Amulety, krzyże, bransolety, groty, topory, sierpy, naszyjniki czy klamry. Szeroki wybór przedmiotów pochodzących z wykopalisk miała rodzina handlująca nimi w internecie. Jak podała policja, najstarszy z zabytków może pochodzić z IV wieku przed nasza erą. Funkcjonariusze zatrzymali trzy osoby.
Według ustaleń śledztwa to był rodzinny biznes 33-letniego Romana, jego 52-letniej matki Valentyny oraz jej partnera 60-letniego Andrzeja B.
Na czym polegał ten biznes?
Jak podaje policja, założyli oni kilka kont na polskich oraz zagranicznych portalach aukcyjnych, gdzie umieszczali przedmioty mogące pochodzić z polskich oraz innych wykopalisk.
Na licytacjach pojawiały się amulety, krzyże, bransolety, groty, topory, sierpy, naszyjniki, klamry, nakładki na zbroje, fajki, fibule, dzwonki, spinki oraz setki innych przedmiotów pochodzących z różnych epok. Najstarsze mogły pochodzić nawet z IV wieku p.n.e.
- Aukcje zaczynały się od kilku złotych, a w niektórych przypadkach kończyły na kilkudziesięciu tysiącach. Pieniądze spływały na konta i biznes się kręcił, dopóki na jego ślad nie trafili policjanci - relacjonuje Robert Koniuszy z mokotowskiej policji.
Ceramika Joan’a Miró i Ferrà
Najpierw wpadł 33-latek. Policjanci zapukali do jego mieszkania na Mokotowie.
- Mężczyzna tłumaczył, że nie wie nic na temat handlu takimi rzeczami, gdyż on jedynie udostępnił swój rachunek osobisty i założył konto na jednym z popularnych portali internetowych dla znajomego. Za tę usługę od czasu do czasu pobierał kwoty kilkuset złotych - mówi Robert Koniuszy.
Funkcjonariusze jednak nie dali wiary jego tłumaczeniom. Mężczyzna został zatrzymany, a miejsca, które wynajmował, dokładnie sprawdzone.
- Policjanci znaleźli i zabezpieczyli kilkaset przedmiotów stanowiących zabytki architektoniczne, biżuterię obrazy, trzy komputery, tablet, dwa telefony komórkowe pieczątkę na nazwisko pierwszego zatrzymanego. Wśród dziesiątków elementów archeologicznych kryminalni znaleźli płótno, które może pochodzić od pędzla, nieżyjącego już, znanego, katalońskiego malarza, rzeźbiarza i ceramika Joan’a Miró i Ferrà - zaznacza Robert Koniuszy.
Kilka dni później policjanci zatrzymali matkę 33-latka i jej partnera. - Okazało się, że z kontem głównym założonym na nazwisko pierwszego zatrzymanego powiązane są też inne. Policjanci rozpoznali to, po przedmiotach. Dalsza praca operacyjna doprowadziła do wykazania tego, że administratorami kont aukcyjnych są 52-latka oraz jej konkubent - mówi Koniuszy.
Największy zbiór zabytków
Policjanci i prokurator wystąpili z wnioskami o zastosowanie tymczasowego aresztu wobec zatrzymanych. Mokotowski sąd przychylił się do nich pozytywnie. I aresztował całą trójkę na trzy miesiące.
- To największy zbiór zabytków archeologicznych jaki został zabezpieczony przez policję i pierwsze aresztowania za przestępstwo przeciwko dobrom o szczególnym znaczeniu dla kultury i dziedzictwa narodowego - ocenia Robert Koniuszy.
Na temat pochodzenia i wartości obrazu wypowie się biegły rzeczoznawca w dziedzinie malarstwa. Pozostałe przedmioty ocenią biegli z dziedziny archeologii.
Za paserstwo umyślne w stosunku do dobra o szczególnym znaczeniu dla kultury wszystkim aresztowanym grozi kara do 10 lat więzienia.
kz/b