Polityk Partii Instytucjonalno-Rewolucyjnej (PRI) Enrique Pena Nieto wygrał wybory prezydenckie w Meksyku. PRI ma powody do radości, bo dysponuje już większością zarówno w Kongresie, jak i we władzach stanowych.
Według pierwszych rezultatów podanych przez Federalny Instytut Wyborczy Pena Nieto zdobył około 40 proc. głosów, a kandydat lewicowej Partii Rewolucji Demokratycznej (PRD) Andres Manuel Lopez Obrador - ok. 30 proc. Kandydatka rządzącej od 12 lat konserwatywnej Partii Akcji Narodowej (PAN) Josefina Vazquez Mota uzyskała około jednej czwartej głosów. Stawkę w wyścigu zamyka reprezentant Nowego Sojuszu Gabriel Quadri de la Torre z poparciem ok. 2,5 proc. Nie tylko prezydent W niedzielę Meksykanie wybierali także deputowanych, senatorów, gubernatorów sześciu stanów, prezydenta stolicy oraz burmistrzów, jednak niemal cała uwaga skupiła się na wyborze prezydenta, posiadającego ogromne prerogatywy. Jest on szefem rządu, obsadza wiele stanowisk federalnych, od niego pochodzi także większość inicjatyw legislacyjnych. Głosowanie przebiegło spokojnie, zakłócone jedynie kilkoma incydentami, w tym napadem z bronią w ręku. Powtórzył się problem zbyt małej liczby tzw. specjalnych komisji wyborczych, utworzonych dla głosujących poza miejscem zameldowania. Z powodu długich kolejek i braku kart tysiące osób musiało zrezygnować z oddania głosu. Wyniki wyborów potwierdziły przede wszystkim rozczarowanie nieskuteczną polityką PAN. Bilans rządów Partii Akcji Narodowej jest niejednoznaczny. Obok druzgocących klęsk, jak zastój gospodarczy, sterroryzowanie całych regionów przez kartele narkotykowe, wzrost pospolitej przestępczości i klimat ogólnej bezkarności, przez 12 lat udało się wzmocnić meksykańską demokrację i samorządność oraz zaprowadzić porządek i przejrzystość w państwowych finansach. Lewica w cieniu Lewicy po raz kolejny nie udało się przełamać dominacji dwóch największych partii. Lopez Obrador nie złożył jednak broni. Nie uznał swojej porażki i czeka na oficjalne wyniki, które zostaną ogłoszone w środę. Dzięki słabości konkurentów, zmianie wizerunku oraz tradycyjnemu poparciu na prowincji PRI otrzymała drugą szansę na rządzenie krajem. - Zwyciężył Meksyk - ogłosił w pierwszym powyborczym wystąpieniu Pena Nieto, tłumacząc, iż chodzi o zwycięstwo demokracji. Równie dobrze hasło to może się jednak kojarzyć z 70-letnimi rządami PRI. Partia zmonopolizowała wówczas władzę, zawłaszczając instytucje państwowe. Z tego powodu Pena Nieto wielokrotnie podkreślał, iż nie ma powrotu do autorytarnych praktyk. Obiecał sprawować urząd w sposób nowoczesny i przejrzysty, zwalczać korupcję i szanować opozycję. PRI nadal jednak jest kojarzona z państwowo-przestępczym układem korupcyjnym. O Nieto mówi się, że stoją za nim interesy partyjnych baronów i biznesmenów, a on sam stał się ich zakładnikiem. Przekonanie społeczeństwa, że tak nie jest będzie z pewnością jednym z pierwszych wyzwań jego prezydentury. Największy problem Meksyku Najbardziej palącym problemem Meksyku jest walka z przestępczością zorganizowaną. Wojna wypowiedziana kartelom narkotykowym przez ustępującego prezydenta z ramienia PAN, Felipe Calderona, doprowadziła do wybuchu przemocy na niespotykaną wcześniej skalę. W ciągu sześciu lat pochłonęła 60 tys. ofiar.
Pod adresem Calderona padają zresztą oskarżenia, że zdecydował się na zbrojną konfrontację głównie w celu wzmocnienia swojego mandatu po minimalnym zwycięstwie nad Lopezem Obradorem w wyborach prezydenckich w 2006 roku. Z czasem stało się jednak jasne, że tej wojny nie da się wygrać, ponieważ prawa rynku okazały się silniejsze od politycznej woli Meksyku i jego sojusznika oraz sponsora - USA. PRI proponuje modyfikację dotychczasowej taktyki: koniec paktowania z bossami, zintensyfikowanie działań militarnych oraz większą współpracę wojska i policji z władzami stanowymi. Według Nieto podstawą długofalowej strategii ma być wykorzenienie biedy jako przyczyny przestępczości. W polityce zagranicznej nie należy spodziewać się żadnych niespodzianek. Nowy rząd będzie nadal pielęgnować relacje z tradycyjnymi partnerami. Calderon ma teraz dwa miesiące na przekazanie urzędu swemu następcy. To wystarczająco dużo na utworzenie rządu i spokojne przygotowanie się do sprawowania władzy. Meksykańska konstytucja zakazuje reelekcji, Pena Nieto ma więc tylko sześć lat na realizację swego programu.
Autor: jak//gak / Źródło: PAP