W niedzielę Meksykanie wybierają nowego prezydenta. Sprawujący władzę od 12 lat obóz Felipe Calderona najprawdopodobniej będzie musiał oddać władzę. Faworytem głosowania jest bowiem kandydat opozycyjnej Partii Instytucjonalno-Rewolucyjnej (PRI), Enrique Pena Nieto.
Blisko 80 milionów uprawnionych do głosowania wybierze także nowy parlament oraz gubernatorów, burmistrzów i lokalne przedstawicielstwa w sześciu stanach kraju. Lokale wyborcze czynne są od godz. 15 do godz. 1 w poniedziałek. Z przedwyborczych sondaży wynika, że Nieto, którego oprócz PRI popiera także Zielona Partia Ekologiczna Meksyku (PVEM), może liczyć na 41-44 proc. głosów. Na drugim miejscu z poparciem 23-31 proc. plasuje się kandydat lewicowej Partii Rewolucji Demokratycznej (PRD) Andres Manuel Lopez Obrador. Dopiero na trzecim miejscu z 20-procentowym poparciem znajduje się kandydatka rządzącej Meksykiem od 12 lat konserwatywnej Partii Akcji Narodowej (PAN) Josefina Vazquez Mota.
Nieprzerwane rządy przez 71 lat
PRI rządziła Meksykiem nieprzerwanie przez 71 lat, oddając władzę dopiero w 2000 roku. Według przeciwników tego ugrupowania jej rządy charakteryzowały autorytaryzm, korupcja i represje.
Zwycięstwo, które odniósł w wyborach prezydenckich z 2000 r. Vincente Fox z PAN, zapoczątkowało nową erę meksykańskiej demokracji i wzbudziło nadzieję na zmiany.
Po 12 latach kraj pogrążony jest w wojnie narkotykowej, a wzrost gospodarczy jest powolny. Dwóm kolejnym rządom PAN nie udało się przeforsować w kontrolowanym przez opozycję Kongresie reform strukturalnych. Za swój główny cel w przypadku zwycięstwa Nieto uznał walkę z biedą. Także pozostali kandydaci deklarowali walkę z ubóstwem. Ocenia się, że blisko połowa ze 112 mln mieszkańców Meksyku dotknięta jest tym problemem.
Największy problem Meksyku
Meksyk boryka się też z problemem przestępczości. Nieto zapowiedział, że wyśle w regiony o najwyższych wskaźnikach przestępczości wojsko i policję.
W walkach między gangami handlującymi narkotykami a siłami bezpieczeństwa zginęło w minionych pięciu latach według oficjalnych danych ponad 47 tys. osób. Organizacje pozarządowe oceniają, że w tym czasie mogło zginąć nawet 60 tys. ludzi, a 20 tys. uznano się za zaginionych.
Autor: jak//gak / Źródło: PAP