Sąd Rejonowy zdecydował, że radny Śródmieścia i szef Stowarzyszenia Miasto Jest Nasze nie odpowie za pomówienia, które zarzucał mu znany deweloper Maciej Marcinkowski. Wcześniej Śpiewak przegrał proces cywilny z biznesmenem.
"Sąd Rejonowy umorzył postępowanie karne jakie wytoczył nam pan Maciej Marcinkowski. Sąd stwierdził, że nasze działania i wypowiedzi (m.in publikacja Warszawskiej Mapy Reprywatyzacji) uzasadnione były wyraźnym interesem publicznym" – poinformował na portalu społecznościowym Jan Śpiewak i podziękował swojemu prawnikowi Michałowi Gintowtowi za obronę pro bono.
"Znikoma szkodliwość społeczna"
Informację potwierdziła rzeczniczka Sądu Rejonowego dla Warszawy Śródmieścia. – 3 marca sąd postanowił umorzyć postępowanie w sprawie, w której prywatnym aktem oskarżenia zarzucono m.in. Janowi Ś. popełnienie dwóch czynów z art. 212 § 1 kk w zw. z art. 212 § 2 kk (pomówienie oskarżycieli prywatnych za pomocą środków masowego komunikowania o postępowanie, które mogło ich poniżyć w opinii publicznej i narazić na utratę zaufania potrzebnego do prowadzenia działalności gospodarczej) – powiedziała nam Ewa Leszczyńska-Furtak.
Skąd taka decyzja? – Sąd Rejonowy ocenił jako znikomą społeczną szkodliwość czynu zarzucanego wyżej wymienionej osobie – wyjaśniła rzeczniczka.
Pierwszy wyrok inny
Na początku lutego konfliktem między panami zajmował się także sąd cywilny. Pozew dotyczył tych samych spraw, czyli wspomnianej mapy powiązań dewelopera z urzędnikami oraz krytycznych wypowiedzi Śpiewaka na temat biznesmena w mediach. Ale tam wyrok był inny. Sąd nakazał liderowi Miasto Jest Nasze przeprosić Macieja Marcinkowskiego i jego syna Maksymiliana na portalu społecznościowym i na stronie "Tygodnika Solidarność" oraz usunięcie z internetu mapę reprywatyzacji. Skazał też Śpiewaka na wpłatę 10 tysięcy złotych na cel charytatywny.
Skazany zapowiedział apelacją, którą potwierdził po wtorkowym wyroku. – On pokazuje, że wyrok sadu cywilnego był całkowitym nieporozumieniem – podsumował radny Śródmieścia.
b/r
Źródło zdjęcia głównego: archiwum TVN 24