Niedźwiadek, który w ubiegłym tygodniu błąkał się w okolicach Kasprowego Wierchu, wzbudzając olbrzymie zainteresowanie wśród turystów, został znaleziony martwy. Okoliczności jego śmierci są drastyczne.
W zeszłym tygodniu turyści mieli niecodzienną okazję spotkać na swoim szlaku niedźwiadka. Mały, najprawdopodobniej oddzielony od mamy, spędzał czas na Kasprowym Wierchu, blisko podchodząc do ludzi.
Władze Tatrzańskiego Parku Narodowego zdecydowały o szybkim przeniesieniu niedźwiadka w rejon oddalony od turystycznego zgiełku, gdzie przebywał pod wnikliwą obserwacją. Pracownicy sprawdzali, czy mały będzie w stanie poradzić sobie samodzielnie.
Przez dwa dni szło mu dobrze. Żerował na roślinach i grzebał w spróchniałych pniakach. Ostatni raz widziano go 1 maja.
Zabity przez dorosłego niedźwiedzia
Niestety, w piątek rano pojawiła się informacja o śmierci niedźwiadka.
Tatrzański Park Narodowy podaje, że maluch padł ofiarą dorosłego niedźwiedzia. Dane z obroży telemetrycznych wskazują, że 2 maja dorosły samiec przez około dwie godziny przebywał w okolicy, w której znajdował się niedźwiadek. Samiec, który dopuścił się dzieciobójstwa, był już wcześniej podejrzewany o kanibalizm.
O tej porze roku nie jest to nic wyjątkowego. Zdarza się, że samce nawet pożerają młode osobniki. To częsta praktyka wśród samców niedźwiedzi brunatnych, które chcą w ten sposób pozyskać nową partnerkę. Dopóki samica wychowuje młode, nie szuka nowego partnera. Samce znalazły więc sposób by "uwolnić" potencjalną partnerkę od obowiązków.
Autor: mk,zupi/jap,map / Źródło: tpn.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24