- Nagle zrobił się dzień. To był potwór - opisuje swoje wrażenia z obserwacji bolida Karol Wójcicki z CNK. Uwaga: meteory z komety Enckego, z którą związany był bolid obserwowany w sobotę w Polsce, mogą rozświetlić niebo w nadchodzących dniach. Szykujcie się na podziwianie spektakularnych spadających gwiazd.
Szykuje się niezła gratka dla obserwatorów. Eksperci, którzy gościli w TVN24 w niedzielę rano - Karol Wójcicki z Centrum Nauki Kopernik i Mariusz Wiśniewski z Polskiej Sieci Bolidowej - informują, że będziemy jeszcze mieli szansę zobaczyć bolidy z roju Taurydów Północnych na polskim niebie.
Bądźcie czujni, patrzcie w niebo, a może uda Wam się jeszcze zobaczyć "białą kulę ognia", jaką szczęściarze widzieli w sobotę. Wiele materiałów przesłaliście na Kontakt24.
- Jeśli dzisiaj w nocy będziecie mieli okazję i niebo będzie bezchmurne, zachęcam do patrzenia w gwiazdy, bo Taurydy, o których mówimy, będą jeszcze aktywne przez kilka dni - zawiadamiał Wójcicki.
- To zjawisko było zaobserwowane w Czechach, na Słowacji, a nawet w Danii. Może się pojawić gdziekolwiek, w całej Polsce. Niekoniecznie na północnej stronie nieba - powiedział Wiśniewski.
Wykorzystajcie szansę. Na kolejną możemy długo czekać.
- Takie rzeczy nie zdarzają się na naszym niebie codziennie - zaznaczał Wójcicki.
Polski Czelabińsk
W sobotę mieliśmy szansę obserwować podobne zjawisko, jakie miało miejsce w lutym 2013 roku nad rosyjskim Uralem, jednak w mniejszej skali i to dwa razy (po północy na niebie widać było kolejny trochę mniejszy rozbłysk).
- To był nasz mały Czelabińsk - podkreślił Wiśniewski.
Świadkiem przelotu meteoru był Karol Wójcicki, który w tym czasie znajdował się przy Centrum Nauki Kopernik.
- Obserwowaliśmy wczoraj przelot tej wielkiej komety, straszącej nas w Halloween - Powiedział Wójcicki. - Nagle zrobił się dzień. Trawa dookoła zaczęła świecić bardziej na zielono niż w ciągu dnia. Budynki i drzewa dookoła mnie nagle zaczęła rzucać cienie. - Było to zjawisko bardzo jasne, zauważalne - powiedział Wójcicki.
Dlaczego obiekt, który w porównaniu z meteorem czelabińskim, był mały, doprowadził do tak widowiskowego spektaklu?
- Największą rolę odgrywa, prędkość z jaką poruszają się obiekty. Ta prędkość była znacznie większa niż w przypadku Czelabińska - zaznaczył.
Ekspert wyjaśniał, że meteor w Czelabińsku spadał z prędkością kilkunastu kilometrów na sekundę, a wczoraj nad Polską widzieliśmy obiekt, który poruszał się z prędkością kilkudziesięciu kilometrów na sekundę.
- Tak szybkie ciała spalają się całkowicie w atmosferze - dopowiedział Wiśniewski, podkreślając, że na próżno szukać śladów kosmicznej skały na Ziemi.
Superbolid znad Uralu
15 lutego 2013 roku nad Uralem w Rosji rozbłysł nie bolid, a superbolid. Był to skutek rozpadu meteoru o średnicy prawie 20 metrów i masie około 10 tysięcy ton.
"Serce mi chyba bije jakieś 200 uderzeń na minutę! Widziałam tę straszną eksplozję o pomarańczowym kolorze! Do tej pory bolą mnie oczy" - opisywała kobieta, która obserwowała wybuch owocujący blaskiem 30 razem jaśniejszym niż blask Słońca.
Potężna siła
Meteoryty, czyli fragmenty meteoru, spadły m.in. w obwodach czelabińskim, swierdłowskim, tiumeńskim, kurgańskim i orenburskim, a także w Baszkirii i w północnym Kazachstanie. Raniły, choć nie bezpośrednio, łącznie około 1500 osób. Większość poszkodowanych została poraniona odłamkami szkła z rozbitych szyb okiennych.
Wybuch meteoru nad Uralem, zdaniem NASA, uwolnił energię 500 kiloton. Dla porównania - Little Boy, bomba atomowa, która zniszczyła Hiroszimę w 1945 uwolniła energię 15 kiloton. Największe szkody powstały w Czelabińsku. Uszkodzonych zostało tam kilkaset budynków.
Skutki mogły być dużo gorsze
Naukowcy zauważali, że wybuch meteoru mógł skończyć się dla Uralu dużo gorzej.
- Co to jest Ural, tłumaczyć nie trzeba. Są to dziesiątki zakładów przemysłu zbrojeniowego, w tym nuklearne. To tam produkowana jest broń termojądrowa. Mieliśmy szczęście, że to coś nie trafiło w jedno z tych przedsiębiorstw - zauważył Władimir Lipunow z Państwowego Instytutu Astronomicznego, którego zacytowała telewizja NTV.
Chondryt zwyczajny
Kiedy odnaleziono szczątki kosmicznej skały, przebadano je laboratoryjnie. Wyniki tych pomiarów wskazują, że jest to chondryt o wieku 4,452 mld lat, który 115 milionów lat po uformowaniu się Układu Słonecznego doświadczył znaczącego uderzenia. Być może jedna z dawniejszych kolizji w przestrzeni kosmicznej ułatwiła rozpadnięcie się obiektu po wejściu w ziemską atmosferę.
Autor: AD/map / Źródło: tvn24