Marek Grechuta śpiewał: "lato, lato, lato, ejże ty!". No właśnie, lato, ejże ty, gdzie jesteś?

W Anglii dziś pochmurno, chłodno. W Londynie temperatura wzrosła do 18 st. Pogoda zwyczajna dla Wysp. Ale dzień wyjątkowy: Brytyjczycy świętują Jubileusz Królowej Elżbiety II. Ta wyjątkowa Dama zasiada na tronie 60 lat.

Na Pacyfiku rozpoczyna się sezon huraganów. Na Atlantyku jeszcze nic groźnego się nie wykluło, ale oczy meteorologów z amerykańskiego Narodowego Centrum Huraganów są mocno wpatrzone w ciepłe wody wokół Wysp Zielonego Przylądka, uważane za kolebkę huraganów.

W Polsce ponownie upalnie. Napłynęło gorące powietrze pochodzenia zwrotnikowego znad Azji Mniejszej, znad północno-wschodniej Afryki i temperatura przekroczyła miejscami 30 st. C.

Rozpoczął się sezon letni. Rozpoczął się tym samym sezon motocyklowy, w wielu polskich miejscowościach świętowany z wielką fetą.

W sobotę byliśmy świadkami ciekawego zjawiska zastępowania jednej masy powietrza drugą. W czasie przemieszczania się chłodnego frontu atmosferycznego, widoczny był nie tylko wzrost zachmurzenia, ale i silny spadek temperatury w krótkim czasie. Na powrót wysokiej temperatury musimy poczekać do przyszłej soboty.

W prognozie długoterminowej widać ochłodzenie, występujące w dniach 11-15 maj, czyli w okresie słynnych w Polsce "zimnych ogrodników".

Burza jest zjawiskiem niesamowicie pięknym, ale i strasznym. Burze podziwiam i boję się ich. A jak się podczas nich zachować?

Maj ma zapach bzu. W gorący, słoneczny dzień, taki jak dziś, liliowe kwiaty pachną nieprzytomnie, słodko i mdląco, odurzają jak uczucie miłości, rozczulają jak wspomnienie zauroczenia…

"Drogi Internauto, przed Tobą wiosna w całej krasie, pewnie wiele wyjazdów, wycieczek, podróży. Pamiętaj, nie jesteś na świecie sam, inni też chcą żyć" - pisze na blogu Arleta Unton-Pyziołek. Wiosna to czas, gdy zwierzęta wybudzają się z zimowego snu i ruszają w poszukiwaniu pożywienia. To często kończy się tragicznie.

Piątkowe burze zainaugurowały prawdziwą wiosnę, taką pełnokrwistą, jaka powinna być, z burzami i ciepłem. Kończy się okres zimna i chłodu. Napłynęło nareszcie ciepłe powietrze z południowego-wschodu, z rejonu Morza Czarnego.

Marzę o ogrodzie różanym. Myślałam, że założenie go to sprawa prosta. Kupić krzaczki, wkopać, podlać i rośnie. A tu problemy zaczynają się już przy samym wyborze róż.

Nie ma Polska szczęścia do pogody na Wielkanoc. Zwykle zmęczeni zimą, chłodem, brakiem światła, mamy nadzieję, że Święta Wielkanocne, dla chrześcijan czas odrodzenia i nadziei, tchnąć będą pełnią wiosny, czyli odrodzeniem się natury, budzeniem jej do życia. Ale, jak sięgam pamięcią, chłodne masy powietrza, porywisty wiatr, a także opady śniegu z deszczem, przed lub w czasie Wielkanocy, nie należą do rzadkości w naszym kraju.

Jest takie przysłowie ludowe: "Jeśli w kwietniu pszczoły nie latają, to długie chłody się zapowiadają".

Kończy się powoli marzec, niedługo kwiecień. Dwa te miesiące są zwykle kapryśne, zmienne, czasami dokuczliwe dla osób zmęczonych huśtawką pogodową okresu jesienno-zimowego. A prognoza szesnastodniowa też nie nastraja optymistycznie.

Ręce opadają, gdy człowiek słyszy i widzi ludzką głupotę. Kiedy przeczytałam, że w weekend zginęły dwie osoby, przez wypalanie suchych traw, zresztą surowo zabronione, w tym jeden młody chłopak z Ochotniczej Straży Pożarnej, bardzo rozbolała mnie głowa.

Zgodnie z zapowiedziami, napłynęło do Polski powietrze znad północnej Afryki i Hiszpanii. Temperatura rosła w sobotę jak szalona.

Naszła mnie dziś refleksja nad zawodem, który wykonuję. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu wykonywali go tylko odpowiednio umundurowani (podobnie jak wojskowi czy policja) mężczyźni. Ale wszystko zaczęło się zmieniać od lat 50-tych. Najpierw w USA, a później w krajach Europy, meteorologami obserwatorami oraz synoptykami zaczęły być kobiety.

W prognozie długoterminowej wiosna. Wprawdzie kapryśna, zmienna, chwiejna, ale wiosna! Poczujemy ją tak, jak czuje ją już cała przyroda wokół nas!

Przyszła wiosna, nieodwołalnie. Skąd wiem? Wczoraj wieczorem usłyszałam śpiew godowy kosa.