– Nie mam sobie nic do zarzucenia – mówi „Faktom” Marcin Bajko, świeżo zwolniony ze stanowiska szefa stołecznego Biura Gospodarki Nieruchomościami. Prezydent Warszawy uznała go za współwinnego afery reprywatyzacyjnej. Ale są jeszcze koszty polityczne i poniesie je Hanna Gronkiewicz Waltz oraz jej partia.
Po czterech miesiącach stanowisko Hanny Gronkiewicz-Waltz w sprawie reprywatyzacji jednej z najdroższych warszawskich działek zmieniło się o 180 stopni. Najpierw bowiem twierdziła, że ratusz ma porządek w dokumentach i cała sprawa została prawidłowo przeprowadzona. Teraz zmieniła zdanie i twierdzi, że ktoś popełnił błąd.
Ponadto Gronkiewicz-Waltz "uczciwie przyznaje", że faktycznie – kluczowe w sprawie pismo zostało przez zgubione, ale na chwilę i niezupełnie. W programie "Fakty po Faktach" tłumaczyła, że było w teczce z dokumentacją dotyczącą innej nieruchomości. Stanowiło to podstawę do zwolnienia urzędnika, na którego było dekretowane.
"Nie mogła nie wiedzieć"
Takiego wyjaśnienia nie uznaje Jan Śpiewak ze Stowarzyszenia Miasto jest Nasze.
– Nie mogła nie wiedzieć. Ona w tym roku, kiedy wydawano decyzję, sprawowała bezpośrednią władzę nad Biurem Gospodarowania Nieruchomościami – twierdzi Śpiewak. Wina Marcina Bajko?
Afera reprywatyzacyjna zbiera żniwa personalne. Prezydent miasta Hanna Gronkiewicz-Waltz winą obarcza Marcina Bajko, szefa Biura Gospodarki Nieruchomościami. Zwolniony dyscyplinarnie Bajko do winy się jednak nie przyznaje. W rozmowie z "Faktami" przekonuje, że jego nadzór był w tej sprawie prawidłowy a on sam wciąż uważa się za pracownika ratusza. Oficjalnej decyzji o zwolnieniu dyscyplinarnym bowiem nie otrzymał.
– Co do zwrotów działek: nad tym pracowały osoby do tego upoważnione. Ja obowiązków przy tym nie miałem żadnych – twardo podkreślał Bajko.
"Będziemy bronić"
Zarówno opozycja, jak i niezależne stowarzyszenie Miasto jest Nasze żądają wyjaśnień sprawy. Krytyka za obecną sytuację spada nie tylko na prezydent Gronkiewicz-Waltz, ale i całą stojącą za nią murem Platformę Obywatelską.
– Będziemy bronić dlatego, że Hanna Gronkiewicz-Waltz jest dobrym prezydentem – wyjaśniła Małgorzata Kidawa-Błońska, była rzecznik rządu premier Ewy Kopacz.
Arleta Zalewska /Fakty TVN