Tworzenie stref czystego transportu, zwolnienie aut elektrycznych z opłat parkingowych i akcyzy, budowa sieci infrastruktury ładowania prądem i gazem - to niektóre rozwiązania projektu ustawy o elektromobilności i paliwach, przyjętej w czwartek przez rząd. Czy to zwiększa szanse Polaków na oddychanie czystym powietrzem?
Ustawa o elektromobilności ma wdrożyć do polskiego prawa europejską dyrektywę dotyczącą infrastruktury paliw alternatywnych. Ma - uzasadnia rząd - rozbudzić zainteresowanie konsumentów pojazdami napędzanymi energią elektryczną lub gazem ziemnym.
Temu służyć mają m.in. zniesienie akcyzy na samochody elektryczne, bezpłatne parkowanie w strefach płatnego parkowania czy możliwość tworzenia przez samorządy stref czystego transportu, do których wjazd samochodem z tradycyjnym napędem będzie płatny.
"Nie mamy innego wyjścia"
Ze strony przedstawicieli samorządów słychać sygnały o zainteresowaniu nowymi rozwiązaniami.
Prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak także zadeklarował, że rozważa wprowadzenie w mieście "stref czystego transportu", ale podkreśla, że to wymaga "szczegółowych analiz i dialogu z mieszkańcami". Sam jednak jest "za". - Propozycję utworzenia takich stref uważam za bardzo dobrą i będę do tego rozwiązania przekonywał radnych, od których zależeć będzie ostateczna decyzja - stwierdził.
- Samorządy dostaną narzędzie, dzięki któremu mogą ograniczać ruch kołowy w centrum - tłumaczył prezydent Poznania. Dodał, że chodzi zwłaszcza o te dzielnice, gdzie "mieszkańcy odczuwają największe dolegliwości spowodowane nadmiernym ruchem". - Chodzi o ich komfort i zdrowie, bo około 30 proc. zanieczyszczeń powietrza generuje właśnie ruch kołowy. Musimy też chronić nasze dziedzictwo architektoniczne - stwierdził Jaśkowiak.
- Moim zdaniem w zakorkowanych polskich miastach należy podejmować sprawdzone w Europie Zachodniej działania uspokajające ruch samochodowy. Właściwie przy dzisiejszym natężeniu nie mamy innego wyjścia. W Poznaniu już go ograniczamy w centrum, przede wszystkim w ramach strefy uspokojonego ruchu. Mocno stawiamy też na transport publiczny, nie tylko kupując nowy tabor, ale także za pomocą buspasów, śluz dla autobusów i wydzielonych torowisk - wyliczał.
"Warto od czegoś zacząć"
Jak przekonuje Piotr Siergiej z Polskiego Alarmu Smogowego (PAS), główną przyczyną smogu w Polsce jest nie tyle ruch uliczny, ile stare piece, czyli tzw. kopciuchy. Generują one - mówi Siergiej - połowę pyłów zawieszonych w powietrzu, natomiast sektor transportu jest odpowiedzialny za jedynie 10 procent pyłów. W związku z tym - dodaje nasz rozmówca - ustawa o elektromobilności nie jest remedium, które rozwiąże w całości problem zanieczyszczenia powietrza w naszym kraju.
Jednak według danych Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska (GIOŚ), w dużych polskich miastach, na przykład w Warszawie, transport drogowy jest odpowiedzialny za 60 procent pyłów w powietrzu. Czy to oznacza, że w takich miejscach dzięki nowym przepisom sytuacja może się znacząco poprawić? Piotr Siergiej z PAS tłumaczy, że całość zanieczyszczeń generowanych przez ruch drogowy "nie pochodzi z rur wydechowych" samochodów. Zanieczyszczenia biorą się też ze ścierania się opon i klocków hamulcowych oraz ze wzbijania pyłów z ulic. Nowa ustawa nie będzie więc miała - przekonuje ekolog - fundamentalnego znaczenia w walce ze smogiem.
Jego zdaniem, dla znaczącego zmniejszenia poziomu zanieczyszczenia ważne jest nie tyle promowanie pojazdów napędzanych paliwami alternatywnymi, ile ogólne ograniczanie liczby samochodów w miastach. - Warto jednak od czegoś zacząć, jest to dobry kierunek - przyznaje Siergiej. Powtarza jednak, że jego zdaniem najważniejsza dla jakości powietrza w Polsce jest wymiana starych pieców na nowe i palenie dobrej jakości węglem, priorytetem dla rządu powinno zatem być wprowadzenie od dawna oczekiwanych norm jakości węgla.
Polskie "elektryki" najmniej ekologiczne w Unii?
Marek Józefiak z fundacji Greenpeace także podkreśla, że podstawowym źródłem zanieczyszczenia powietrza w Polsce jest węgiel spalany w domach. Dlatego podziela pogląd, że najpoważniejszym problemem jest brak norm jakości węgla, które minister energii miał wprowadzić do końca marca 2017 roku.
Tej sprawy, zauważa Józefiak, ustawa o elektromobilności nie załatwia. - Natomiast może pomóc w ograniczeniu emisji z transportu. To problem ważny szczególnie w dużych miastach - przyznaje w rozmowie z TVN Meteo.
- W ustawie jest sporo obiecujących rozwiązań (zachęty finansowe, obowiązki elektryfikacji taboru publicznego), ale też są rozwiązania groźne, jak wpuszczenie elektrycznych samochodów prywatnych na buspasy, co niechybnie spowolni komunikację miejską - dodaje.
Józefiak potwierdza, że elektryfikacja transportu jest jak najbardziej pożądana, ale przekonuje, że musi ona iść w parze z transformacją energetyki. Zauważa, że samochody elektryczne ładowane prądem z polskiego systemu elektroenergetycznego są najmniej ekologiczne w całej Unii Europejskiej. Powód? 85 proc. energii elektrycznej produkujemy z węgla - mówi Józefiak - a to paliwo powoduje najwyższe emisje CO2 w przeliczeniu na wyprodukowaną jednostkę energii.
- Dlatego tak ważne jest jednoczesne rozwijanie odnawialnych źródeł energii - zaznacza działacz Greenpeace.
Co w ustawie?
W projekcie ustawy o elektromobilności i paliwach określono zasady rozmieszczenia, rozwoju i funkcjonowania infrastruktury ładowania, w tym wymagania techniczne dla niej oraz zasady jej rozwoju dla drogowego transportu publicznego.
Zakłada się budowę sieci bazowej infrastruktury dla paliw alternatywnych w aglomeracjach, na obszarach gęsto zaludnionych oraz wzdłuż transeuropejskich drogowych korytarzy transportowych, co ma pozwolić na swobodne przemieszczanie się pojazdów napędzanych paliwami alternatywnymi.
Planuje się, że do końca 2020 r. sieć bazową stworzy 6 tys. punktów ładowania energią elektryczną o normalnej mocy i 400 punktów ładowania dużej mocy oraz 70 punktów tankowania CNG (sprężonego gazu). Założono odrębną ścieżkę tworzenia infrastruktury ładowania pojazdów elektrycznych i pojazdów napędzanych gazem ziemnym.
Ładowanie pojazdów elektrycznych będzie nowym rodzajem działalności gospodarczej, a usługa ładowania nie będzie sprzedażą energii elektrycznej w rozumieniu ustawy Prawo energetyczne, i dlatego nie będzie wymagała koncesji.
Projekt zakłada, że pierwszy etap rozwoju stacji ładowania energią elektryczną przypadnie na lata 2018 i 2019, a infrastruktura w tym okresie powinna rozwijać się na zasadach rynkowych, z dofinansowaniem ze środków publicznych. Jeśli do końca 2019 r. nie zostanie osiągnięta liczba stacji ładowania w gminach spełniających warunki określone w ustawie, to wtedy gmina będzie musiała opracować plan rozwoju brakującej infrastruktury do ładowania pojazdów, a za budowę na jej obszarze brakujących stacji ładowania będzie odpowiadał miejscowy operator systemu dystrybucyjnego.
Projekt określa też warunki tworzenia przez gminy stref czystego transportu, po których mogłyby się poruszać tylko pojazdy napędzane paliwami alternatywnymi. Wjazd do takiej strefy samochodem spalinowym będzie płatny. Opłata nie będzie mogła przekraczać 30 zł dziennie i będzie dochodem gminy.
Nowe przepisy przewidują też zwolnienie z akcyzy aut elektrycznych i wyższy odpis amortyzacyjny z tytułu zużycia pojazdu elektrycznego dla firm. Samochody elektryczne w strefach płatnego parkowania będą mogły parkować za darmo, a do 2025 roku także korzystać z buspasów.
Rząd w Strategii na Rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju założył, że do 2025 roku po polskich drogach ma jeździć milion pojazdów elektrycznych.
Dr Joanna Remiszewska-Michalak fizyk atmosfery i Monika Daniluk z Polskiego Alarmu Smogowego - Warszawa Bez Smogu, o smogu w Polsce:
Autor: AP//rzw / Źródło: PAP, TVN Meteo; źródło zdjęcia głównego: Shutterstock
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock