk) 17 grudnia 2016
Rzecznik warszawskiego ratusza powiedział, że manifestacja przed Sejmem jest zgromadzeniem spontanicznym, które nie wymaga zgłoszenia. Nie wiadomo, jak długo demonstrujący tam zostaną.
Protest przed pałacem
Przy Pałacu Prezydenckim spotkali się ok. godz. 12. - Protestujący zebrali się już przed pałacem, trwają przemówienia, jest spokojnie. Całość zabezpiecza policja. Jest bardzo dużo funkcjonariuszy – relacjonował chwilę po godz. 12 Lech Marcinczak, reporter tvnwarszawa.pl.
Manifestujący skandowali: "obronimy demokrację", "wolność, równość, demokracja". Trzymają flagi polskie i unijne, plakaty z napisem "Kocham Polskę". Na miejscu zjawili się czołowi politycy partii opozycyjnych, m.in. PO, Nowoczesnej, SLD, Inicjatywy Polskiej, Razem. Część z nich przeszła pod pałac wprost sprzed Sejmu.
- Wczoraj PiS pokazało, jak bardzo się wstydzi tego, co robi. Postanowili przegonić z Sejmu wolne media. "Dyktatorek" zamienił Sejm w biuro PiS-u, poszli do innego pokoju i zrobili sobie spotkanie przy kawie i ciasteczkach - mówił lider KOD Mateusz Kijowski, a zebrany na Krakowskim Przedmieściu tłum skandował "Hańba". Jak stwierdził, PiS złamało konstytucję. - Zamienili Sejm w biuro partii. Zaraz tam pójdziemy i pokażemy, że nie ma zgody na takie metody. Pójdziemy także pod każde biuro PiS-u - przekonywał. Tłum odpowiadał mu "Nie ma zgody". Według stołecznej komendy zgromadzenie przebiegało spokojnie. - Na miejscu jest policja i podejmuje działania zabezpieczające - powiedział PAP rzecznik prasowy stołecznej policji Mariusz Mrozek.
Zmiany dla dziennikarzy
Ten protest to kontynuacja piątkowych manifestacji. Zaczęło się od tego, że 16 grudnia grupa posłów opozycji zablokowała mównicę sejmową, po tym, gdy marszałek Marek Kuchciński wykluczył z obrad posła PO Michała Szczerbę w trakcie debaty nad projektem budżetu. Posłowie opozycji sprzeciwiają się planom zmiany organizacji pracy dziennikarzy w Sejmie. CZYTAJ WIĘCEJ NA TVN24.PL
W piątek Teren wokół parlamentu zabezpieczało kilkuset funkcjonariuszy, gdzie odbywał się protest zorganizowany przez KOD. Według informacji ratusza, zjawiło się ponad dwa tysiące osób. Gdy w nocy z parlamentu wyjeżdżali premier Beata Szydło i prezes PiS Jarosław Kaczyński, część protestujących chciała zablokować przejazd aut. Interweniowała policja. CZYTAJ O OSTATNICH PROTESTACH PRZY SEJMIE.
ran,PAP/kz/b