Bracia Sz. – Andrzej i Marian – zostali skazani przez sąd na kilkanaście lat więzienia za udział w gwałtach na żonie swojego własnego brata. Mężczyzna więził ją w ciemnej komórce, znęcał się nad nią i wielokrotnie wykorzystywał seksualnie. Pozwalał też na to krewnym.
Andrzej Sz. został skazany na 12 i pół roku więzienia, a Marian Sz. na 12 lat. Wyrok jest nieprawomocny. Obaj odpowiadali za wielokrotnie zgwałcenie żony Mariusza Sz., swojego brata, mieszkańca kaszubskiej wioski. Każdy z nich miał to zrobić przynajmniej 10 razy.
Obaj mają też zapłacić pokrzywdzonej nawiązki w wysokości odpowiednio: Andrzej - 20 tysięcy, a Marian - 10 tysięcy złotych. Sąd zapowiedział także, że warunkowe zwolnienie nie może mieć miejsca wcześniej niż po 3/4 okresu odbycia kary.
Obaj skazani mają również zakaz kontaktowania się z pokrzywdzoną i jej dziećmi przez 15 lat i zakaz zbliżania się do nich na odległość mniejszą niż 200 metrów.
"Co ona czuje, jest niewyobrażalne"
- To są rzeczy kompletnie niepojęte, nie do uwierzenia, zarówno dla przeciętnego człowieka, jak i dla doświadczonego sędziego - mówiła w uzasadnieniu wyroku Sądu Okręgowego w Gdańsku sędzia Maria Hartuna.
Podobnie komentowała prokurator Anna Braun. - Ja osobiście miałam kontakt z pokrzywdzoną i wiem, jak ona nadal przeżywa te wszystkie traumatyczne przeżycia. Dla mnie jest to obciążające, to, co ona czuje, jest niewyobrażalne - powiedziała. Jej zdaniem żadna kara nie naprawi szkody wyrządzonej ofierze.
Jedyne okoliczności łagodzące, jakie znalazł sąd, to brak wcześniejszych konfliktów z prawem obu braci i poprawne zachowanie z areszcie. Względem Mariana sąd wziął pod uwagę także jego ułomności fizyczne – karłowatość – oraz to, że jako jedyny czasem litował się nad kobietą.
Akt oskarżenia w tej sprawie trafił do sądu w grudniu 2018 roku. Skierowała go gdyńska Prokuratura Rejonowa. Mężczyźni nigdy nie przyznali się do udziału w gwałtach.
Dom zły na Kaszubach
Dramat więzionej kobiety rozgrywał się w małej kaszubskiej wiosce. Mieszkający w niej mężczyzna, Mariusz Sz. przez cztery lata (od 2006 do 2010 roku) znęcał się nad swoją żoną. Dwa lata kobieta żyła uwięziona w piwnicy. Była bita, głodzona i wielokrotnie gwałcona. Gwałtów dopuszczał się zarówno mąż, jak i - za jego przyzwoleniem - inne osoby.
W osobnym śledztwie Prokuratura Rejonowa w Gdyni ustalała personalia innych podejrzanych. Zebrany materiał dowodowy pozwolił prokuratorom oskarżyć w tej sprawie dwóch braci męża ofiary - Andrzeja i Mariana Sz. oraz ich kuzyna - Tadeusza B. Mieli oni wielokrotnie zgwałcić kobietę. Dochodziło do tego między styczniem 2009 roku a grudniem 2010 roku, kiedy to kobieta była więziona przez męża w piwnicy. Na czas gwałtów ofiara była wiązana, zakładano jej też na głowę worek.
Proces głównego oskarżonego w tej sprawie Mariusza Sz. zakończył się w czerwcu 2017 roku. Uznano go winnym fizycznego i psychicznego znęcania się ze szczególnym okrucieństwem nad żoną, a także dwoma córkami. Znęcanie miało swój początek w 2006 roku i trwało do grudnia 2010 roku, kiedy kobieta zwierzyła się rodzinie i - z jej pomocą - opuściła męża.
Związana, głodzona, zamknięta w zimnej piwnicy
Poza więzieniem, głodzeniem i gwałceniem żony Mariusza Sz. oskarżono też o seksualne molestowanie czteroletniej córki. Zarzucono mu także fizyczne znęcanie się nad kolejną partnerką i jej synem (od 2012 roku do 2016 roku) oraz zagłodzenie na śmierć psa.
Ogłaszając w czerwcu 2017 r. wyrok w sprawie Mariusza Sz., sędzia Marta Urbańska podkreślała, że żona oskarżonego "została uwięziona w zimnej, ciemnej piwnicy, w której pozbawiona była możliwości dbania o higienę osobistą, możliwości załatwiania swoich potrzeb fizjologicznych w godnych warunkach; była głodzona, zmuszana do spożywania posiłków ze związanymi rękami w pozycji klęczącej, a posiłki te były przygotowywane w sposób urągający godności człowieka". Sąd podał m.in., że kobieta była zmuszana do jedzenia chleba zmieszanego z wodą i nasieniem oskarżonego, a jedzenie to podawał jej w metalowej misce.
W uzasadnieniu wyroku sędzia przypominała, że kobieta została uwięziona, gdy młodsza z córek ukończyła pierwszy rok życia, a oskarżony uznał, iż "pomoc przy opiece nad dzieckiem nie jest już tak konieczna". Druga z córek miała wówczas "zaledwie ponad dwa latka". Także ją mężczyzna miał molestować seksualnie.
Jadła z wiaderka psa
- Wielokrotnie doprowadzał ją (córkę) do obcowania płciowego, zmuszając do odbywania stosunków oralnych, dopuszczał się też innych czynności seksualnych, dotykając miejsc intymnych, masturbował się też w jej obecności - opowiadał sąd.
Sędzia zaznaczała, że okrutne zachowania wobec rodziny zakończyły się 28 grudnia 2010 roku, gdy żona, "bojąc się o bezpieczeństwo swoich dzieci, zdołała wykrzesać z siebie tyle odwagi, by poprosić o pomoc matkę". Jak przypomniał sąd, niedługo potem do domu Sz. wprowadziła się inna kobieta z synem, nad którymi mężczyzna także się znęcał.
- Okrutne zachowanie oskarżony wykazał też wobec psa, który wskutek jego działania powolnie konał, przywiązany do budy na sznurku, pozbawiony jedzenia i picia - mówiła też sędzia.
Dramat dwóch partnerek Mariusza Sz. i ich dzieci opisano w magazynie reporterów "Gazety Wyborczej" "Duży Format". Gazeta przytacza m.in. relację żony Sz. "W tej okropnej, ciemnej piwnicy zamykał mnie na kłódkę. W nocy otwierał, związywał ręce, nogi i wtedy gwałcił. Po wszystkim bił mnie po głowie. (...) Nawet spałam w tej piwnicy związana i czekałam, aż mnie rano rozwiąże. Wtedy wychodziłam, robiłam dzieciom śniadanie i obiad, którego nie mogłam zjeść. Z głodu byłam zmuszona jeść z wiaderka naszego psa Pinia. Były dni, że musiałam spać w lesie" - mówiła "GW" kobieta.
Śledczy długo odmawiali zajęcia się sprawą, bo nie chcieli uwierzyć w historię pokrzywdzonej.
Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: tvn24