Ponad 400 strażaków wspieranych przez 10 samolotów gaśniczych walczy z pożarami w północnej Portugalii. Według strażaków jeden z pożarów mógł być efektem umyślnego podpalenia.
Jak poinformowała Patricia Gaspar z centrali obrony cywilnej w Lizbonie, dwa duże pożary pojawiły się w niedzielę po południu w okolicach miast Alijo oraz Mangualde. Z uwagi na szybko rozprzestrzeniający się ogień konieczna była ewakuacja blisko 40 osób z objętych kataklizmem terenów.
Rozszalały żywioł
Jak poinformowała Patricia Gaspar z centrali obrony cywilnej w Lizbonie, dwa duże pożary pojawiły się w niedzielę po południu w okolicach miast Alijo oraz Mangualde. Z uwagi na szybko rozprzestrzeniający się ogień konieczna była ewakuacja blisko 40 osób z objętych kataklizmem terenów.
- W poniedziałek po południu w dalszym ciągu ogień rozprzestrzenia się na dwóch odcinkach w północnej części kraju. Na razie nie jesteśmy w stanie ocenić wielkości strawionego przez ogień obszaru - powiedziała Gaspar.
Piorun czy podpalenie?
Według strażaków i funkcjonariuszy obrony cywilnej pożar w okolicach Mangualde mógł być efektem umyślnego podpalenia. Świadczyć miałoby o tym pojawienie się trzech niezależnych od siebie ognisk w ciągu zaledwie 17 minut.
Ponad 400 strażaków w akcji
Nieokiełznane płomienie próbuje opanować już 418 strażaków z pomocą 118 jednostek gaśniczych i dziesięciu śmigłowców. Mimo to łuna pożarów nie gaśnie w Portugalii już od miesiąca. W niedzielę jeden z helikopterów wylądował awaryjnie w zbiorniku wodnym, pilotowi nic się nie stało.
W specjalnym apelu prezydent Marcelo Rebelo starał się uspokoić zaniepokojonych obywateli:
- Zdaję sobie sprawę z tego, że o sytuacji trzeba informować na bieżąco i w przejrzysty sposób, a odpowiednie działania trzeba podejmować bez wahania.
Następnie zwrócił się bezpośrednio do strażaków:
- Pokładamy w was wielkie nadzieje.
Od środy na terenie Portugalii występują duże upały. W niektórych miejscach kraju temperatura powietrza przekracza 40 st. C.
Poprzedni pożar wciąż zagadkowy
Wciąż nie ustalono przyczyn pożaru, który 17 czerwca br. pojawił się w gminie Pedrogao Grande w dystrykcie Leiria w środkowej części kraju. Największy w historii Portugalii kataklizm zabił 64 osoby, a 250 ranił.
Szef portugalskiej Ligi Strażaków Jaime Marta Soares zanegował pierwotną wersję policji, według której ogień w gminie Pedrogao miał się pojawić w efekcie uderzenia pioruna w drzewo. Stwierdził, że prawdopodobnym źródłem ognia było podpalenie.
Dzień po wybuchu pożaru w gminie Pedrogao Grande rząd Antonia Costy ogłosił trzydniową żałobę narodową. W kolejnych godzinach żywioł rozprzestrzenił się z dystryktu Leiria do sąsiednich dystryktów - Castelo Branco i Coimbry. Łącznie żywioł strawił ponad 46 tys. hektarów lasów i terenów rolnych. Według śledztwa w trakcie pożaru w Pedrogao Grande nie zadziałał system ostrzegania ratunkowego, co przyczyniło się do wysokiej liczby ofiar.
Autor: sj / Źródło: PAP/news4europe
Źródło zdjęcia głównego: PAP / EPA