Mikrofon w dłoni i minuta do dyspozycji – to musi wystarczyć finalistom Warszawskiej Bitwy Warszawskiej, żeby przekonać do siebie słuchaczy. Kto okaże się najlepszym freestylerem? Można będzie się tego dowiedzieć w sobotni wieczór w klubie Harlem.
Umiejętność improwizacji słownej docenia publiczność turniejów freestyleowych. Ale czy można nią zaimponować na przykład pani z ZUS-u? – próbowała się dowiedzieć prowadząca „Rytm Miasta" Weronika Wawrzkowicz.
- Freestyle nie jest po to, żeby się sprawdzać w takich scenkach sytuacyjnych – przekonywał Theodor, jeden z finalistów Wielkiej Bitwy Wraszawskiej – Ja bardziej lubię dawać taki rap, który nie jest kabaretem, nie jest stand upem, nie jest czymś, co ma być śmieszne, tylko czymś, co jest prezentacją umiejętności – dodaje.
Jak mówią freestylerzy, to właśnie specyficzna atmosfera turniejów i odbiór słuchaczy „niosą" występujących. - Na tym to polega, jak wchodzisz na scenę, to są emocje głównie. I hałas ludzi pomaga – opowiada Albi, który również wystąpi w Harlemie.
Dobry zawodnik spontanicznie reaguje na to, co dzieje się podczas jego występu. - - Lepiej wyłączyć myślenie i płynąć. Wtedy są najlepsze freestyle – twierdzi Theodor.
W wieczornym finale wystąpi dwóch zawodników ze stolicy i jeden z Łomianek. - Jedna czwarta finału jest z Warszawy, reprezentacja, można powiedzieć, jest mocna. Myślę, że powalczymy – zapowiada Theodor.
Finał Wielkiej Bitwy Warszawskiej 2010 Klub Harlem sobota, godz. 20.00, od 23.30 after party